Polska Wiadomości

Żyd z USA oskarża krakowskich policjantów o pobicie i nazistowskie gesty. Policja zaprzecza

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!
 Byliśmy na dziedzińcu synagogi, gdy pojawiła się policja. Zostałem rzucony na beton, skuty i pobity – relacjonował nowojorski Żyd Yaakov Gluck, który 29 lipca pojawił się w krakowskiej synagodze, aby – jak sam mówił – pokazać ją parze turystów. Policjanci mieli kpiąco kierować w jego stronę pozdrowienie “sieg heil”. Rzecznik małopolskiej policji podaje inną wersję zdarzeń, wedle której, to Amerykanin był agresywny i swoim zachowaniem zmusił policjantów do użycia siły.

Yaakov Gluck jest synem Edgara Glucka – nazywanego często “głównym rabinem Galicji”. W Krakowie – jak pisze portal boropark24.com – pojawia się bardzo często. – Oprowadzam izraelskie wycieczki. I to własnie stało się 29 lipca – pokazywałem parze turystów Synagogę Kupa, wtedy zostałem aresztowany – relacjonował Gluck.

Jak sam mówił, w synagodze przy ulicy Miodowej pojawia się często. Jednak tym razem obsługa miała powiadomić policję. – Byliśmy na dziedzińcu, gdy pojawiła się policja. Zostałem rzucony na beton, skuty i pobity – mówił portalowi boropark24 Gluck. Dodał, że zabrano go na komisariat, gdzie spędził osiem godzin. – Gdy tam przebywałem – mówi Gluck – jeden z umundurowanych funkcjonariuszy drwiąco pozdrowił mnie salutem “sieg heil”.

Inaczej przebieg tych wydarzeń opisuje małopolska policja. Rzecznik KWP w Krakowie mł. insp. Sebastian Gleń mówi Onetowi, że zatrzymanie obywatela USA rzeczywiście miało miejsce – oficjalnie nie potwierdza jednak, że chodzi o Yaakova Glucka.

– 29 lipca o 16.30 nieumundurowany patrol policji został wezwany do synagogi na ulicy Miodowej w Krakowie. Pracownica synagogi poprosiła policjantów o interwencję wobec dwóch agresywnych nietrzeźwych mężczyzn – relacjonuje rzecznik prasowy małopolskiej policji. Jeden z agresywnych mężczyzn był Polakiem, drugi miał obywatelstwo amerykańskie. Obaj mieli być tak pijani, że nie byli w stanie dmuchać w alkomat.

Polak miał zacząć znieważać policjantów i stawiać opór, gdy ci próbowali go wyprowadzić na ulicę. – Policjanci zatrzymali Polaka, a Amerykanin niejako rzucił mu się na pomoc – mówi mł. insp. Gleń. Obu mężczyzn skuto, ale zanim do tego doszło mundurowi musieli wobec nich użyć “chwytów transportowych” i “sprowadzić ich do parteru”.

– Była dosyć ostra szarpanina, w czasie próby zatrzymania Amerykanin uderzał policjantów, to potwierdzają też relacja świadków i kobiety, która poprosiła o interwencję – dodaje rzecznik.

Wersje Glucka i policji nie zgadzają się również w kwestii tego, co działo się po przewiezieniu Amerykanina na komisariat przy ulicy Szerokiej. Sebastian Gleń zaprzecza, że z ust funkcjonariuszy padły jakiekolwiek nazistowskie pozdrowienia. Dodaje, że na komisariacie zatrzymany Amerykanin nadal znieważał mundurowych.

Na komendę przewieziono także zatrzymanego Polaka. Ten jednak został wypuszczony znacznie wcześniej, bo – jak podaje policja – “szybko udało się ustalić jego tożsamość”. Następnego dnia został jednak przesłuchany.

– Amerykanin nie okazał dokumentów, nie chciał rozmawiać i przedstawić się. Ostatecznie pojawiła się jego adwokat, która przyniosła jego paszport – tłumaczy rzecznik prasowy małopolskiej policji. Komisariat opuścił po sześciu godzinach (w wersji Glucka został wypuszczony dopiero po ośmiu). Następnego dnia miał pojawić się na komisariacie, by złożyć zeznania. Do tego jednak nie doszło.

Policja poprosiła pracowników synagogi o przekazanie monitoringu. Dotąd jednak nie został on przesłany policji. Polak usłyszał już zarzut znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej policjantów. Podobne mają zostać postawione Amerykaninowi.

Policjanci odmówili potwierdzenia, że zatrzymanym Amerykaninem był rzeczywiście Yaakov Gluck.

Mł. insp. Gleń pytany, czy policjanci mogli być wobec zatrzymanych zbyt brutalni, odparł, że funkcjonariusze nie bili tych osób, ale “musieli zatrzymać je siłowo i w tej sytuacji mogło dojść do jakichś otarć”. -Brak jest w protokole zatrzymania uwag zatrzymanych, że byli traktowani niewłaściwie – dodał.

Policja podkreśla, że jej wersja zdarzeń jest potwierdzona przez świadków, w tym przez pracownicę synagogi, która wezwała patrol. Dodatkowo wszystko miał zarejestrować monitoring z kamer w synagodze.

Z kolei Yaakov Gluck uważa, że świadkowie jego zatrzymania oraz nagrania z kamer dowodzą jego niewinności i potwierdzają, że został pobity i niesłusznie zatrzymany.

Dopiero pełna treść monitoringu umożliwi stwierdzenie, która ze stron ma rację. Policja wystąpiła już do władz synagogi o udostępnienie nagrań. Mimo zapewnień, te wciąż nie trafiły do śledczych.

MG: A co wy sądzicie o całej sprawie? Czy to kolejna prowokacja czy może jest coś na rzeczy? Piszcie w komentarzach.

Autor: Bartłomiej Pławecki

Źródło: onet.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!