Felietony Kultura

Zbigniew Godlewski i jego Szkółka Antywirusowa, czyli gitara kontra tzw. lockdown

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Aktywność polskich artystów w Internecie podczas pandemii koronawirusa (odc. 7)

Pandemia koronawirusa, z którą cały czas mierzy się świat, zmusiła (i wciąż zmusza) nas do ograniczenia aktywności życiowej – najdotkliwiej odczuliśmy to wiosną roku 2020. Jednakże kreatywność i miłość do swojej codziennej pracy, stanowiącej jednocześnie pasję, sprawiała, że wiele osób podjęło fenomenalne inicjatywy społeczne w Internecie. Jedną z nich była Szkółka Antywirusowa zduńskowolskiego gitarzysty, nauczyciela i wykładowcy akademickiego Zbigniewa Godlewskiego, doskonale znanego w kręgach muzycznych i współpracującego z wieloma artystami.

Staram się prezentować w moich wywiadach osoby, z którymi w jakiś sposób, chociaż minimalny, przecięła się moja droga. Miałam przyjemność rozmawiać z Panem Zbigniewem przy okazji przygotowywania tomiku poetyckiego muzyka – Piotra Cajdlera (odc. 4). Ujął mnie swoją życzliwością i tym, jak pięknie mówił o muzyce. Jeśli dodać do tego jeszcze prospołeczną postawę podczas tzw. lockdownu, trudno zaprzeczyć prawdziwości poniższych słów, które z okazji 35-lecia pracy artystycznej mojego bohatera (rok 2016), napisali jego koledzy z Kapeli WEBRY.

Jubileusz Godlesa

Od trzydziestu pięciu lat bez mała

Zbigniew ciągle dla nas gra

Uczy dzieci i dorosłych

Pięknie śpiewać no i grać

(…)

Tylu ludzi już wychował

Na gitarce uczył grać

Przed ratuszem w Zduńskiej Woli

Jego pomnik będzie stać

 

Żyj nam Godles graj cudownie

Rocka bluesa fanki jazz

No bo przecież wiesz najlepiej

Jak muzyka piękna jest

/fragment/

Szkółka Antywirusowa – projekt, który realizował Pan w Internecie, cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Czy to była spontaniczna odpowiedź na tzw. lockdown?

Tak, to było zdecydowanie spontaniczne działanie, które wynikało z faktu, iż zajęcia „na żywo” przestały odbywać się w Ratuszu w Zduńskiej Woli.

Inicjatywa okazała się trafiona, może też dlatego, że były to lekcje okraszone nutą humoru.

Obecnie nie publikuję filmów, ale nie porzuciłem projektu. Z pewnością będą jeszcze pojawiać się kolejne odcinki.

Dla kogo przeznaczone było owo wspólne muzykowanie, jak sam Pan to określił? Moje pytanie wynika z tego, iż obok grania bluesowego czy rockandrollowego na lekcjach pojawiały się utwory „klasyki” dziecięcej typu Wlazł kotek na płotek.

Szkółka w pierwszej kolejności skierowana była do moich uczniów, którzy są w różnym wieku (dzieci, młodzież, dorośli), ale nagrywałem też z myślą o moich przyjaciołach, znajomych i innych gitarzystach. Początkowo swoje filmy publikowałem na FB, ale córka namówiła mnie, abym umieszczał je również na YouTubie, czyli godles45.

Nagrywałem różne utwory. Młodsze dzieci same mogły sobie dograć same melodię do mojego akompaniamentu, natomiast dla starszych gitarzystów zostawiałem puste chorusy.

Zajęcia odbywały się z użyciem różnorodnych rodzajów gitar…

Na lekcjach zaprezentowałem wszystkie typy gitar, które posiadam, czyli były to:

  • gitara klasyczna z nylonowymi strunami,
  • gitara akustyczna z metalowymi strunami
  • gitary elektryczne:

– Stratocaster (kopia Fendera),

– Les Paul,

Ibanez Artstar AS 100,

– Fender Telecaster (kopia gitary, którą w 1984 roku skradziono Mike’owi Sternowi – obecnie gra on na modelach firmy Yamaha).

Podczas zajęć Szkółki starałem się pokazywać, do jakiego rodzaju muzyki można wykorzystywać poszczególne gitary, co również wyjaśnia, dlaczego muzycy zmieniają je na koncertach.

Jeśli chodzi o gitarę klasyczną, to oczywiście wykorzystywałem ją, nagrywając lekcje dla dzieci z repertuarem dla nich właśnie przeznaczonym. Gitara akustyczna służyła mi go gry country, bluesa i rocka. Pokazałem też na niej technikę fingerpicking. Stratocaster był podstawą m.in. zajęć z rock’n’rollem, natomiast Telecaster – country, ale można grać na nim także jazz. Na moim Les Paulu prezentowałem ciężką odmianę rocka i jazz, z kolei na Ibanezie  – metal (obok ciężkiego rocka i jazzu również).

18 marca 2020 zajęcia poprowadziła Pańska wnuczka – Kalinka. Cudowna dziewczynka, pełna życia i zapału do gry na gitarze, choć zmagająca się na co dzień z konsekwencjami dziecięcego porażenia mózgowego. To piękny przykład dla innych „maluszków”, by nie rezygnowały ze swoich marzeń…   Rozumiem, że miłością do gitary zaraziła się od dziadka?

Z pewnością od dziadka. Ja mam trzy siedmioletnie wnuczki – trojaczki. Kalinka jest jedną z nich. Wszystkie grają, ale to ona ma najwięcej zapału do gitary i chyba tzw. parcie na szkło. (śmiech!) Na filmie zaprezentowała się z ukulele.

Jeśli chodzi o ulubiony repertuar Kaliny, to u niej jest inaczej, niż mają zazwyczaj dzieci w tym wieku – nie piosenki dla maluszków czy też utwory ludowe, ale muzyka popowa – polska i zagraniczna (mama dziewczynek jest anglistką, więc, choć są jeszcze małe, nie mają większego problemu z tym językiem obcym). Czasem bywa tak, że podaje mi tytuł utworu i mówi: „Dziadku, graj!”.

Mam też wnuczka, który kiedyś grywał na gitarze (dawałem mu lekcje), ale później skupił się na… matematyce.

Jest Pan jednym z tych artystów, którzy nie porzucili aktywności muzycznej podczas tzw. lockdownu. Szkółka Antywirusowa stanowi najlepszy tego przykład… Ale z pewnością miał Pan jakieś plany zawodowe, które musiały zostać odłożone w czasie z powodu pandemii?

Niestety nie odbyły się trzy koncerty, które miałem zaplanowane z kapelą podwórkową WEBRY, a także te z 11stringduo.

Bardzo krótka i rzeczowa odpowiedź. Oczywiście o kapeli i duecie można znaleźć wiele informacji, chociażby w Internecie, ale proszę tak od siebie powiedzieć kilka zdań o nich…

W mojej okolicy od lat 70-tych nie było żadnej tzw. kapeli podwórkowej. Postanowiłem ją stworzyć z muzyków-amatorów. Gramy już 14 lat. Nazwa pochodzi od regionalizmu „webry”, którym nazywa się Zduńskowolaków (z języka niemieckiego „tkacze”). W naszym repertuarze mamy pieśni podwórkowe i biesiadne, utwory związane z folklorem miejskim, ale także np. tanga z lat 30-tych.

11stringduo to ja i Tomek Cyranowicz. Gramy jazz z użyciem gitary basowej. Jesteśmy jedyni w Polsce. Tomek gra, wykorzystując pierścionek zakładany na kciuk. Kiedyś Matthew Garrison (basista jazzowy – przyp. red.) poprosił go, aby pokazał mu tę metodę.

Zawsze ostatnie pytanie moich wywiadów dotyczy takiej prywatnej recepty na radzenie sobie z sytuacjami ekstremalnymi – czas tzw. lockdownu był właśnie jedną z nich. Czy może Pan podzielić się swoją…?

W każdej sytuacji zawsze trzeba strać się robić swoje albo też odkryć w sobie inne talenty – np. malować. Ja pozostałem przy gitarze, ale kiedyś, co zawdzięczam mojej kreatywności, pisałem bloga z Tomkiem Cyranowiczem. Pamiętam, że jeden z czytelników zwrócił się do mnie z pytaniem, czy może zawarte na nim informacje wykorzystać do napisania pracy magisterskiej. Było mi bardzo miło dostać w ten sposób wiadomość zwrotną, że treść tych esejów jest wartościowa. A… napisałem np. historię bossa novy. Nikt tego wcześniej nie zrobił w Polsce. Tłumaczyłem materiały z języka angielskiego.  Opisałem też np. losy gitar w jazzie.   Jeśli chodzi o Tomka, pisywał rzadziej, ale poczynił ciekawy tekst m.in. o historii gitary basowej.

Wracając do koronawirusa… Choć  oczywiście to trudne, ponieważ mieliśmy pierwszy raz do czynienia z tzw. lockdownem, pamiętajmy, nigdy nie można poddać się panice!

autor: Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!