Felietony

Tzw. organizacji ekologicznych nie obchodzi ani ochrona przyrody, ani ochrona środowiska

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Kwestia ochrony środowiska naturalnego od zawsze głęboko leżała mi na sercu. Każdy, kto choć trochę mnie zna, wie, że najchętniej spędzam czas na łonie natury, a im dziksze są to tereny, tym chętniej do nich zaglądam.

Potrafię całymi tygodniami, jeśli tylko mam taką możliwość, przemierzać górskie szlaki, wędrując z miejsca na miejsce, nocując pod namiotem, w schronisku albo w gospodarstwie agroturystycznym. Nie przesadzę, jeśli powiem, że przemierzyłem w ten sposób kilka tysięcy kilometrów.

Boli mnie, gdy zastaję na szlaku „inwestycje”, które pozbawiają mijane przeze mnie malownicze tereny tego, co w nich najpiękniejsze i co mnie do nich tak ciągnie. Boli mnie, gdy przyroda przegrywa z komercją…

Wciąż jeszcze jest jednak w Polsce wiele prawdziwie pięknych terenów. Ileż to bowiem kilometrów przemierzyłem w swym życiu kajakiem, mijając naprawdę cudowne miejsca, pełne dzikiego ptactwa i innej zwierzyny. Wyposażony w namiot i kajak, zaliczyłem wiele rzecznych szlaków. Ale czy za kilka – kilkanaście lat będzie to możliwe?

Czym skończy się batalia o jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce, przez które rząd chce poprowadzić trasę Via Carpatia?

Dziś w kilkudziesięciu miastach Polski odbyły się „proekologiczne” marsze i manifestacje. Niestety, można odnieść wrażenie, że w całej tej akcji było tyle autentyczność i spontaniczność co w 1-majowych pochodach organizowanych w czasach słusznie minionych. Pisał o tym zresztą wczoraj mój redakcyjny kolega:

Czy szkoły pójdą na strajk klimatyczny? Czyli jak „Wyborcza” organizuje młodzież tuż przed wyborami

Za „działalnością proekologiczną” stoją obecnie wielkie koncerny, dla których jest to po prostu duży biznes. To one nakręcają histerię w pożądanym dla nich kierunku, by móc garściami ciągnąć kasę. A jaki jest naprawdę stosunek „ekologów” do przyrody i środowiska naturalnego, pokazała sprawa zamku w Stobnicy, w sercu Puszczy Noteckiej:

Zamek w Stobnicy jest już na ukończeniu

Pokazała to też sprawa awarii oczyszczalni ścieków – najpierw w Gdańsku, a ostatnio znacznie większa w Warszawie. Ta ogromna katastrofa ekologiczna, która doprowadziła do skażenia wody w Wiśle, nie spotkała się z jakąś szczególnie gwałtowną reakcją „ekologów”. Ale oto przy okazji wyszło na jaw, że w warszawskiej oczyszczalni „Czajka” doszło nie tylko do awarii kolektora…

Oto dowiadujemy się, że na przełomie listopada i grudnia 2018 r. doszło na terenie oczyszczalni ścieków „Czajka” do awarii, która spowodowała wyłączenie Stacji Termicznej Utylizacji Osadów Ściekowych (STUOŚ). Spalarnia osadów od tego czasu nie działa, a osady ściekowe z Warszawy są wywożone przez zakontraktowane do tego celu firmy. I co? I nic…

Warszawskie MPWiK potwierdza awarię spalarni osadów w oczyszczalni „Czajka”

Ale w Warszawie, podobnie jak i w Gdańsku, rządzą ludzie z „właściwej” – proekologicznej opcji, więc „ekolodzy” nie będą się ich czepiać… No cóż, taki mamy klimat…

Wojciech Kempa
Fot. polityka.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!