Świat Wiadomości

Na Kubie trwają antyrządowe protesty

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jak zawiadamia portal pch24.pl jeden z ostatnich reliktów realnego socjalizmu, karaibska Kuba, boryka się z największymi od lat problemami gospodarczymi. Na sytuację zareagował naród – ludzie wyszli na ulice. Szczęśliwie Komunistyczna Partia Kuby nie zdecydowała się na wykorzystanie przeciw manifestantom wojska i policji.

Ostatnio tak wielkie protesty na socjalistycznej wyspie miały miejsce w roku 1994. Teraz powodem manifestacji są kłopoty gospodarcze. Kraj cierpi z powodu osłabnięcia ruchu turystycznego związanego z pandemią – przyjazdy obywateli innych państwa stanowiły istotny sektor gospodarki. Ponadto obecnie – jak podaje agencja Reutera – na wyspie sytuacja sanitarna wygląda nie najlepiej: w niedzielę w około 11 milionowym narodzie potwierdzono prawie 7 tys. nowych przypadków zakażenia SARS-CoV-2, co stanowi jedną z najwyższych wartości – przez wiele tygodni notowano około tysiąca przypadków. Podobnie rekordowy poziom, osiągnęła liczba zgonów: 47 osób. W sumie z tego powodu na wyspie kojarzonej z wysokim poziomem służby zdrowia zmarło ponad 1,5 tys. osób. Te czynniki połączone z frustracją wywołaną ograniczeniami, tempem szczepień, zaniedbaniami władzy i problemami z zaopatrzeniem w podstawowe produkty, w tym żywność wyprowadziły naród na ulice. Kryzys gospodarczy na Kubie pogłębia także fatalna sytuacja socjalistycznej Wenezueli – głównego dostawcy ropy naftowej dla wyspiarskiego kraju.

Manifestanci znosili okrzyki odnoszące się do wolności i wyrażali sprzeciw wobec dyktatury. Deklarowali także brak strachu oraz śpiewali utwory muzyczne, w tym „Patria y Vida” (pl. Ojczyzna i życie), co stanowi analogię do rewolucyjno-socjalistycznej pieśni „Patria o Muerte” (Ojczyna albo śmierć) używanej przez ruch Fidela Castro.

Lider kubańskich komunistów i zarazem prezydent, Miguel Diaz-Canel, oskarżył o wywołanie protestów Stany Zjednoczone. Wezwał ponadto rewolucjonistów (czyli zwolenników rządu) do wyjścia na ulice i pojawienia się w miejscu manifestacji nazwanych przez niego prowokacjami. Swoje słowa wygłosił w telewizyjnym wystąpieniu. Na szczęście podczas protestów nie odnotowano istotnych incydentów, a służby nie interweniowały.

Źródło: pch24.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!