Historia

Czy Lechici toczyli wojny z Aleksandrem Macedońskim i Juliuszem Cezarem?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Ze zdumieniem dowiaduję się, jakobym miał rzekomo twierdzić, że Lechici nie istnieli. Otóż nigdy niczego takiego nie twierdziłem.

Lechici, a właściwie nie tyle Lechici, co Lędzianie, bo tak pierwotnie brzmiała ich nazwa, jak najbardziej istnieli. Jest tylko jedno ale… – otóż wszystkie wiarygodne informacje na ich temat możemy odnieść do wieków IX – XI. Ich początki, naturalnie, były starsze, ale na pewno nie możemy się ich doszukiwać w czasach, gdy istniało Cesarstwo Rzymskie, nie mówiąc już o czasach wcześniejszych.

O tym, co na temat Lędzian / Lachów / Lechitów dowiedzieć możemy się ze źródeł pisanych, pisałem tutaj:

Jak to z tymi Lechitami było?

Jak więc widzimy, Lechici stanowili pierwotnie wspólnotę ponadplemienną, czy też raczej wielkoplemienną, obejmującą szereg mniejszych plemion, przy czym jednym z tych plemion byli Polanie.

Autor najstarszej polskiej kroniki, napisanej po łacinie, prawdopodobnie w latach 1113–1116, znany jako Gall Anonim, zebrał garść informacji na temat władców rządzących w Gnieźnie przed Mieszkiem I. Nie będziemy w tym miejscu rozstrzygać, na ile informacje te polegają na prawdzie, bowiem jest to w zasadzie nie do rozstrzygnięcia, natomiast przypomnijmy, że – wedle Galla Anonima – przed Mieszkiem I panować mieli jego pradziad, dziad i ojciec: Siemowit, Lestek i Siemomysł. Dodajmy, że Siemowit miał zostać władcą Polski po wygnaniu znienawidzonego przez poddanych Popiela, przy czym warto zaznaczyć, że zarówno Popiel, jak i Siemowit nie byli władcami suwerennymi. Oto bowiem Gall Anonim pisał:

„Po tym wszystkim młody Siemowit, syn Piasta Chościskowica, wzrastał w siły i lata i z dnia na dzień postępował i rósł w zacności do tego stopnia, że król królów i książę książąt za powszechną zgodą ustanowił go księciem Polski, a Popiela wraz z potomstwem doszczętnie usunął z królestwa.”

Tak więc to ów „król królów, książę książąt” miał wygnać Popiela i osadzić na jego miejscu Siemowita, syna Piasta. Niestety, Gall Anonim nie daje żadnej wskazówki, kim miałby być tenże „król królów, książę książąt”. Niewiele też dowiadujemy się od niego o wymienionych przezeń poprzednikach Mieszka I:

„Siemowit tedy, osiągnąwszy godność książęcą, młodość swą spędzał nie na rozkoszach i płochych rozrywkach, lecz oddając się wytrwałej pracy i służbie rycerskiej zdobył sobie rozgłos zacności i zaszczytną sławę, a granice swego księstwa rozszerzył dalej, niż ktokolwiek przed nim. Po jego zgonie na jego miejsce wstąpił syn jego, Lestek, który czynami rycerskimi dorównał ojcu w zacności i odwadze. Po śmierci Lestka nastąpił Siemomysł, jego syn, który pamięć przodków potroił zarówno urodzeniem, jak godnością. Ten zaś Siemomysł spłodził wielkiego i sławnego Mieszka, który pierwszy nosił to imię, a przez siedem lat od urodzenia był ślepy.”

W zasadzie mamy tu same ogólniki, iż byli oni mężni i wspaniali, i że każdy kolejny władca wspanialszy był od poprzednika. Nie ma tu jakichkolwiek konkretów. Nie dowiadujemy się też, kiedy władcy gnieźnieńscy wybili się na suwerenność, czy stało się to już za panowania Siemowita, czy może później.

Piszący sto lat później, aniżeli Gall Anonim, mistrz Wincenty, zwany Kadłubkiem, znacznie rozbudował jego opis. W szczególności przekazał on informacje o poprzednikach Popiela, którego on „z rzymska” nazywa Pompiliuszem. Jak to możliwe, że zdołał on dotrzeć do informacji, do których nie dotarł piszący sto lat wcześniej Gall Anonim? Już samo to nie może nie budzić naszych wątpliwości. Ale idźmy dalej…

Mistrz Wincenty pomija w swej kronice informację przekazaną przez Galla Anonima, iż Popiel i Siemowit nie byli suwerennymi władcami i że ten drugi został ustanowiony władcą gnieźnieńskim przez „króla królów, księcia książąt”, który to usunąć miał z królestwa jego poprzednika – Popiela.

Siemowit miał dojść do władzy dopiero po śmierci Popiela (Pompiliusza), który to miał zostać zjedzony przez myszy, które wylęgły się z rozkładających się trupów dwudziestu stryjów Popiela, których ten miał otruć podczas stypy towarzyszącej pogrzebowi jego ojca, również noszącego imię Pompiliusz, ale – w przeciwieństwie do jego syna – będącego władcą prawym i sprawiedliwym.

Ów Popiel vel Pompiliusz I miał być synem Leszka III, który miał toczyć zwycięskie wojny z Krassusem i Juliuszem Cezarem. Z kolei przed Leszkiem III Lechitami rządzić miał jego ojciec – Leszek II, który władzę nad Lechitami objąć miał po Leszku I, który to pokonał Aleksandra Macedońskiego.

Tak więc z wywodu tego wynika, iż Leszek I, Leszek II i Leszek III panować musieli nad Lechitami w sumie prawie trzysta lat, bo tyle lat dzieliło czasy Aleksandra Macedońskiego od czasów Juliusza Cezara. Oznacza to, że każdy z nich musiałby panować średnio niemal po lat sto, a żyć musieliby oni jeszcze sporo dłużej.

Ale to jeszcze nic… Od śmierci Juliusza Cezara po wstąpienie na tron gnieźnieński Mieszka I upłynęło tysiąc lat, a my tu mamy raptem pięciu władców Lechitów / Polaków, mianowicie Pompiliusza I, Pompiliusza II, Siemowita, Lestka i Siemomysła. Wychodzi więc na to, że każdy z nich musiałby panować średnio dwieście lat, dożywając wieku kilkuset lat…

Trudno chyba mieć jeszcze jakiekolwiek złudzenia, że to, co możemy wyczytać w kronice Wincentego Kadłubka i na co tak chętnie powołują się wyznawcy Wielkiej Lechii, jest zupełnie bezwartościowe.

Ale załóżmy na moment, że kryje się w tym jednak jakieś ziarnko prawdy i że co prawda mistrz Wincenty mocno tu namieszał, ale jednak posiadł on jakieś informacje o walkach Lechitów z Juliuszem Cezarem i Aleksandrem Macedońskim, ale błędnie przypisał je do takich czy innych władców.

Otóż źródeł antycznych odnoszących się do panowania Aleksandra Macedońskiego i Juliusza Cezara jest naprawdę sporo, a te żadnych wojen z Lechitami nie odnotowały. Co więcej, źródła archeologiczne jednoznacznie wskazują, że wraz z upadkiem kultury łużyckiej na ziemiach polskich narastał kryzys cywilizacyjny, a około roku 400 p.n.e. na ziemie dzisiejszej Polski przybyli z terenu Moraw Celtowie, którzy osiedlili się na Dolnym Śląsku. Kilkadziesiąt lat później Celtowie pojawili się na Górnym Śląsku.

Tak więc w czasach gdy Lechici mieli rzekomo toczyć zwycięskie wojny z Aleksandrem Macedońskim, w rzeczywistości ziemie polskie padały łupem najeźdźców celtyckich.

W pierwszej połowie III wieku p.n.e. Celtowie pojawili się w Zachodniej Małopolsce i w dorzeczu Sanu. Zapewne w tym też okresie dotarli oni w okolice Kalisza i na Kujawy, gdzie powstał znany ośrodek mennictwa celtyckiego.

Celtowie powoli, lecz systematycznie rozszerzali zajmowane przez siebie terytoria kosztem ludności wejherowsko-krotoszyńskiej. O wzajemnej niechęci dzielącej obie społeczności najdobitniej świadczy brak wzajemnego przenikania się ich kultur materialnych. W połowie III wieku p.n.e. część ludności kultury wejherowsko-krotoszyńskiej porzuciła swe siedziby, częściowo przenosząc się w dorzecze środkowego Dniepru, gdzie uprzednio funkcjonowała kultura miłogradzka, a częściowo – wespół z jakimiś grupami ludności jastorfskiej (bezsprzecznie germańskiej) – do Mołdawii.

Inwazja Celtów i jej skutki

Tak więc wywody Wincentego Kadłubka między bajki możemy włożyć. W sposób nieudolny próbował on wprząc w dzieje Polski postacie, o których istnieniu zapewne dowiedział się przebywając we Francji albo we Włoszech. Wypada jedynie wyrazić zdumienie, że w dzisiejszych czasach są ludzie, którzy w te bajki święcie wierzą.

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!