Wiadomości

LNA wzywa „bandytów z Misraty” do opuszczenia Trypolisu, Saradż wzywa na pomoc Turcję, Algierię i kraje zachodnie

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Bandyci z Misraty mają 72 godziny na wycofanie się z Trypolisu i Syrty – powiedział w piątek rzecznik Libijskiej Armii Narodowej (LNA) Ahmed al-Mismari.

Oświadczenie, którego można odsłuchać w internecie, stanowi najwyraźniej odpowiedź na przyjęcie wczoraj przez Rząd Pojednania Narodowego propozycji wsparcia wojskowego i logistycznego, z którą to propozycją wystąpiła Turcja. Al-Mismari w odczytanym ultimatum stwierdził, że Libijska Armia Narodowa znów zbombarduje posterunki „milicji”, jeśli nie wycofają się one z tych dwóch miast.

„Nie będziemy atakować żadnych sił, które opuszczą Trypolis i Syrtę przed upływem tego terminu” – powiedział Ahmed al-Mismari w przemówieniu udostępnionym na facebooku.

Z kolei premier libijskiego Rządu Pojednania Narodowego (GNA) Faiz as-Saradż w oświadczeniu opublikowanym na oficjalnych stronach internetowych wezwał Turcję, USA, Wielką Brytanię, Włochy i Algierię, aby pomogły w powstrzymaniu ataku lojalnych wobec feldmarszałka Chalifę Haftara milicji na Trypolis.

W oświadczeniu wezwano również kraje te do zacieśnienia współpracy w przeciwdziałaniu nielegalnej imigracji, przestępczości zorganizowanej i handlowi ludźmi, a także w zwalczaniu organizacji terrorystycznych, takich jak ISIS i al-Kaida, które – jak napisano – wzmogły swoją aktywność.

Przypomnijmy, że 75-letni Chalifa Haftar, były generał armii Kaddafiego, który później dołączył do buntu przeciwko niemu, początkowo kontrolował wschodnią część kraju, przede wszystkim wybrzeże, z głównym ośrodkiem w Bengazi. Na początku tego roku przejął kontrolę nad bogatą w ropę pustynią na południu kraju, a 4 kwietnia ruszył ze swymi wojskami na Trypolis, pozostający pod kontrolą rządu, na którego czele stoi Faiz Saradż. Wiosenna ofensywa wojsk Haftara została jednak zatrzymana, przy czym istotną rolę w jej powstrzymaniu odegrały wprowadzone do walki tureckie drony uderzeniowe.

12 grudnia dowódca Libijskiej Armii Narodowej (LNA) feldmarszałek Chalifa Haftar w przemówieniu nadawanym przez telewizję Al Arabiya wezwał swoje siły do podjęcia rozstrzygającego natarcia na centrum Trypolisu, dodając, że będzie to „ostateczna bitwa” o stolicę.

„Dzięki naszej armii narodowej odzyskujemy Libię ze szponów terrorystów i zdrajców… Dziś ogłaszamy decydującą bitwę i zbliżamy się do serca stolicy, aby zerwać łańcuchy i uwolnić więźniów” – powiedział Haftar w telewizyjnym przemówieniu dla Libijczyków.

W toczącej się wojnie Turcja konsekwentnie wspiera rząd w Trypolisie (GNA), a Rosja, Egipt i Arabia Saudyjska wspierają armię Chalify Haftara (LNA). 9 grudnia prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział w państwowej tureckiej telewizji TRT, iż Turcja jest gotowa do wysłania swych wojsk do Libii. 27 listopada rząd turecki zawarł z władzami libijskimi, kontrolującymi obecnie jedynie Trypolis, Syrtę, Misratę oraz niewielkie terytorium w rejonie tych miast, dwie umowy – jedną, która dotyczy granicy morskiej, co wywołało gwałtowne protesty Grecji i Cypru, i drugą – o współpracy wojskowej.

Umowa turecko-libijska wejdzie w życie z chwilą ratyfikowania jej przez turecki parlament. Obejmuje ona między innymi zwiększenie współpracy w zakresie wymiany personelu, materiałów, sprzętu, doradztwa i doświadczenia między obiema stronami, a także utworzenie przez Turcję sił szybkiego reagowania celem wsparcia policji i wojska Libii oraz ścisłą współpracę w dziedzinie wywiadu i przemysłu obronnego.

Parlament turecki ma się zająć ratyfikacją paktu w sobotę, co oznacza, że niedługo potem moglibyśmy teoretycznie spodziewać się wielkiej operacji militarnej tureckiej armii w Libii, przez którą to – o czym warto pamiętać – biegnie główny szlak migracyjny z Afryki do Europy. Libia jest też krajem graniczącym z Nigrem i Czadem, gdzie coraz śmielej poczynają sobie dżihadyści islamscy, a Turcja w całej tej układance może odegrać trudną do przecenienia rolę…

Z drugiej jednak strony wczoraj popołudniu ruszyła ofensywa wspieranych przez Rosjan syryjskich sił rządowych w prowincji Idlib, co może pokrzyżować Turkom ich plany:

Wojska syryjskie zdobyły miasteczko Umm Dżalal w prowincji Idlib

Turcja ma więc obecnie przeciwko sobie szeroką koalicję. W szczególności najwyraźniej nie udało jej się uzyskać neutralności ze strony Rosji, której co prawda musi zależeć na dalszym osłabianiu związków turecko-amerykańskich, z drugiej jednak strony wzrost znaczenia Turcji i jej ekspansywna polityka w niedalekiej przyszłości mogą okazać się dla niej groźne.

Czytaj też:

Rząd Libii przyjął ofertę Turcji w sprawie pomocy wojskowej

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!