Felietony

Co z tą lekcją religii?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Co jakiś czas dyskusja na temat finansowania lekcji religii z budżetu państwa podejmowana jest na nowo.

W roku 2015 Fundacja “Wolność od Religii” była inicjatorem akcji pt. Świecka Szkoła. Projekt inicjatywy spotkał się z negatywną oceną Prokuratora Generalnego i nie przyniósł w efekcie końcowym zamierzonego rezultatu.

Obecnie środowisko magazynu “Liberté!” wznowiło zbieranie podpisów pod inicjatywą ustawodawczą w sprawie zniesienia finansowania lekcji religii z budżetu państwa.

Temat dosyć szybko podchwycony został przez media i polityków. Jest mało prawdopodobne, by okazał się on materiałem łatwopalnym, gdyż z tegorocznych wyników badań CBOS wynika, że aż ponad 80% Polaków religia w szkole nie przeszkadza. Na tle pozostałych państw europejskich “Liberté!”, jak sama nazwa wskazuje, chciałaby nas zapewne zbliżyć do modelu francuskiego, gdzie religia jest przedmiotem pozaszkolnym i nie może być finansowana z budżetu państwa. Jak widać przychody zaoszczędzone w tym obszarze nie zdołały poradzić sobie z naprawą sytuacji finansowej Francuzów, którzy w konwulsyjnych protestach walczą obecnie o przetrwanie klasy średniej, nie będącej już w stanie funkcjonować od pierwszego do pierwszego.

Jak zatem zarysowywuje się sytuacja lekcji religii w szkołach w pozostałych krajach europejskich?

W najbardziej zateizowanym kraju Europy- Republice Czeskiej, lekcje religii finansowane są z budżetu państwa (tam faktycznie można byłoby zawalczyć o te ca. 1.5 miliarda PLN), a  
charakter powszechny lekcji religii, przy jednoczesnym ich finansowaniu z budżetu państwa, obecny jest ponadto w: Belgii, Danii, Austrii, Grecji, Hiszpanii, czy Włoszech. W Niemczech religia jest przedmiotem, który zdawać można na maturze.

Diabeł natomiast, jak zawsze, tkwi w szczególe.

Jaki jest charakter tych lekcji- konfesyjny, czy niekonfesyjny? Kto decyduje o programie i komu podlega kadra? Czy ocena wliczana jest do średniej ocen? Itd.

Samo nauczanie religii w szkole i finansowanie go z budżetu państwa nie stanowi problemu. Wszak Konstytucja stwierdza, że polska kultura jest „zakorzeniona w chrześcijańskim dziedzictwie narodu”, natomiast strzeżenie go stanowi obowiązek władz publicznych (w tym szkolnych). Nie zapominajmy również o konkordacie.

Szkoła ponadto ma edukować o świecie, a świat to również sfera wartości. Dzisiaj lekcja religii powinna być w stanie wyjaśnić hierarchię wartości naszego kręgu kulturowego, siłą rzeczy katolickiego, a w idealnej sytuacji zestawić je także z konkurencyjnymi propozycjami odrębnych cywilizacji.

 We wszystkich krajach, gdzie nauczanie religii obecne jest w państwowym systemie oświaty (obowiązkowej i dobrowolnej) jest ono finansowane ze środków publicznych (wyjątek wśród wszystkich krajów europejskich stanowi jedynie Bułgaria).

Pytanie, na które należałoby szukać odpowiedzi brzmi: Czy dzisiejszy charakter i format lekcji religii w polskich szkołach sprzyja zrozumieniu chrześcijańskiego dziedzictwa narodu, cywilizacji łacińskiej i Kościoła Katolickiego jako jej swoistego generatora?

Podstawy sądownictwa europejskiego, a rola KK w ich tworzeniu, rola KK w zniesieniu niewolnictwa, suwerenność jednostki w kulturze łacińskiej, katolicka etyka bezwzględna a alternatywy, rozdział władzy kościelnej od władzy państwowej (nie mylić z rozdziałem Kościoła od państwa, jako twór rewolucji francuskiej) na tle innych wyznań i rozwiązań cywilizacyjnych itd. powinny stać się przedmiotem nauczania w formacie takim, który umożliwi nastolatkowi uformowanie jego światopoglądu. Na jego podstawie dokonywał on będzie przyszłych życiowych wyborów.

Jak twierdzi Pan Stanisław Michalkiewicz: (…) “nie ma państwa światopoglądowo neutralnego”, bowiem już kodeks karny na jakimś bazuje (nie zabijaj, nie kradnij…w przypadku naszej cywilizacji nie robimy tu na przykład wyjątku typu: nie zabijaj, chyba, że..), a kanadyjski prof. Jordan Peterson jeden ze swoich wykładów rozpoczyna zdaniem: “Never underestimate the power of ideas”, bo na tych ideach budowane są porządki społeczne, ustroje społeczne i polityczne i wszystko, co nas otacza.

Rozwój duchowy natomiast, naukę prawd wiary, naukę o sakramentach i o modlitwie zostawmy rodzicom, którzy powinni odegrać tu kluczową rolę, a chętnie oddają ją katechetom ze względu na brak ugruntowania własnego światopoglądu w tej kwestii, oraz Kościołowi. Jedna z dwóch obecnie lekcji religii w tygodniu mogłaby odbywać się przy parafii, np. po niedzielnej Mszy św., co praktykowane jest obecnie w nielicznych parafiach niezależnie od podstawy programowej nauczania katechezy w Polsce.

Idąc za katolickim publicystą, teologiem i filozofem: Cezarym Gawrysiem, lekcja religii w szkole powinna skupiać się bardziej na historii religii monoteistycznych, ich zestawieniu w zakresie historii filozofii i etyki, a moim skromnym życzeniem również na analizie porównawczej różnych rozwiązań cywilizacyjnych. Cywilizacja łacińska buduje bowiem na filozofii greckiej, etyce katolickiej i prawie rzymskim. Nauczyciel z gruntownym zapleczem teologicznym powinien być w stanie sprowokować dyskusję w tych trzech obszarach, a następnie wyprowadzić z nich elementy historii Polski i dziedzictwa kultury, a także kształt dzisiejszej rzeczywistości. Leszek Kołakowski pisał bowiem: “(…)Trudno wyobrazić sobie, jak siłę tradycji chrześcijańskiej można by przedstawić jako parametr ilościowy czy wektor w naszej kulturze”.

Dyskusja nie powinna zatem toczyć się o to, czy religia w szkole publicznej powinna mieć miejsce i czy finansować ją ze środków publicznych, ale jaki powinna mieć ona kształt i jaka będzie jakość jej nauczania.

Nie możemy więc ani wylewać dziecka z kąpielą, ani zapomnieć, że za pomocą samej nauki nie jesteśmy w stanie wyjaśnić sfery wartości, a niezrozumienie ich od wieków prowadzi do awarii cywilizacyjnych.

Emilia Kowalczyk

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!