W ramach ochrony tymczasowej, turyści socjalni i dezerterzy z Ukrainy mają zagwarantowane m.in. takie same prawa do pracy, opieki społecznej, medycznej czy edukacji jak obywatele Unii Europejskiej.

Ochrona ta jest zapisana w unijnej dyrektywie, która została po raz pierwszy uruchomiona w marcu 2022 roku, w związku z inwazją Rosji na Ukrainę.

Gdy we wrześniu br. polskie władze zaczęły zgłaszać sprzeciw wobec przedłużenia ochrony tymczasowej, unijni dyplomaci twierdzili, że ma to związek ze zbliżającymi się w Polsce wyborami. Okazało się, że mieli rację. Warszawa ostatecznie nie zgłosiła sprzeciwu na posiedzeniu ministrów spraw wewnętrznych UE w Luksemburgu. Niemniej, warszawskie władze złożyły oświadczenie, domagając się pieniędzy na pokrycie części kosztów związanych z utrzymaniem przesiedleńców.

W oświadczeniu władz warszawskich czytamy: “Polska nie ma wątpliwości, iż Ukraina i jej obywatele zasługują na solidarność i w związku z tym nie sprzeciwia się przedłużeniu ochrony tymczasowej, ale jako państwo najbardziej obciążone napływem uchodźców z Ukrainy wzywa Komisję Europejską, by zapewniła odpowiednie finansowanie”.

NASZ KOMENTARZ: Od początku było jasne, że rzekomy “twardy kurs” rządu PiS wobec Ukrainy to jeden wielki pic na wodę. Z wewnętrznego sondażu politykom wyszło, żę Polacy mają już dość Ukraińców, a skoro tak, zaczęto przekładać wajchę, oczywiście wyłącznie na czas wyborów. Ku nieszczęściu partyjnych rozgrywających, część Polaków nie dała się na to nabrać. W konsekwencji, PiS nie udało się uzyskać większości parlamentarnej.

Polecamy również: Izraelskie władze: Palestyńczycy to “dzieci ciemności”