Felietony

Smutny los polskich pałaców na Ukrainie

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

W czwartek 12 kwietnia osunęła się ściana wschodniej części zamku w Pomorzanach. Ten fragment przez kilka ostatnich miesięcy był w tragicznym stanie i w każdej chwili groziło mu zawalenie. Stało się to zaledwie parę dni po tym, jak zawaliła się północna strona dawnego zamku w Sądowej Wiszni.

Zamek w Pomorzamach zbudowany został około 1350 roku przez Mikołaja Świnkę nad rzeką Złota Lipa wśród licznych stawów, które wzmacniały obronność budowli.. W 1489 roku przechodzi w ręce rodziny Sienińskich. Ponieważ jest to okres częstych najazdów tatarskich, tureckich czy wołoskich szybko zmieniają się kolejni właściciele zamku ginący w jego obronie lub bitwach z najeźdźcami. Po Janie Sienińskim kasztelanie lwowskim zamek należy do Jana Sienińskiego kasztelana kamienieckiego po jego śmierci do Jana Sienińskiego kasztelana halickiego a następnie do Jana Sienińskiego kasztelana zamowskiego i Jana Sienińskiego kasztelana lwowskiego.

W 1620 roku Krzysztof Sieniński sprzedaje zamek Jakubowi Sobieskiemu ojcu późniejszego króla Polski Jana III. W latach 1633, 1639, 1640 i 1644 zamek odpiera ataki wojsk tatarskich a także broni się przed wojskami kozackimi Bohdana Chmielnickiego w 1655 roku. Z kolejnych najazdów Turków i Kozaków w 1667 i 1672 roku zamek także wyszedł zwycięsko i nie został zdobyty jednakże wymagał naprawy i wzmocnienia obronności. Jan III Sobieski właściciel zamku wzmocnił jego obronność umieszczając na nim armaty zdobyte w bitwie pod Chocimiem a całe miasto nakazał obwarować i ufortyfikować. Kolejna nieudana próba zdobycia zamku przez Tatarów miała miejsce w 1695 roku. Pomimo spalenia części południowej warowni zamek zdołał się obronić. Sam król Jan III Sobieski dość często przebywał w swoim zamku a także nadawał przywileje samemu miastu.

W 1740 roku nowym właścicielem zamku zostaje Michał Kazimierz Radziwiłł. Nowy właściciel niezbyt dba o budowlę, która powoli zaczyna niszczeć. Od Radziwiłłów zamek odkupuje Stanisław Pruszyński kasztelan owrucki. Po jego śmierci zamek należy do jego syna Józefa a po nim do Erazma Pruszyńskiego. Częściowo odremontowuje on zrujnowane założenie lecz nie udaje się już uratować dwóch skrzydeł i trzech baszt, które grożą zawaleniem i jest potrzeba ich rozebrana. Józef Pruszyński, syn Erazma kończy dzieło odbudowy zaczęte przez ojca. Budynek zostaje przykryty blaszanym dachem, wykończono pomieszczenia mieszkalne a także założono wokół ogród i postawiono cieplarnię. W zamku Pruszyński zgromadził duże ilości obrazów i sztychów (około 10 000 sztuk), książek , kolekcje monet i medali oraz inne cenne przedmioty. Po jego śmierci zbiory uległy rozproszeniu i w dużej części opuściły kraj. W 1879 roku zamek kupił hrabia Stanisław Potocki a po nim należał do hrabiego Romana Potockiego następnie Jerzego Potockiego.

Zamek zbudowany był na planie czworoboku, podpiwniczony, posiadał cztery skrzydła dwukondygnacyjne, baszty i bramę wjazdową na dziedziniec. Otoczony był wałami ziemnymi i fosą. Obecnie z zamku pozostały skrzydła wschodnie i południowe, które z początkiem XIX wieku były jeszcze zamieszkałe, okrągła baszta w części północno – wschodniej, fragmenty umocnień ziemnych.

Już prawie wszyscy wiedzą o tym, że zawaliła się ściana zamku w Pomorzanach, ale jeszcze nikt nie wie, że parę dni wcześniej, padła północna strona dawnego zamku w Sądowej Wiszni. Tuż przy obecnej granicy z Polską, jakieś 30 km, runęły ostatki, nie nadające się już do odratowania.

Pożar strawił pałac w 1995 roku. Wówczas był tam kobiecy akademik technikum weterenaryjnego. Po pożarze nic nikt nie naprawiał, a wszystkie ozdoby, tynki, zdobnicze elementy się zachowały. Brakowało dachu i okien.

Zaczęto wtedy szukać kupca za „ogromne” pieniądze, bo to był zabytek. Jeszcze w latach 90. XX w. chcieli przeprowadzić renowację kosztem sponsorów, lecz było to o wiele droższe niżli przynajmniej jakiś remont. Teraz oddają za przysłowiową „hrywnę”, z tym samym wymogiem, tylko to już nierealne. Ludzie nie mają zwyczaju inwestowania w ruinę. Do czasów wojny, pałac był w idealnie zadbanym stanie. Niegdyś była to własność hr Komorowskiego.

Na pocz. XX w właścicielem Sądowej Wiszni został inż. Jan Mars herbu Noga. Park dookoła pałacu sadził lwowski architekt landszaftowy – ogrodnik Arnold Rehring. Brat Jana Marsa, Antoni Mars był rektorem Lwowoskiego Uniwersytetu i właścicielem neogotyckiego budynku przy ul. Akademickiej.

Nie będzie nas to będzie las. Pani Krystyna Mars – Gawlikowska kiedyś przejeżdżała przez Sądową Wisznię, a było to za czasów ZSSR i wstąpiła do Pałacu, w którym był wtedy akademik dla dziewczyn, które się uczyły w Technikumie Weterynarii. Pani, która siedziała przy dzwiach wejściowych odrazu zadzwoniła do Dyrektora, i ten za chwilę przyjechał. Wystraszony Pan Dyrektor przywiózł „hramotę” (dyplom), w której było zapisane: „Obiekt – Zabytek Architektyry – Pałac XIX w w m. Sądowa Wisznia w powiecie mościskim jest pod ochroną państwa”. Cóż, każdy chroni tak jak może.

Dyrektor myślał, że Marsówna przyjechała odbierać Pałac, a ta go przeprosiła za najście, i prosiła aby i dalej, w miarę możliwości, remontować bądź konserwować ten obiekt, bo takich zabytkowych budowli w powiecie mościskim można policzyć na palcach jednej ręki.

Przy końcu XX w. Pani Krystyna przyjeżdżała jeszcze kilka razy i w końcu zobaczyła tylko mury, zwęglone okna oraz drzwi. Po spaleniu się Pałacu, a do końca niewiadomo z jakiej przyczyny – są różne wersje, latem 1997 roku, próbowano pogorzelisko sprzedać za ogromne pieniądze. Potencjalni kupcy tylko się śmiali z takiej oferty i mówili, że za te pieniądze można wybudować dużo większy i ładniejszy obiekt.

Mieli z pewnością rację, mówi Pan Roman, bo takie mury bez dachu, okien i drzwi trzeba było oddawać za przysłowiowy „grosz – kopiejkę”, aby tylko ktoś chciał taką ruinę kupić.

Obecnie Pałac jest niszczony przez wandali, którzy wyszukują jakieś żelazne elementy na sprzedaż, są rozbierane cegły na budowę. Aby tylko pozostałości murów nie spadły czasem na kogoś. A na murach teraz rosną brzózki kilkumetrowej wysokości.

„Ciekawie i smutnie to wygląda … szkoda bardzo że jeden z najbardziej wartościowych zabytków, musi znika na naszych oczach w XXI w.”

Kopalnią wiedzy o Sądowej Wiszni jest Roman Wójcicki, jej mieszkaniec i pasjonat historii. Zebrał liczne materiały dotyczące rodzinnej miejscowości, tylko pieniędzy na wydanie tego nieocenionego dzieła brak.

Z kolei inny rodowity, choć już „lwowski mieszczanin”, pochodzący z Sądowej Wiszni Pan Roman Szust, dziekan fakultetu historycznego Uniwersytetu Lwowskiego jest znanym numizmatykiem i oczywiście historykiem. Już tak to jest, gdy człowiek wyjeżdża do większego miasta i zapomina o rodzinnej miejscowości. Z pewnością jakiekolwiek stanowisko pozwala na dobry gest i słowo w kierunku swojej ojcowizny.

Maria Pyż, Roman Wójcicki
/Słowo Polskie, Polmedia/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!