Wiadomości

Ławrow wzywa Teheran, by nie eskalował napięć w regionie… W co gra Putin?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

W obliczu wyraźnych przygotowań sił rosyjsko-syryjskich do operacji w syryjskim Idlibie wojska irańskie rozpoczęły koncentrację przy granicy z Azerbejdżanem. Równocześnie media irańskie rozpętały bezprecedensową kampanię przeciw Turcji i Azerbejdżanowi. Dziś szef irańskiego MSZ udał się do Moskwy na rozmowy ze swoim rosyjskim odpowiednikiem, Siergiejem Ławrowem.

Tymczasem to, co powiedział szef rosyjskiej dyplomacji, zaskoczyło słuchaczy. Ławrow bowiem… wyraził niezadowolenie z “prowokacyjnych” działań Teheranu i wezwał Iran do powstrzymania się od eskalowania napięć w regionie.

 

Eskalacja napięcia w relacjach irańsko-azerbejdżańskim nastąpiła po ustanowieniu przez Azerbejdżan punktu kontrolnego (w jego granicach) na drodze Gafan-Goris, z której korzystają irańskie ciężarówki zdążające do Armenii i Górskiego Karabachu. Służby Azerbejdżanu aresztowały dwóch obywateli Iranu – kierowców ciężarówek. W reakcji na to irański MSZ zażądał natychmiastowego uwolnienia aresztowanych i zaprzestania nękania irańskich kierowców.

W kierunku granicy irańsko-azerbejdżańskiej ruszyły kolumny wojskowe. Na drogach prowadzących w kierunku granicy zaobserwować można było pojazdy opancerzone, czołgi, transportery opancerzone, artylerię lufową i wyrzutnie rakietowe. Wśród tych ostatnich są wielolufowe wyrzutnie rakietowe oraz wyrzutnie rakiet kierowanych kierowanych i balistycznych. Drony i śmigłowce poczęły przelatywać nad obszarami granicznymi. Oficjalnie chodziło o ćwiczenia, ale… Tak to, co się zaczęło dziać w relacjach irańsko-azerbejdżańskich, skomentował w rozmowie z Agecją Anadolu w dniu 27 września prezydent Azerbejdżanu İlham Əliyev:

Informacje prasowe w Iranie zdominował odtąd jeden temat – konieczność powstrzymania “syjonistycznego” Azerbejdżanu. Kraj ten, podobnie jak i Turcja, przedstawiany był w ostatnich dniach w mediach irańskich jako zapiekły wróg Iranu i narzędzie w rękach Izraela. Tu trzeba wiedzieć, że oskarżanie biorący6ch udział w protestach Turków, Kurdów, Beludżów, Arabów, a także państw, z którymi aktualnie Iran miał i ma na pieńku, o sprzyjanie Izraelowi, stanowi swoisty rytuał.

Wydaje się, że władze Iranu – wysyłając wojska do regionów przy granicy z Azerbejdżanem – postanowiły “podpiąć się” pod spodziewaną operację sił rosyjsko-syryjskich w syryjskim Idlibie, a być może wręcz zostały do tego zainspirowane.

Dla Iranu bliska współpraca państw tureckich, a w szczególności Turcji i Azerbejdżanu, stanowi poważne wyzwanie – mniej więcej jedną czwartą mieszkańców Iranu stanowią wszak Turcy, którzy w większości zamieszkują region Południowego Azerbejdżanu, graniczący zarówno z Turcją, jak i z Azerbejdżanem. Wojna o Górski Karabach wyzwoliła w nich wielką falę solidarności z rodakami z północy, co wzbudziło z kolei ogromny niepokój wśród Persów, którzy stanowią niewiele ponad połowę ludności kraju.

Tymczasem przez Iran od wielu miesięcy przelewa się fala protestów wywołanych pogarszającą się sytuacją ekonomiczną. Ale na kryzys gospodarczy i wywołane nim protesty nakładają się więc także konflikty etniczne. W tym roku byliśmy świadkami gwałtownych wystąpień najpierw Beludżów, a potem Arabów. W regionach zamieszkałych przez Kurdów z kolei od lat działają grupy partyzanckie, z którymi siłom irańskim raz za razem przychodzi się ścierać.

Ale kluczowa dla spoistości Iranu pozostaje “kwestia turecka”. Gdy w kierunku granicy azerbejdżańskiej ciągnęły irańskie kolumny wojskowe na murach budynków w miastach Południowego Azerbejdżanu z miejsca pojawiły się napisy wyrażające solidarność z Północnym Azerbejdżanem, także w mediach społecznościowych zaroiło się od akcji przeciwko Teheranowi. Na twitterowym koncie Tractora Tebriz, czołowej drużyny piłkarskiej ligi irańskiej, na której mecze przychodzi nawet 80 tysięcy widzów, możemy przeczytać, że ojczyzna jest po tej i po tamtej stronie rzeki Araks, dziś stanowiącej granicę między Iranem i Azerbejdżanem. “Azerbejdżan jest jeden” – podkreślono:

Żołnierze irańscy narodowości tureckiej, którzy skierowani zostali do rejonów przy granicy z Azerbejdżanem, poczęli zamieszczać w internecie zdjęcia, na których wykonują gest szarego wilka – zaświadczając lojalność wobec… Turków.

W tym miejscu przypomnijmy, iż w sytuacji gdy dobiegała końca operacja prowadzone przez syryjskie siły rządowe w prowincji Dara, w południowo-zachodniej części kraju, powszechne stało się przekonanie, ze teraz przyszedł czas na pozostający pod kontrolą wojsk tureckich i protureckich bojowników Idlib.

To już ostatnie akordy operacji syryjskich sił rządowych w prowincji Dara

Kilka tygodni temu lotnictwo rosyjskie zapoczątkowało kampanię lotniczą wymierzoną w Idlib i przylegające do niej części prowincji Latakia, Hama i Alepoo, kontrolowane przez siły tureckie i protureckie. Kulminacja jej miała miejsce w nocy 25/26 września.

Działaniom tym towarzyszyły sygnały płynące z Moskwy i Damaszku, że oczekuje się wycofania wojsk tureckich z Idlibu. Kwestii Syrii miało być poświęcone spotkanie Recepa Tayyipa Erdogana i Władimira Putina w Soczi, które ostatecznie doszło do skutku w dniu 29 września. Wszyscy zadawali sobie przy tym pytanie, czy Turcja ugnie się pod presją.

Tymczasem na kilka dni przed spotkaniem zaczęły pojawiać się doniesienia, że Turcja nie tylko nie zamierza wycofywać swoich wojsk z idlibu, ale wręcz przeciwnie – kolumny wojsk tureckich zaczęły wjeżdżać do spornego regionu. Nie dość na tym, Ankara wysłała sygnał, iż Erdogan w trakcie spotkania z Putniem będzie domagał się wywiązania się przez Rosję z ustaleń z roku 2019, dotyczących doprowadzenia do wycofania bojowników kurdyjskich z pasa granicznego oraz z regionów Tall Rifat i Manbidż.

Turecki minister obrony Hulusi Akar ostrzegł Moskwę na początku tego tygodnia, że ​​w nalotach na obszary zajęte przez opozycję giną cywile i że radykalizują one mieszkańców.

„Oczekujemy, że Rosja podtrzyma zawarte przez nas umowy” – powiedział.

Spotkanie prezydentów Rosji i Turcji w Soczi było krótsze, niż można się było spodziewać, a po spotkaniu nie pojawiły się jakiekolwiek konkretne informacje – jedynie trochę ogólników i banałów. Prezydent Erdoğan skierował się wprost na lotnisko, skąd odleciał do Turcji. Nie zorganizowano wspólnej konferencji prasowej. Nie było nawet wspólnego komunikatu. Co więc się tam stało?

Choć agencja Middle East Eye napisała 29 września, że Putin i Erodogan zgodzili się zachować status quo w syryjskim regionie Idlib, wszystko wskazuje na to, że spotkanie prezydentów Rosji i Turcji w Soczi zakończyło się fiaskiem, a napływające w kolejnych dniach doniesienia z linii frontu zdawały się to potwierdzać. I choć zapanowała tam cisza, jakiej dawno tam nie było, to wyglądało to na ciszę przed burzą.

30 września Omar Rahmon, rzecznik Ministerstwa Pojednania Narodowego w rządzie Baszaa al-Asada zapowiedział dziś, że “najpóźniej do 1 stycznia 2022 r., cały region Idlib zostanie wyzwolony”.

“Armia syryjska, przy pełnym poparciu rosyjskich sojuszników, postanowiła przejąć kontrolę nad Idlibem. Przejmowanie Idlibu może zająć mniej niż dwa miesiące od momentu rozpoczęcia operacji” – stwierdził Omar Rahmon.

Tureckie Siły zbrojne tymczasem przystąpiły do budowy nowych pozycji. Kolejne konwoje z tureckimi żołnierzami i sprzętem wjeżdżały do Idlibu. Równolegle trwała koncentracja syryjskich sił rządowych…

I oto nagle z Moskwy zaczęły płynąć sygnały, iż nie chce ona eskalacji konfliktu ani w Syrii, ani na Kaukazie… W co gra Putin?

/wk/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!