Felietony Kultura

Harpie, harpie – zapomniane feministki?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Oto Amifitryta – starzejąca się bogini morza. Żadna klęska żywiołowa nie przerażą ją tak, jak nieobecność ukochanego. Wóz z muszli zaprzężony w delfiny znowu wygląda jak skorodowany samochód. Rozmieniła swą kobiecość na drobne. Jeśli nie poczuje się potrzebna – jej młodość dokona na sobie kolejnego unicestwienia. Jej zainteresowanie mężczyzną, które może doprowadzić do złudzenia, że jest się w nim strasznie zakochanym, z reguły znika, gdy tylko zostanie on „zdobyty” – to jest, gdy stanie się on od nich emocjonalnie zależny.

A przecież takie jak ona ofiarami pierwotnego doświadczenia, które pozostawiło niezwykle silne poczucie podatności na zranienie. Wiele z nich ulega obsesji niemożności zabiegania o względy mężczyzn, a ponadto ich nadmiernej ambicji towarzyszy brak odwagi, chcą być po prostu doskonałe – jak Iris Murdoch, Sylvia Plath. Upierają się, że muszą koniecznie dokonać wyboru między mężczyzną a pracą, zupełnie nieświadome, że tego typu „oksymornoniczny” wybór czyni je mniej skutecznym, a zarazem bezwolnymi wobec ogromu sprzecznych emocji, którym ulegają oraz którym nie potrafią sprostać. Panicznie boją się niedołęstwa duchowego – na które i tak cierpią.

A ja uparcie szukam Piękna w wielkiej sztuce. Słucham od lat śpiewu Marceliny Sembrich-Kochańskiej, mistrzyni stylu belcanto, niegdysiejszej primadonny Metropolian Opera – jej repertuar zdumiewał bogactwem: opery starowłoskie. Dzieła Wagnera i Meyerbeera. Puciniego. Mozarta. Potrafiła z wdziękiem i godnością opuścić scen pełni sił twórczych i poświęciła się pracy pedagogicznej w nowojorskim Instytucie Julliarda oraz we własnym studium operowym w Bolton Landing.

Słynna twórczyni „hiperrealistycznych” lalek Dewees Cochran prowadząca badania nad psychofizjonomiką na przykładzie różnych cech twarzy europejskich w portretach dziewiętnastowiecznych, które wykorzystała następnie jako inspirację do projektów lalek-dziewczynek oraz lalek ”wyrażających” wdzięk kobiet dojrzałych. Po drugiej wojnie światowej wprowadziła na rynek lalkę Cindy.

Twórcą zatrzymanej w materii kobiecości był też Lewis Sorensen autor replik ważnych postaci kobiecych z historii Anglii. Inna ze znanych twórczyń lalek, Martha Thompson zaprojektowała i wykonała porcelanową kolekcję „miniaturowych” sławnych kobiet, w której znalazły się Jacqueline Kennedy oraz Księżniczka Grace z Monaco. Wszyscy wymienieni projektanci zafascynowani były poszukiwaniem kobiecości idealnej – choćby owa miała wyrażać się w fizjonomii i stroju porcelanowej lalki. W 1993 roku Nancy Willey zaprojektowała lalkę „Karnawał”, ubraną w kosztownym przebraniu stosowne najbardziej na wenecki karnawał. Postać ma na głowie trójgraniasty kapelusz(czarny, oczywiście!) skrywający lekko niekształtną białą maskę bez ust, zaś jej suknie jest sceną i dekoracją do teatrzyku w manierze commedia dell’arte, gdzie Pierrot i Kolombina są marionetkami, które piękna dama porusza sama, trzymając w dłoniach patyczki.

Równie niepokojąca jest porcelanowa lalka zwana „damą w zielonych aksamitach” z atelier Brigitte Deval, postać w stylu romantycznej powieści grozy, w oglądających wywołuje różne relacje. Delikatna, ale władcza, eteryczna, ale uwodzicielska, rodzaj femme fatale z epoki, gdzie owo pojęcie jeszcze nie zaistniało. Jej długa, misterna marszczona suknia jest ponadczasowa.

Przywołuję w pamięci sobie również figurkę matki z dzieckiem z atelier Dorothy Hoskins która dążyła przede wszystkim do doskonałości hiperrealistycznych twarzy, niektóre z jej lalek sięgały do półtora metra wysokości! Pośród najpiękniejszych porcelanowych lalek znajdujących się w kolekcjach prywatnych oraz w muzeach amerykańskich są też lalki-fantazmaty, jak choćby The Fairy Queen z atelier Lindy Kertzman, rudowłosa eteryczna piękność otoczona przez sylfidy, które zdają się wyłaniać się z jej sukni oraz włosów. Wszystkie postacie mają stroje z jedwabiu, zaś ozdoby – to przecież zasuszone kwiaty magnolii.

To tylko muśnięcie, skrzydło ćmy na secesyjnej lampie witrażowej. Bo komu jeszcze potrzebna jest proza poetycka?

Marta Cywińska

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!