Wiadomości

Aktywiści LGBT domagają się ścigania przez sądy i prokuratury za mówienie, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Włoskie organizacje gejowskie twierdzą, że homofobiczne czy transfobiczne są np. twierdzenia, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny albo cytowanie Pisma Świętego czy nauki Kościoła na temat aktów homoseksualnych. Domagają się interwencji prokuratury i sądów w tej sprawie, ale nie ma ku temu podstawy prawnej – mówił red. Grzegorz Górny, publicysta i dziennikarz, we wtorkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

Gość Radia Maryja wyjaśnił, że „homotransfobia” to dziwne słowo, które nie jest do końca sprecyzowane, jest to przykład nowomowy skonstruowanej z powodów ideologicznych.

– Tym mianem obejmuje się niechęć, sprzeciw, krytykę dotyczącą osób homoseksualnych lub transpłciowych. Powstaje zasadnicze pytanie: Co to znaczy niechęć, krytyka? Z jednej strony są zapisy, że wszelkie akty przemocy wobec ludzi o tego typu orientacji mogą być karane pozbawieniem wolności nawet do 6 lat. Z drugiej strony jest przewidziana kara do 1,5 roku więzienia, a nawet takie kary jak: odebranie prawa jazdy czy paszportu, zakaz wychodzenia z domu w określonych porach albo obowiązek odbywania prac społecznych na rzecz organizacji gejowskich za tzw. dyskryminację osób transpłciowych lub homoseksualnych. (…) Można powiedzieć, że to nawiązanie do wzorców chińskich, ponieważ w Chinach w systemie zaufania społecznego, jeżeli w pewnym momencie wpadnie się w system nagan, to władze mogą odebrać prawo jazdy czy paszport. Widać, że włoska centro-lewica przejmuje wzorce chińskiej partii komunistycznej – powiedział dziennikarz.

Mają być kary, ale – jak zauważył red. Grzegorz Górny – włoskie środowiska lewicowe nie sprecyzowały zjawiska dyskryminacji.

– Organizacje gejowskie twierdzą, że homofobiczne czy transfobiczne są np. twierdzenia, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny albo cytowanie Pisma Świętego czy nauki Kościoła na temat aktów homoseksualnych. Oni domagają się interwencji prokuratury i sądów w tej sprawie, ale nie ma ku temu podstawy prawnej. Na podstawie ustawy (tzw. prawa przeciwko homotransfobii – red.) która jest procedowana w parlamencie, oni chcą uzyskać broń, taki oręż, żeby móc ścigać w majestacie prawa osoby, które krytykują ich zachowanie – podkreślił publicysta.

Krytycy, odnosząc się do tzw. prawa przeciwko homotransfobii, pytają i zastanawiają się, dlaczego nie ma tworzonych podobnych przepisów dotyczących np. osób otyłych czy niepełnosprawnych, by były one także chronione przed wszelką krytyką.

– Gdyby Radio Maryja było zarejestrowane we Francji i tam nadawało, to z pewnością już zostałoby ukarane bardzo wysokimi grzywnami. Chociażby z tego powodu, że mówi o negatywnych skutkach aborcji i zachęca kobiety w ciąży, żeby nie dokonywały aborcji. We Francji za to już grożą drakońskie kary pieniężne. Za to, że odwodzi się kobiety od aborcji i mówi się o jej negatywnych skutkach, np. dlatego, że we Francji takie prawo weszło i jest egzekwowane. Coś podobnego mogłoby się stać, gdyby weszło tzw. prawo Zana, dotyczące zakazu krytyki środowisk homoseksualnych czy transpłciowych. Jeżeli to wejdzie we Włoszech, to tam usta wielu pasterzy i kaznodziejów zostaną zakneblowane – zaznaczył dziennikarz.

14 lipca w Kościele św. Mikołaja w Lizzano wierni modlili się w intencji odrzucenia przez parlament tzw. ustawy Zana, czyli ustawy, która mówi o przeciwdziałaniu „homotransfobii”. Zdaniem środowisk LGBTQ nie powinni się modlić.

– Oni zorganizowali czuwanie modlitewne z odmawianiem różańca w intencji zablokowania ustawy przeciwko homotransfobii i o tym dowiedzieli się działacze LGBT. Aktywiści ruchu okrążyli kościół, grozili osobom wchodzącym do świątyni i przeszkadzali w modlitwie wznosząc obraźliwe okrzyki. Okleili także kościół tęczowymi ulotkami. Proboszcz przestraszył się, że może dojść do rękoczynów, dlatego że działacze LBGT byli bardzo agresywni i wezwał grupę karabinierów. Przybyli karabinierzy i zauważyli, że zgromadzenie jest nielegalne, że nie ma pozwolenia na organizację demonstracji, a zgromadzenia wiernych w kościele są legalne i nie trzeba na to żadnego pozwolenia władz, by gromadzić się w kościołach i modlić. Jeżeli chce się na ulicy organizować demonstracje, to wcześniej trzeba złożyć wniosek do władz o określone zezwolenie, by władza wiedziała, że coś takiego ma miejsce i ewentualnie zabezpieczała teren. Karabinierzy zaczęli legitymować protestujących, ale wkrótce zjawiła się pani burmistrz miast Lizzano, która krzyczała na karabinierów i żądała, by zostawili oni w spokoju aktywistów LGBT, a zajęli się modlącymi w świątyni i ich zaczęli legitymować – wyjaśnił red. Grzegorz Górny.

Gdy sprawa stała się głośna we włoskich mediach, nastąpiła fala hejtu na modlących się w Lizzano 14 lipca i zaczęto ich oskarżać o nietolerancję oraz homotransfobię.

– Widać, że oskarżyciele w mediach używali tego samego rodzaju argumentów, jakie są zapisane w projekcie ustawy Zana. Gdyby ta ustawa weszła w życie, to istniałaby poważna groźba, że ci ludzie modlący się mogliby zostać pociągnięci za to do odpowiedzialności karnej – podsumował publicysta.

/Radio Maryja/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!