To organizacja z najdłuższym stażem, jeżeli chodzi o kynologię w Polsce. Dekady świetności Związek Kynologiczny w Polsce ma już jednak dawno za sobą, wyraźnie trudno jest mu bowiem wejść w XXI wiek. ZKwP niestety zniechęca do siebie coraz większą liczbę hodowców i partnerów biznesowych. O miłośnikach czworonogów nie wspominając.
Związek Kynologiczny w Polsce daleko od współczesności
ZKwP istnieje od lipca 1938 roku. W rzeczywistości sanacyjnej organizacja nie zdołała rozwinąć skrzydeł, uniemożliwił to wybuch wojny. Dopiero okres realnego socjalizmu okazał się dla ZKwP motorem napędowym. Szkoda tylko, że motor ten dymi i hałasuje, zagłuszając to, co w działalności Związku najważniejsze, czyli potrzeby psów oraz hodowców.
– Przez wiele lat swojej aktywności w ZKwP widziałem piętrzące się problemy, które były do rozwiązania, a jednak pozostawały nierozwiązane. Dotyczyły one anachronicznej struktury, braku centralnej bazy danych Związku, a efektem tego był całkowity brak kontroli nad tym, co działo się nie tylko w poszczególnych oddziałach, ale w hodowlach związanych z organizacją. Nie mogłem także przeboleć faktu, że Związek i hodowcy nie byli w stosunkach partnerskich. Prym wiodła zinstytucjonalizowana struktura centralnych i lokalnych władz, odgórnie podporządkowująca sobie hodowców
– opowiada związany niegdyś z ZKwP Piotr Kłosiński.
Prezes PPK nazywa rzeczy po imieniu i wprost wskazuje na rozrośnięte „kolesiostwo” w strukturach władz Związku.
– Nie mogłem się pogodzić z faktem, że to nie Związek powstał dla hodowców, tylko hodowcy mieli służyć celom Związku. Jak w takiej sytuacji mądrze realizować cele statutowe, odpowiadać na realne problemy hodowców, edukować, działać w kierunku zmian legislacyjnych? Rozrost władz ZKwP spowodował wszędobylskie kolesiostwo. Raziły z daleka nieprawidłowości, nierzetelna ocena wystaw, brak poparcia dla badań genetycznych, co w hodowlach powinno być standardem, majstrowanie przy wyborach władz oddziałowych
– opisuje Kłosiński w rozmowie z magazynem „Na Psi Temat”.
Obecnie Kłosiński piastuje funkcję prezesa Polskiego Porozumienia Kynologicznego, tworząc naturalną konkurencję dla Związku. Szef PPK robi, co może, aby jego organizacja nie kojarzyła się z bałaganem organizacyjnym, kumoterstwem, niechęcią do rozwoju i… szerzeniem kłamstw.
ZKwP i oszczerstwa pod adresem konkurencji
3 marca na oficjalnym profilu OSPR Kennel Club ukazało się oświadczenie, w którym władze stowarzyszenia uderzają w ZKwP. Mają powody – Związek miał rozpowszechniać za granicę nieprawdziwe informacje, plotki oraz oszczerstwa.
– W związku z licznymi oszczerstwami kierowanymi przez hodowców i członków Zarządu Głównego Związku Kynologicznego w Polsce wobec naszego stowarzyszenia i naszych członków oraz ekspertów i partnerów, które mają miejsce od czasu pierwszej wizyty sędziów kynologicznych z Wielkiej Brytanii na wystawach psów rasowych, organizowanych przez nasz klub, a które to oszczerstwa kierowane są z coraz większą częstotliwością od momentu opublikowania informacji o wystawach planowanych na rok 2023 Zarząd OSPR Kennel Club podjął decyzję o podjęciu zdecydowanych kroków prawnych wobec członków Zarządu Głównego Związku Kynologicznego w Polsce. Kroki, o których mowa prowadzone będą na drodze postępowania karnego i cywilnego.
– opisuje konflikt OSPR Kennel Club.
– Posiadamy dowody (m.in. pisma wysyłane do przedstawicieli renomowanych organizacji kynologicznych w Europie, w których działalność OSPR Kennel Club została przedstawiona w negatywnym świetle, a których treść zawiera kłamliwe twierdzenia na temat naszej organizacji, co z łatwością udowodnimy przed sądem)
– dodaje stowarzyszenie.
Psy trzymane w złych warunkach?
Wiele do powiedzenia na temat działalności Związku Kynologicznego w Polsce ma były hodowca owczarków niemieckich Przemysław Szoplewski. Człowiek, który jeszcze kilka lat temu wiązał swoją przyszłość ze Związkiem, dzieli się swoimi negatywnymi doświadczeniami i ostrzega hodowców przed wchodzeniem w konszachty z ZKwP.
– Szukając szczeniaka pod wystawy, trafiłem z polecenia do hodowcy i sędziego kynologicznego ZKwP, członka zarządu Klubu Owczarka Niemieckiego (ZKwP) Krzysztofa Dobrzańskiego, mieszkającego w małej miejscowości pod Brzeskiem. Zafascynowany na tamten moment jego pełnymi sukcesów wizjami nie zwróciłem uwagi na warunki, w jakich prowadzona była hodowla. Brak kojców, wszędzie rozstawione klatki i kilka przyczepek do przewozu zwierząt, w których – jak się okazało – mieszkały na co dzień psy, wychodząc tylko na tzw. siku i kupę. Szczenięta były pozostawione bez matki przy ruchliwej drodze pod chmurką w odległości ok. 80 metrów od domu, zabezpieczone jedynie kilkoma panelami związanymi sznurkami. Pan Dobrzański na tyle mamił mnie wizjami pasma sukcesów, że na tamten moment nie zadawałem niepotrzebnych pytań
– wspomina były właściciel hodowli „Z Nadbużańskiej Doliny”.
Łapówki?
Przemysław Szoplewski relacjonuje, że dzielenie się wątpliwościami na grupie na Facebooku przypłacił poważnymi trudnościami z załatwianiem formalności w ZKwP Zakopane. Ten zdaniem hodowcy miał być obsadzony przez ludzi powiązanych z hodowlą Mavic, gdzie psy trzymane były w urągających warunkach.
– Jeszcze wtedy nie wiedziałem o fakcie, że władze oddziału obsadzone są przez blisko powiązane osoby z hodowlą Mavic i sędzią Dobrzańskim. Kilka dni później wystąpiłem do oddziału o możliwość wysłania rodowodu suki Mabella Mavic Poland, która spełniła wszystkie warunki potrzebne do uzyskania tytułu suki hodowlanej, lecz brakowało jedynie wbitej pieczątki w rodowodzie. Ku swojemu zdziwieniu dostałem odmowę, i zostałem zaproszony o przyjazd osobiście 450 km w celu wbicia pieczątki. W tym samym czasie o wszystkich nieprawidłowościach w hodowli Mavic napisałem na grupie facebookowej. W oddziale Zakopane zostałem bardzo szorstko potraktowany przez przewodniczącego Tadeusza Wirmańskiego, który oznajmił że oddział ma problemy przez to co upubliczniam, i jeśli chcę dalej hodować, to teraz będzie mnie to kosztowało 20 tysięcy złotych. Odmówiłem wręczania jakiejkolwiek łapówki. Przewodniczący podbił rodowód suki hodowlanej oraz wydał za opłatą kartę krycia i odbioru miotu. Kilka dni później dostałem oficjalnego maila, że lepiej dla mnie byłoby, jeśli bym zmienił odział na inny
– opowiada poszkodowany hodowca.
Za swój sprzeciw wobec dyskusyjnych standardów Związku Szoplewski zapłacił cenę najwyższą. Utracił dobre imię za sprawą podszeptów i treści stawiających go w negatywnym świetle jako hodowcę.
– Z końcem listopada, czyli niecałe 2 tygodnie później dostałem mailem pismo, że zostaję usunięty z oddziału ZKwP Zakopane dyscyplinarnie na podstawie wymyślonego powodu. Rozesłano też pisma do wszystkich oddziałów w Polsce, aby nie rejestrować mnie ani moich psów w Związku Kynologicznym w Polsce. Wobec mnie nie odbyło się żadne posiedzenie sądu koleżeńskiego, który zapewnia mi regulamin i statut stowarzyszenia. Kilka tygodni później okazało się, że w oddziale ZKwP Zakopane podrobiono mój podpis dwukrotnie i pobrano ode mnie niesłusznie naliczone pieniądze. Postanowiłem znaleźć kancelarię, która zajmie się moją sprawą, i zgłosiłem wszystko na policję
– opisuje ze szczegółami Przemysław Szoplewski.
Źródło: napsitemat.pl, www.polskaracja.pl, propolski.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!