Felietony

Stanisław Michalkiewicz: Okiem głupiego cywila

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Stanisław Michalkiewicz: Okiem głupiego cywila

Jak tylko gruchęła wieść o zdradzieckim – no bo jakże inaczej? – ataku Hamasu na  bezcenny Izrael, który odpowiedział pacyfikacją Strefy Gazy, jakiej nie powstydziłby się SS Gruppenfuhrer Jorgen Stroop, zaraz dwaj generałowie dowodzący naszą niezwyciężoną armią podali się do dymisji, a kiedy pan prezydent Duda ją przyjął, zaraz przebrali się w cywilne ubrania. Zrobiło to fatalne wrażenie tym bardziej, że Donald Tusk, chyba zrobiony w konia przez swojego informatora, ogłosił, że to dopiero początek i że on wie o zamiarze złożenia dymisji przez 10 następnych.

Wprawdzie premier Morawiecki zdementował tę informację, jako fałszywą – ale czy możemy tak bez zastrzeżeń wierzyć panu premierowi Morawieckiemu? Jasne, że nie, tym bardziej, że ruski minister spraw zagranicznych, książę Gorczakow twierdził, że nie wierzy informacjom nie zdementowanym.  W takiej sytuacji Donald Tusk może – jak ma to w zwyczaju – z tymi 10 generałami nie konfabulował, a informacje jego Honorable Correspondanta mogły być prawdziwe.

Jeśli przywódca Europeische Volksdeutsche Partei, pan Manfred Weber publicznie oświadczył się Donaldu Tusku ze swoim poparciem, to może nie jest w tym osamotniony, tylko towarzyszą mu również pierwszorzędni fachowcy z BND?

Być może jednak z tymi dymisjani kolejnych generałów naszej niezwyciężonej armii, to tylko projekcja marzeń niemieckich protektorów Donalda Tuska. Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było, bo jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było – mówił dobry wojak Szwejk – który podczas swojej służby dla Najjaśniejszego Pana miał do czynienia nie tylko z oficerami niższej rangi, oberlejtnantem Lukaszem, czy feldkuratem Ottonem Katzem, ale również z generałami.

Podobno intencje obydwu panów generałów, którzy złożyli dymisję, były całkiem inne, ale co z tego, kiedy wybrali akurat taki moment? Nie chodzi mi wcale – co zarzucał im pan generał Polko –  że zrobili to ze względów wyborczych, tylko o to, że ich decyzja zbiegła się z wybuchem kolejnej wojny na Bliskim Wschodzie z udziałem Izraela.

Ta wojna jest na razie mała, nawet jak na specjalną operację pacyfikacyjną, ale – jak to już bywało wcześniej – może przerodzić się w kolejną, to znaczy – piątą wojnę dużą – gdyby stopniowo zostały wciągnięte do niej inne państwa, np. Iran – ale i Polska, która dla bezcennego Izraela zrobiłaby to samo, co Stany Zjednoczone, to znaczy – wszystko. W tej sytuacji złożenie dymisji i przejście do cywila może świadczyć, że rozsądek przeważył – a w każdym razie zrobiło to w niektórych kręgach takie wrażenie.

Byłoby ono jeszcze większe, gdyby dymisje złożyła również zapowiedziana przez Donalda Tuska dziesiątka, a potem jeszcze inni – bo kto by ie chciał spokojnie dożyć do emerytury? W środowiskach wojskowych to sprawa wielkiej wagi, o czym świadczy przypadek generała Hoepnera. Dowodził on w 1941 roku korpusem, ale w taki sposób, że wzbudził niezadowolenie Adolfa Hitlera, który nie tylko pozbawił go dowództwa, ale w ogóle wyrzucił z wojska.

Ponieważ generał Hoepner był przed emeryturą, wystąpił do niezawisłego sądu o ochronę praw nabytych i ku nieopisanej wściekłości Fuhrera, sprawę wygrał.  Wspominam o tym nie bez pewnej nadziei, bo właśnie 11 października zostałem nieprawomocnie skazany na grzywnę przez niezawisły sąd za podanie nazwiska mojej wierzycielki, co to wyegzekwowała ode mnie 150 tysięcy, plus prawie 40 tys. tak zwanych “kosztów”. Liczę na to, że wymiar sprawiedliwości w IV Rzeszy nie będzie różnił się aż tak bardzo od wymiaru sprawiedliwości w Rzeszy III, a skoro tak, to mam pewne szanse w II instancji.

Nie byłoby to zresztą jedyne podobieństwo do III Rzeszy, bo np. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest podobna do Winterhilfswerke, czyli tzw. “pomocy zimowej” do której Józef Goebbels przywiazywał wagę nie mniejszą, niż TVN do Orkiestry. Nawet serduszka są podobne, chociaż Donald Tusk, zapewne pragnąc uniknąć ostentacji, na swój marsz 1 października i na kampanię zaprojektował trochę inne.

Ale nie o to chodzi, bo właśnie gruchnęła wieść, że władze Ursynowa organizują darmowe seanse filmu pani reżyserowej, pod tytułem “Zielona granica”, gdzie nieubłaganym palcem dźga ona w chore z nienawiści oczy mniej wartościowy naród tubylczy, a w szczególności – Straż Graniczną, że pastwi się nad “migrantami”, co to pragną dostąpić “godnego życia” na europejskim socjalu. Całe szczęście, że pani reżyserowej udało się nakręcić ten film jeszcze przed pacyfikacją przez Izrael Strefy Gazy.

Tam też podobno dzieją się dantejskie sceny, a nawet zbrodnie wojenne – ale płomienni obrońcy praw człowieków z podkulonymi ogonami pochowali się w mysie dziury. Jużci – i oni wiedzą i my wiemy, kiedy można się angażować i podnosić klangor, a kiedy siedzieć cicho i nie pyskować. Ciekawe, czy Ministerstwo Propagandy Rzeszy też urządzało darmowe pokazy filmu “Żyd Suss”, czy “Heimkerr”, czy też trzeba było za ich obejrzenie jednak zapłacić?

Za pierwszej komuny było podobnie i kiedy jakiś słuszny film nie miał powodzenia, to spędzano na niego wojsko (“Więc idzie wojsko na kultury zew. Kompania naprzód, kompania śpiew!”), dzięki czemu reżyser, albo też pani reżyserowa miała satysfakcję tym bardziej, że wtedy nasza niezwyciężona armia była jeszcze większa, niż teraz, bo liczyła ponad 400 tysięcy. Ale wszystko jeszcze przed nami, więc może generałowie wiedzą już coś, czego my jeszcze nie wiemy i na wszelki wypadek składają dymisje?

Nie chodzi tylko o filmy, bo gdyby na przykład moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus wpadła na pomysł, by gwoli większego dokuczenia reakcyjnemu klerowi spędzać publiczność na koncerty pana Adama Darskiego, uchodzącego w niektórych środowiskach za delegata Belzebuba na Polskę, to każdy wie, że słuchanie takiej muzyki gorsze jest od śmierci. A z moją faworytą nigdy nic nie wiadomo, więc kto wie, czy to nie był dodatkowy powód dymisji panów generałów?

Ale to jeszcze nic w porównaniu z możliwością, o której wspomina pan generał Piotr Pytel. Odbywał on służbę w ABW i SKW, ale – jak mówią na mieście – prywatnie, to bardzo porządny człowiek. Został zdymisjonowany w 2015 roku i obecnie sprawia wrażnie nieutulonego w żalu. Powiada on, że w wojsku jest gorzej, niż myślimy, bo w przypadku przegrania wyborów przez PiS przewidziany jest “wariant siłowy”, czyli coś w rodzaju stanu wojennego.

Nie bardzo wprawdzie rozumiem, dlaczego ta perspektywa miałaby zniechęcać generałów do służby, skoro – jak się okazało w 1981 roku – pacyfikowanie mniej wartościowego narodu tubylczego jest całkowicie bezpieczne, a splendory są takie same, jak po wygranej wojnie – ale co ja tam mogę na ten temat wiedzieć, skoro – odkąd zostałem uznany za “wroga ludu” – nie mam nic wspólnego z wojskiem i jestem tylko głupim cywilem?

Polecamy również: Krzysztof Żabierek: Zapomniany bohater Stefan Jabłoński

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!