Felietony

Stanisław Michalkiewicz: Korzystajcie z wojny, bo pokój będzie straszny!

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Stanisław Michalkiewicz: Korzystajcie z wojny, bo pokój będzie straszny!

   Ładny interes! Jeszcze nie ochłonęliśmy z wrażenia po doniesieniach o aferze korupcyjnej na Ukrainie, która polegała ogólnie na tym, że najbliżsi kolaboranci prezydenta Zełeńskiego przytulili sobie co najmniej 100 milionów dolarów, a jeden z głównych uczestników, niejaki Timur Mindycz, z pierwszorzędnymi korzeniami, w porę przez anonimowego dobroczyńcę ludzkosci ostrzeżony, czmychnął z Ukrainy przez Polskę do bezcennego Izraela.

Tenże – jak wiadomo – Żydów żadnemu innemu państwu nie wydaje, nawet gdyby, a nawet zwłaszcza gdyby skradli tam jakieś bajońskie sumy – a już Książę-Małżonek, imieniem vaginetu obywatela Tuska Donalda, w którym ma fuchę “szefa naszej dyplomacji”, czyli ministra spraw zagranicznych, ogłosił, że Polska te 100 milionów dolarów ciepłą rączką natychmiast Ukrainie przekaże – oczywiście w ramach “pomocy”, do której 2 grudnia 2016 roku zobowiazała się jeszcze poprzednia ekipa Naczelnika Państwa, a której vaginet obywatela Tuska Donalda, nie ośmielił się uchylić.

   Jak powiadam jeszcze nie tylko nie zdążyliśmy ochłonąć po tych skrzydlatych wieściach, nie mówiąc już o tym, że nie uzyskaliśmy odpowiedzi na pytania, kto właściwie ostrzegł pana Timura,  czy np. nie był w to zamieszany prezydent Zełeński – ani dlaczego polskie “służby” przymknęły oko na obecność pana Timura w Warszawie, gdzie zachowywał się on nawet z pewną ostentacją.

Podobno wziął udział w nabożeństwie, jakie odprawowane było w synagodze sekty Chabad Lubawicz – tej samej, która paliła chanuowe świeczki w gmachu Sejmu, zgaszone przy pomocy gaśnicy proszkowej przez Grzegorza Brauna, któremu za tę myślozbrodnię Parlament Europejski uchylił immunitet, wskutek czego tylko patrzeć, jak kwasiżurkowie z niezależnej prokuratury wystąpią z wnioskiem, by niezawisły sąd w składzie całkowicie przewidywalnym, wtrącił go do aresztu wydobywczego, gdzie będzie jęczał i szlochał, aż mu sie odechce kandydowania w wyborach do tubylczego Knesejmu.

A przecież warto byłoby spenetrować prawdę, jak to właściwie z tym całym panem Timurem było, czy na przykład w zamian za przymknięcie oczu podzielił się tymi 100 milionami dolarów z kim tam trzeba, czy też rozliczenie miało charakter ogólny – żeby nie powiedzieć – międzynarodowy? Jestem przekonany, że takie odpowiedzi można by bez trudu uzyskać, skoro nasze “służby” tak sprawnie wykryły sprawców “dywersji kolejowej”, że aż zrodziło to podejrzenia, czy przypadkiem same tej dywersji nie dokonały.

Bo i po co fatygować jakichś “obywateli Ukrainy” kiedy przecież takie obstalunki można wykonać samemu, a i forsa zostanie w rodzinie?  Widocznie jednak nie tylko tych odpowiedzi nie można było z jakichś “ważnych względów państwowych” uzyskać, ani nawet postawić takich bluźnierczych pytań?  My oczywiście wszystko verstehen, chociaż z drugiej strony pospieszna deklaracja Księcia-Małżonka o przekazaniu Ukrainie 100 milinów dolarów, akurat dokładnie tyle, ile kolaboranci prezydenta Zełeńskiego sobie przytulili i przezornie schowali, gdzie trzeba, skłania do postawienia  kolejnych pytań.

Pytań, a które – jak się obawiam – głuche milczenie będzie odpowiedzią? Bo też jakże tu odpowiadać na  pytania  o taką szczodrość w sytuacji, kiedy Narodowy Fundusz Zdrowia właśnie wziął i zbankrutował i nawet teściowa obywatela Tuska Donalda, co to w innych sprawach energicznie sztorcowała dygnitarzy Volksdeutsche Partei,  nie widzi żadnego wyjścia z tej przykrej sytuacji?

Warto przy tej okazji zaznaczyć, że nawet Szwecja okazała zniecierpliwienie i zaczęła się odgrażać, że na dotychczasowych zasadach już Ukrainie nie będzie pomagała – ale my, to co innego. Skoro tak, to muszą być jakieś ważne przyczyny tej polskiej szczodrobliwości, bo – jak twierdzi poeta – “byłby to przypadek rzadki – a czy w ogóle są przypadki?”

   Ja oczywiście nic nie wiem, ani nawet nie śmiem się domyślać, ale gdybym się ośmielił, to zacząłbym od tego, że mamy tu dwie możliwości. Pierwsza – że mamy tu do czynienia z ilustracją solidarności na tle rasowym. Wprawdzie Książę-Małżonek jest – jak powiadają Żydowie – “głupim gojem” – ale za to przez Jabłoneczkę jest jakoś do tej rasowej solidarności zobowiązany, no i stąd oferta wysłania z Polski 100 mln dolarów na Ukrainę – żeby w papierach wszystko było gites-tenteges.

Byłoby to nawet ładne, gdyby nie okoliczność, że obywatel Tusk Donald, który przez Żydów też jest uważany za “głupiego goja”, z Jabłoneczką nie jest nawet spowinowacony – a przecież “bez jego wiedzy i zgody” te 100 mln dolarów na Ukrainę nie mogłoby zostać przesłane. Tedy z nieutulonym żalem tę  pierwszą możliwość musimy włożyć między bajki i to nawet nie ze wzgledu na porzekadło, że “kochajmy się jak bracia (albo małżonkowie), ale liczmy się, jak Żydzi –  tylko z całkiem innych powodów.

   Bo – po drugie – o czym w swoim czasie wspominał mój Honorable Correspondant, który w podobnych sprawach ma pewne doswiadczenie – żeby w normalnym czasie skręcić, dajmy na to, 100 mln dolarów, to trzeba się napracować. Wymyśli jakąś transakcję, albo nawet cały ich Legion, stworzyć dokumentację, żeby w papierach wszystko grało i kolidowało, a i tak nie ma pewności, czy jakaś Schwein nie zechce zostać świadkiem koronnym, jak np. faworyt Wielce Czcigodnego Giertycha Romana pan Mraz w sprawie Funduszu Sprawiedliwości?.

Aż tu nagle, niczym prawdziwy dar Niebios, wybucha wojna; miliony dolarów transferują się bez żadnego rachunku, podobnie jak dostawy broni i amunicji bez żadnej kontroli walą ponad granicami. W tej sytuacji – twierdzi mój Honorable Correspondant – tylko jakiś głupek by nie skorzystał. Rozmowa jest wtedy taka: mam tu – dajmy na to – 5o mln dolarów, które mogę ci dać – ale 30 procent dla mnie. Wchodzisz, czy pękasz? Więc jak delikwent nie pęka, to wszystko może być załatwione w mgnieniu oka – i po krzyku.

Ale trzeba pamiętać, że “na tym świecie pełnym złości, nigdy nie dość jest przezorności”. Toteż jeśli nawet delikwent nie pęka, to co mu szkodzi zanotować w kapowniku, kto ile sobie przytulił, ewentualnie – nawet gdzie schował?

Taki kapownik, zwłaszcza gdy wojna zaczyna się przeciągać, to jest prawdziwy skarb, dzięki któremu można – zgodnie ze wskazaniami Ewangelii – “pozyskiwać sobie przyjaciół niegodziwą mamoną”.  W tej sytuacji lepiej możemy zrozumieć przyczyny, dla których przywódcy Unii Europejskiej, z Reichsfuhrerin Urszulą Wodęleje, a także mężykowie stanu drobniejszego płazu – ot na przykład Książę-Małżonek – niczego Ukrainie odmówić nie potrafią. W ten właśnie sposób cementuje się przyjaźń miedzy narodami i jedność europejska, o której tyle słyszymy.

Polecamy również: Po klęsce „Edukacji Zdrowotnej” Nowacka chce, by przedmiot był przymusowy

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!