Felietony

W 89. ktoś po prostu ich olał

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

To fraza z utworu Maćka Ptasznika, znanego jako Ptaku – „Pod zaborami”:

 

Byłem wtedy, w 1989 roku, działaczem Konfederacji Polski Niepodległej, myślę, że wówczas dość znanym… Do dziś mam wyrzuty sumienia, że nic wtedy nie zrobiliśmy…

W kwietniu 2010 roku na forum historycy.org zaproponowano dyskusję na temat „Powstaje Wschodniopolska Republika Radziecka”, przy czym pojawiła się ona w dziale… „historia alternatywna”. Postanowiłem się włączyć do tejże dyskusji, zamieszczając w dniu 30 kwietnia 2010 roku:

Ależ pomysł utworzenia Republiki Wschodniej Polski to nie jest jakaś totalna abstrakcja z gatunku historii alternatywnej, ale konkretny projekt, którego próba realizacji została storpedowana w dużej mierze … z powodu postawy Polaków. […]

Dobrze pamiętam ówczesne wydarzenia. W Polsce wiele było wówczas sympatii dla litewskich poczynań na rzecz niepodległości. Wszyscy gorąco dopingowaliśmy Litwinów. Obraz wydarzeń był absolutnie czarno – biały. I wiadomo – tymi dobrymi byli Litwini, złymi – Rosjanie.

I oto nagle, niczym grom z jasnego nieba spadły na nas informacje, że na Wileńszczyźnie pojawił się ruch na rzecz oderwania od Litwy Wileńszczyzny i utworzenia (w ramach ZSRR) autonomicznej republiki polskiej, która miałaby obejmować Wileńszczyznę (ale raczej bez samego Wilna) i Grodzieńszczyznę. Do tego w akcję tą zaangażowani byli miejscowi komuniści (przynajmniej tak to prezentowały polskie media). Zdawała się ona nadto mieć poparcie władz w Moskwie. Wszystko to tworzyło wyłom w tym naszym czarno – białym obrazie i kłóciło się ze stereotypami.

Mało kto z nas zdawał sobie przy tym chyba sprawę z faktu, że na Litwie i na Białorusi istnieje jakaś (do tego liczna) polska mniejszość. Przynajmniej ja (a sądzę, iż nie byłem tu żadnym wyjątkiem) przekonany byłem, że Polacy w lwiej części zostali z Litwy i Białorusi przesiedleni do Polski tuż po wojnie.

W sumie więc cała akcja jawiła się nam jako prowokacja radzieckich służb specjalnych, zmierzająca do osłabienia litewskiego ruchu niepodległościowego. W efekcie nie zyskała ona należytego wsparcia ani ze strony polskich władz, ani ze strony polskiego społeczeństwa.

Taki był początek mojego zaangażowania w sprawy polskich Kresów. Dzięki tejże dyskusji zapoznałem się z Polakami mieszkającymi na Wileńszczyźnie i Grodzieńszczyźnie, z którymi z czasem połączyła mnie szczera przyjaźń. Od początku też miałem wyrzuty sumienia, że przegapiliśmy moment, gdy można było coś zrobić…

Nierzadko ktoś pyta mnie: dlaczego Ty, Ślązak, interesujesz się sprawami Polaków, którzy mieszkają na Litwie, Białorusi czy Ukrainie. Wtedy przypominam słowa mojego pradziadka, który zawsze z rozrzewnieniem wspominał, że kiedy oni walczyli pod Górą św. Anny, przybyła do nich grupa młodych chłopaków ze Lwowa, by wspomóc swoich rodaków z dalekiego Śląska w ich walce o złączenie śląskiej ziemi z Polską.

I to jest właśnie fundament, na którym należy budować Wielką Polska – nie ma znaczenia, czy pochodzimy z Górnego Śląska, z Warszawy, Krakowa, Poznania, czy może z Wileńszczyzny, z Grodzieńszczyzny albo z Podola bądź Pokucia – skoro wszyscy jesteśmy Polakami, winniśmy być dla siebie niczym bracia.

W roku 1989 chyba o tym zapomnieliśmy…

Wojciech Kempa

Czytaj też:

 

POLSKI KRAJ NARODOWO – TERYTORIALNY

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!