Felietony

Erdogan zapowiada krwawy odwet: „Po masakrze w Gara żaden kraj, żadna organizacja, żaden człowiek nie ma prawa kwestionować tureckich działań w Syrii i Iraku”

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

– Ani Qandil, ani Sindżar, ani jakiekolwiek miejsce w Syrii nie jest już bezpieczne dla terrorystów – podkreślił Erdogan.

Jak już informowaliśmy, 10 lutego wojska tureckie rozpoczęły „Operację Orli Szpon-2” przeciwko bojownikom kurdyjskim w Irackim Kurdystanie. Celem działań wojsk tureckich są bazy PKK w regionie Gara.

Z informacji podawanych przez tureckie media wynikało, iż operacja rozpoczęła się w dniu 10 lutego o godz. 2.55. Samoloty F-16C/D Fighting Falcon oraz śmigłowce T129 ATAK zaatakowały obozy i stanowiska kurdyjskie zlokalizowane w odległości ok. 30 – 35 km od granicy tureckiej, po czym wysadzono desant.

Później tureckie Ministerstwo Obrony sprecyzowało, że w pierwszej kolejności przeprowadzono operacje lotnicze, w trakcie których zniszczono ponad 50 celów, takich jak obozy, schrony, składy amunicji, punkty sztabowe i jaskinie wykorzystywane przez PKK. W działaniach tych użyto samolotów, śmigłowców oraz dronów uderzeniowych. Wykorzystano też samoloty-cysterny oraz samoloty wczesnego ostrzegania i kontroli. Po kampanii lotniczej w regionie Gara zostały wysadzone elementy lądowe, przerzucone tam helikopterami.

Jednym z celów tej operacji miało być, jak wynika z doniesień mediów tureckich, odbicie przetrzymywanych przez Kurdów 13 uprowadzonych obywateli Turcji. Wczoraj poinformowano, że zostali oni zamordowani, gdy tureccy komandosi zbliżali się do jaskini, w której byli oni przetrzymywani.

– Jak mogliśmy uratować tych naszych braci i nasze siostry przed terrorystami? Po pierwsze, zapowiedzieliśmy, że wejdziemy do wszystkich ich nor i jaskiń, w wyniku tego zginęło 42 terrorystów – mówił dziś prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.

– Organizacja terrorystyczna, która nie jest w stanie przeciwstawić się naszym żołnierzom, niestety nie zna granic podłości – dodał prezydent Turcji.

– Jeśli mamy kontynuować tę światową współpracę z wami w ramach NATO, nie możecie stawać po stronie terrorystów – stwierdził Erdogan, zwracając się do Amerykanów, którzy od lat wspierają Kurdów. – Krew tych niewinnych skaziła ręce każdego, kto broni, wspiera i okazuje współczucie organizacji terrorystycznej.

– Także media społecznościowe, które zamieniły się w narzędzie propagandy organizacji terrorystycznych, wszyscy jesteście odpowiedzialni za nikczemną egzekucję 13 nieuzbrojonych niewinnych ludzi – dodał prezydent Turcji.

– Po masakrze w Gara żaden kraj, żadna organizacja, żaden człowiek nie ma prawa kwestionować tureckich działań w Syrii i Iraku – stwierdził prezydent Turcji.

– Będziemy kontynuować walkę, dopóki nie zneutralizujemy ostatniego członka PKK, która zamieniła się w najemną bandę morderców, z której usług korzystają wszyscy, którzy dają jej swoje pieniądze. Porozumieliśmy się z rządem regionalnym i centralnym w Iraku, by całkowicie skończyć z tą organizacją terrorystyczną – mówił Erdogan.

– Ani Qandil, ani Sindżar, ani jakiekolwiek miejsce w Syrii nie jest już bezpieczne dla terrorystów – podkreślił Erdogan.

Qandil to masyw górski przy granicy iracko – irańskiej, z kolei Sindżar ro region przy granicy Iraku z Syrią. W górach Qandil i w regionie Sindżar, a także w atakowanym przez wojska tureckie regionie Gara zlokalizowane są najważniejsze bazy PKK w Iraku.

– Mamy siłę, możliwości i determinację, by wszędzie tam rozprawić się z terrorystami, zrobić to nagle, w ciągu jednej nocy – powiedział Erdogan, wzywając „wszystkich młodych ludzi zwiedzionych propagandą organizacji terrorystycznej PKK” do porzucenia jej szeregów.

***

Turcja od szeregu lat prowadzi operacje wojskowe w północnym Iraku, rozmieszczając tam swoje wojska, których zadaniem jest zwalczanie partyzantki Partii Pracujących Kurdystanu, która na tamtym terenie ma swoje bazy wypadowe. Z każdym rokiem działania Turcji zyskiwały na intensywności, szczególne nasilenie tych działań miało miejsce latem ubiegłego roku, tak że we wrześniu 2020 roku Turcja posiadała w północnym Iraku już kilkadziesiąt baz wojskowych.

Przypomnijmy też, iż w Iraku mieszka liczna mniejszość turkmeńska, której liczebność – według różnych źródeł – szacowana jest na od kilkuset tysięcy do nawet trzech milionów.

W rejonie na południowy-wschód od Kirkuku osiedliło się w XI wieku oguzyjskie (turkmeńskie) plemię Boyat. Z kolei w wieku XIV okolice Mosulu znalazły się w granicach państwa utworzonego przez oguzyjską (turkmeńską) federację plemion Qaraqoyunlular. Mówimy więc o wyznających islam szyicki plemionach, które odegrały kluczową rolę w powstaniu Azerbejdżanu.

Przybycie do Iraku kolejnych fal ludności turkmeńskiej związane było z panowaniem osmańskim. Jako że Irak przez okres blisko czterystu lat stanowił część tureckiego imperium, przez cały ten okres osiedlali się tam Turcy, którzy w przeciwieństwie do ich pobratymców, przybyłych tam wcześniej, wyznawali islam sunnicki. Ich reprezentację stanowi Iracki Front Turkmeński (Irak Türkmen Cephesi), który jest jednoznacznie ukierunkowany na Ankarę, skąd zresztą otrzymuje ogromne wsparcie. Sunnicy bojownicy turkmeńscy przechodzili też szkolenie wojskowe w tureckiej bazie w Baszice.

Natomiast potomkowie członków plemienia Boyat, którzy zachowali świadomość swej odrębności i którzy wyznają islam szyicki, w czasie niedawnych walk z Państwem Islamskim (ISIS) sformowali w rejonie Kirkuk – Tuz Churmatu dwie turkmeńskie brygady (brygady 16. i 52.), funkcjonujące w ramach struktur Al-Haszd asz-Szabi. Nieco później w okolicach Tall Afar, na zachód od Mosulu, sformowana została przez tamtejszych szyickich Turkmenów 53. Brygada Al-Haszd asz-Szabi. Łączna liczebność tych trzech brygad w 2018 roku szacowana była na 7 – 8 tysięcy ludzi. Jak się przedstawia ich stan osobowy obecnie, trudno mi powiedzieć.

Zorganizowanie we wrześniu 2017 roku przez władze Irackiego Kurdystanu referendum niepodległościowego skłoniło władze w Bagdadzie do przeprowadzenia w październiku 2017 roku akcji wojskowej. Peszmergowie zmuszeni zostali do opuszczenia między innymi okolic Kirkuku. Przy tym istotną rolę odegrały tu turkmeńskie formacje szyickie Al-Haszd asz-Szabi.

Peszmergowie czują się zdradzeni przez Amerykanów

Od tamtej pory okolice Kirkuku znajdują się pod kontrolą bojowników turkmeńskich. W samym mieście Turkmeni także mają sporo do powiedzenia, a wręcz można odnieść wrażenie, iż ich głos znaczy tam najwięcej. Ich pozycję przez długi czas osłabiały wewnętrzne podziały, które to jednak z czasem zaczęły tracić na znaczeniu…

Śmierć w amerykańskim nalocie irańskiego generała Kasema Sulejmaniego, a następnie bliska współpraca wojskowa Turcji i Azerbejdżanu, zwieńczona spektakularnym zwycięstwem armii azerbejdżańskiej w Górskim Karabachu, sprawiły, iż dowódcy turkmeńskich formacji funkcjonujących w ramach Al-Haszd asz-Szabi coraz rzadziej spoglądają w stronę Teheranu, a coraz częściej w stronę Ankary. Doszło też do szeregu spotkań przywódców Irackiego Frontu Turkmeńskiego oraz liderów turkmeńskich formacji szyickich, których efektem jest zacieśniająca się współpraca między nimi.

Tymczasem przywódcy Al-Haszd asz-Szabi w obliczu spodziewanej ofensywy wojsk tureckich na Sindżar zapowiadają, że ich formacje stawią armii tureckiej opór. Jak w tej sytuacji zachowają się szyiccy Turkmeni?

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!