Felietony

Przeciw chudości tematycznej

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Zakończyły się wybory prezydenckie, przynajmniej na razie, bo stojący murem za Rafałem Trzaskowskim obóz zdrady i zaprzaństwa, zbombardował niezawisły Sąd Najwyższy tysiącami protestów wyborczych, z których dopiero trzy zostały wprawdzie uznane za zasadne, ale zarazem – że nie miały wpływu na wynik wyborów. Najwyraźniej stare kiejkuty musiały surowo przykazać niezawisłym sędziom Sądu Najwyższego, żeby nie podważali wyniku wyborów prezydenckich. Widać, że groźba odejścia od zasady konstytuującej III Rzeczpospolitą, że “my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych”, aluzyjnie objawiona w postaci aresztowania pana Sławomira Nowaka i innych członków “organizacji przestępczej”, musiała podziałać trzeźwiąco. Nie ma co kruszyć kopii o tych wszystkich prezydentów, skoro lepiej spokojnie wypić i zakąsić za to, co tam się ukradło w ciągu 30 lat transformacji ustrojowej – jako że nikt przecież nie jest bez grzechu wobec Boga, ani bez winy wobec cara. W takiej sytuacji wszystko może zakończyć się wesołym oberkiem, to znaczy – niezawisły Sąd Najwyższy uzna wybór Andrzeja Dudy za ważny, a z kolei niezależna prokuratura dojdzie do wniosku, że te wszystkie dowody przeciwko panu Nowakowi i innym, mogą nie utrzymać się przed niezawisłym sądem, zwłaszcza gdyby składał się on nawet niekoniecznie z konfidentów starych kiejkutów, ale zwyczajnie – z tzw. “sędziów starych”, co to jeszcze samego znali Stalina, więc lepiej, żeby niezawisły sąd złożony z sędziego “młodego”, który Stalina już nie znał, najsampierw zwolnił pana Nowaka z aresztu, a potem w ogóle puścił wolno, nawet nie rozbierając go do skarpetek. To jest prawdopodobne tym bardziej, że minister Kamiński zaprzeczył, jakoby pan Nowak był podsłuchiwany przy pomocy systemu “Pegasus”, w który ABW została wyposażona przez bezcenny Izrael. Pan Radosław Sikorski w zaprzeczenia ministra Kamińskiego nie wierzy, a przecież o systemie ”Pegasus” coś tam musi wiedzieć, podobnie jak o tym, kto jest inwigilowany, a kto nie.

Tymczasem mamy sezon ogórkowy, a w sezonie ogórkowym, wiadomo w niezależnych mediach głównego nurtu panuje chudość tematyczna, bo nawet powrót zbrodniczego koronawirusa nikogo już nie rajcuje i na mieście krążą nawet fałszywe pogłoski o odejściu pana ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, żeby usunął się z linii strzału, niekoniecznie w sposób nieodwołalny, jak to się stało ze słynnym politykiem francuskim Arystydesem Briandem. Na wieść o jego śmierci pewien warszawski fryzjer zareagował spontanicznym okrzykiem: “nakradł się, nakradł i umarł!” Nie tylko zbrodniczy koronawirus przesatał rajcować opinię publiczną, ale nawet skrzydlate wieści o kolejnej inicjatywie politycznej jednorazowego użytku pod nazwą “Nowa Solidarność”, w którą zamierza podobno przepoczwarzyć się Platforma Obywatelska z satelitami. Soliodarność może i nowa, ale z udziałem starych pierdzieli, co to już z niejednego komina wygartywały. Nie wiadomo jeszcze, czy na czele nowej formacji stanie odkurzony Kukuniek, czy też stare kiejkuty pozostawią na fasadzie Wielce Czcigodnego posła Pupkę, czy może wysuną Szymona Hołownię, który do nowej formacji przyciągnie katolickich sodomitów i gomorytów. Jak śpiewała Krystyna Prońko – “będzie to, co ma być” (“Ludzie sobie poradzą i beze mnie będą żyć, no więc po co się wtrącać; będzie to, co ma być!”) – i co zostanie nam w stosownym momencie objawione. Że “ludzie sobie poradzą”, to przewidział jeszcze w koszmarnych czasach Średniowiecza, którego tak nie lubi moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, poeta Franciszek Villon pisząc: “Ci mają winka i pieczyste, sosy i smaki zawiesiste, jajca kładzione, z octem, świeże. Nie są podobni do mularzy, którzy mur wznoszą w wielkim trudzie. Tu się pomocnik nie nadarzy; sami se zżują, dobrzy ludzie”. Na tym przecież polega idea, by ponad podziałami “pięknie się różnić”, a ona z kolei stoi na nieubłaganym fundamencie zasady “my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych”.

Ale zasady swoją drogą, a chudość tematyczna – swoją. Opinia publiczna obojętnie przyjmuje nawet tak dramatyczne doniesienia, że dama i pisarka Manuela Gretkowska, która to napisała mrożącą krew w żyłach powieść o pani, co miała dwie łechtaczki, odgraża się, że opuści nasz nieszczęśliwy kraj, a wtórują jej sodomici wystraszeni “homofobicznymi” deklaracjami pana prezydenta Dudy. Deklaracje te przyjmowane są z obojętnością, z jaką cesarz Napoleon III przyjmował suplikacje meksykańskiej cesarzowej Charlotty, która prosiła go o interwencję na rzecz swego męża, cesarza Maksymiliana, wtrąconego do turmy przez tamtejszych revolutioneros. Napoleon wykręcał się, jak mógł, a wtedy Charlotta użyła argumentu ostatecznego – że jak tak, to oni oboje z mężem abdykują. – Ależ abdykujcie jak najprędzej! – wyrwało się Napoleonowi. Charlotta dostała spazmów, niczym pani red. Monika Olejnik, kiedy prezydent Kaczyński ujawnił, że to resortowa “Stokrotka”, zaczęła wyrzucać Napoleonowi jego podejrzane pochodzenie, wreszcie zwariowała. Żyła bardzo długo; kiedy w roku 1914 Niemcy wkraczali do Belgii, to w jednym z zamków zastali Charlottę w stanie całkowitego obłąkania. Mam nadzieję, że losy pani Manueli i sodomitów potoczą się inaczej, ale nawet gdyby było odwrotnie, to i tak nie zlikwidowałoby to chudości tematycznej.

Toteż żydowska gazeta dla Polaków, przeżywająca podobno kłopoty, postanowiła wypełnić chudość tematyczną opowieściami o molestowaniu, jakiego dopuścić się miał syn Jacka Kurskiego na panience, którą miał molestować przez ałe trzy lata, kiedy miała najpierw 9, a potem nawet 12 lat. Czy to była zabawa “w doktora”, czy coś innego – tego oczywiście nie wiem, bo z kobietami w ogóle nic nie wiadomo. Właśnie media doniosły, że we Włoszech, gdzie pewnie też panuje chudość tematyczna, jakiś 77-letni starowina, założył “sektę” w której całymi latami nie tylko “więził” panienki z dobrych domów, ale w dodatku “zmuszał je” do “bolesnych praktyk seksualnych”. Ciekawe, co to było; prof. Jerzy Łojek w swojej książce “Wiek markiza de Sade” wspomina o algolagni – zboczeniu, to znaczy, pardon – oczywiście szlachetnej “orientacji”, kiedy zainteresowani czerpią erotyczną przyjemność z odczuwania bólu. Ten starowina podobno ścierał więzionym panienkom puszek niewinności, więc skoro praktyki były “bolesne”, to musiał starać się ze wszystkich sił. Tak właśnie mówił mi starszy kolega, z którym dzieliłem pokój na pierwszym roku studiów. Uchodził on – i słusznie – za pożeracza serc niewieścich i powtarzał, że jeśli już komuś ściera się puszek niewinności, to trzeba mu dostarczyć przeżyć. Czy młody Kurski dostarczał – o tym sza! – ale to nic nie szkodzi, bo warto zwrócić uwagę, że w Judenracie “Gazety Wyborczej” ważną pozycję zajmuje Jarosław Kurski, rodzony brat Jacka Kurskiego. Jeden kieruje propagandą obozu zdrady i zprzaństwa, a drugi – propagandą płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm. Wyobrażam sobie, jak podczas familijnych spotkań obydwaj muszą się zaśmiewać z adresatów jednej i drugiej propagandy, a poza tym ten sposób zaradzenia chudości tematycznej jest jak najbardziej zgodny z zasadą obowiazujacą w środowisku dziennikarskim: dobrze, czy źle – byle z nazwiskiem.

Stanisław Michalkiewicz

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!