Felietony

Wiersze i Myśli Sebastiana Ryśnika – poety ze Slough

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Polscy artyści w UK podczas pandemii koronawirusa – aktywność w Internecie (odc. 8)

Sebastiana poznałam w Facebook’owej Kawiarence Poetyckiej, na której z kolei znalazłam się dzięki poetce Kasi Dominik – w życiu podobno nie ma przypadków, a jedna osoba prowadzi nas do drugiej.

Przez kilka lat była to znajomość wirtualna, choć mieszkaliśmy niedaleko siebie. Los w realnym świecie nie sprzyjał, kiedy nadarzyła się okazja do spotkania podczas wieczoru poetyckiego w Polskim Klubie w Slough, który zorganizowałam w 2018 roku. Z drugiej strony podejście Sebastiana do publicznego prezentowanie swojej twórczości było inne niż obecnie… Niemniej jednak śledziłam Jego poczynania, z kolei on podczas tzw. lockdownu zaprosił mnie do administrowania grupy na FB, dotyczącej koronawirusa. Wiele wtedy rozmawialiśmy na temat bieżącej sytuacji, aktualizując na owej grupie dane statystyczne, czy weryfikując prawdziwość informacji podawanych w mediach. I chyba nawet nie myśleliśmy już o tym, by poznać się na żywo, bo… jak w takich okolicznościach?! Tymczasem nadeszła jesień i Sebastian zgodził się udzielić mi wywiadu.

 

Sebastian Ryśnik – poeta mieszkający w Anglii od lat 21. Niemal od początku swojego pobytu w UK związany był z wieloma organizacjami polonijnymi. Obecnie jest członkiem Zarządu Stowarzyszenia Polskiego w Slough (Polski Klub), a wcześniej m.in. należał w tym samym mieście do Stowarzyszenia Polska Społeczność. Jest współorganizatorem wielu lokalnych wydarzeń kulturalnych, sportowych i charytatywnych. To idealista, który, integrując się z lokalną społecznością różnego pochodzenia, działa w szeregach Partii Konserwatywnej, aby nieść pomoc tam, gdzie jej potrzeba.

Każda osoba spragniona obcowania z poezją może zapoznać się z Twoją twórczością na kanale Sebastian Ryśnik – Moje Wiersze i Myśli. Jaka jest jego historia?

Historia zaczęła się pięć, a może osiem lat temu. Przez wiele, wiele lat pisałem do szuflady – od zawsze. Kilka osób przeczytało moje wiersze i… spodobały im się. Zasugerowały, abym udostępnił je na jakiejś stronie internetowe czy blogu.  Pomyślałem wtedy, że mogę spróbować. Założyłem stronę i powolutku wypełniałem ją swoimi wierszami. Początkowo ta treść docierała tylko do moich przyjaciół, później pojawił się funpage, którego zawartość była szeroko dostępna. Zdarzały się różne reakcje – także negatywne, ale ja się tym nie zrażałem i robiłem swoje. Nikt nie rodzi się geniuszem i nie ma od razu doskonałego warsztatu. Ponadto poezja podlega indywidualnej ocenie – jedni Cię uwielbiają, inni nie. Mam swoich „anty” fanów, którzy regularnie krytykują, ale, jak ktoś kiedyś mi powiedział, ważne, żeby o Tobie ludzie mówili, bo wtedy wiesz, że w ogóle ktoś Cię „czyta”. I tak to się zaczęło. (uśmiech)

Kiedy wprowadzono tzw. lockdown, postanowiłem, że będę nagrywał swoje wiersze.  Staram się robić to raz w tygodniu, jednak nie zawsze mi się udaje. Miałem taki moment swego rodzaju podłamania, ale po dwóch tygodniach wróciłem z tym pomysłem. Czytelnicy wysyłali mi prywatne wiadomości z pytaniami, co się dzieje. I… domagali się filmów. Wywołałem również poruszenie w moim domu. Zaczęto się zastanawiać, dlaczego cały czas „siedzę” na telefonie, a ja… odpisywałem wszystkim, bo tak mam w zwyczaju (nawet tylko to jedno słowo „dziękuję”). Od tamtego czasu, zazwyczaj w piątek, publikuję jeden wiersz, choć oczywiście gdzieś tam w szufladzie czeka ich więcej.

Ludzkie Tło

Niewolnicy miłości,
dusze skute w kajdany
niekończące się tunele i kraty.
Zamknięci w innym świecie
niż ten – pełnym nadziei i pokus;
wmieszani w tłum… żebracy!
W czym jesteśmy lepsi od innych stworzeń?
Straceńcy czy umysłem bogaci?
W prostocie siła,
a jednak nam jej brakuje,
wszak jesteśmy ludźmi;
czasem tego żałuję!
Jak potwory niszczymy
piękno tego świata!
Gdzie jest miłość – pytam –
prawdziwa, nieskalana?
Sami dążymy do zagłady,
lecz już za późno na rozsądne rady,
tylko dusza znajdzie rozwiązanie.
Kochaj innych sercem,
a serce dostaniesz.

autor: Sebastian Ryśnik

Twoja aktywność literacka podczas tzw. lockdownu nie zmniejszyła się, ale pośród wierszy o różnorodnej tematyce pojawiły się też takie, które dotyczyły pandemii koronawirusa…

Nie wypowiadam się oficjalnie w mediach społecznościowych (i nie tylko) na temat koronawirusa, ale oczywiście mam swoje zdanie. Głównie boli mnie rozbieżność między tym, co ludzie mówią i robią. Nie twierdzę, że nie ma pandemii, ale „nie dajmy się zwariować”. W moich wierszach pojawia się problem tego obecnie negatywnego nastawienia człowieka do człowieka, które bardzo mnie boli. Przestajemy być ludźmi, gubimy to, co w nas najważniejsze. Wytykamy sobie brak maseczki, czy tego, kto z nas, w co wierzy. Tak nie powinno być. Teksty dotyczące koronawirusa są moim protestem przeciw tym nienormalnym zachowaniom. Podjąłem takie rozważania z potrzeby serca. Wiem, że słucha mnie wiele osób, więc gdyby chociaż na jedną osobę jakoś wpłynęły moje słowa, to byłby sukces. Bądźmy ludźmi.

Dnia 23 marca opublikowałeś film, w którym zapowiedziałeś pojawienie się niebawem wiersza, odnoszącego się do pandemii koronawirusa i jednocześnie prosiłeś wszystkich odbiorców, by się trzymali i uważali na siebie.  Były to słowa, które spotkały się z żywą reakcją…

Jestem dość emocjonalny i rzeczywiście te wszystkie pozytywne reakcje bardzo mnie wzruszyły. Przywiązuje się do ludzi, a moich słuchaczy po prostu kocham, choć może brzmi to niepoważnie. (uśmiech!) Oni często piszą do mnie prywatnie o swoim życiu, także dość dobrze ich znam. Czasem zwracają się ze swoimi problemami. Nie zawsze mogę pomóc, ale wysłuchuję, służąc radą. I to chyba do mnie wróciło.  Reakcje na post były niesamowite. Stanowiły ogromne zaskoczenie. Do tej pory, kiedy czasem wszystkiego mi się odechciewa, wracam do tych wpisów i komentarzy.

„Martwię się o was wszystkich/ co dalej będzie z nami /jak długo, jak bardzo, jak mocno/ czy walkę tę przetrwamy” – słowa te pochodzą z Twojego wiersza pt. Ostatni dzwonek.  W moim odczuciu jest on poetyckim rozważaniem przede wszystkim nad regresem człowieczeństwa; czas pandemii to tylko jeden z bodźców ku temu…

Twoja teza jest prawdziwa. Zobacz, dokąd my zmierzamy…  Przestajemy być ludźmi (ja czasami niestety też i mam z tego powodu wyrzuty sumienia), cofamy się w rozwoju. Zapominamy, czym jest istota człowieczeństwa. W odniesieniu do obecnej sytuacji można powiedzieć, że zamiast pomagać, wyrządzamy sobie wzajemnie krzywdę. Za każdym razem w moich wierszach staram się dodawać otuchy, ale też nie unikam stawiania trudnych pytań, by prowokować do refleksji.

Czy wiersz pt. Czas i pokora stanowi kontynuację tych rozważań, jednak zakończoną pięknym apelem: „Zapomnieć o niesnaskach /o kłótniach i innych sporach /teraz działajmy wspólnie/ teraz jest czas i pora”?

Rzeczywiście jest to kontynuacja. Wiele moich wierszy pokrywa się tematycznie. Z pozoru są inne, ale odnoszą się do tych samych kwestii, zjawisk, problemów związanych z ludzką egzystencją. To nie tylko wyrażenie moich uczuć, ale też opowieść o innych osobach, które np. mijam na ulicy – widzę ich uśmiech i smutek. Chciałbym, aby było tak, jak kiedyś.  Dawniej ludzie spotykali się ze sobą w realnym świecie, a nie tylko wirtualnym.  Widzę po moich dzieciach, jak bardzo różni się obecna rzeczywistość od tej, w której ja się wychowałem. Nie ma już beztroskiej zabawy na trzepaku, biegania po parku, grania w piłkę…

Kolejny wiersz, który zwrócił moją uwagę, to Ciche przesłanie opublikowane pod koniec kwietnia. Wyraźnie powraca w nim tematyka ograniczenia wolności, którą wywołał tzw. lockdown…   

„Czy wolno nam jeszcze żyć swoim życiem,/ czuć wolność i być szczęśliwym”.

A jak myślisz? Chyba wolno nam tylko pozornie mieć to poczucie szczęścia i wolności w dzisiejszym świecie…  Widać to doskonale na przykładzie wprowadzanych restrykcji w związku z pandemią – np. od piątku nie możesz już jechać w określone miejsce, ale do piątku mogłaś, albo jak wrócisz przez Niemcy do Anglii, nie złapiesz wirusa, ale jak przez Francję, to już tak… a przecież ludzie spotkają się na tym samym promie czy w tunelu.  Absurdy, które są pretekstem do wielu rozważań…

Jesteś poetą aktywnym przede wszystkim w Sieci, ale być może tzw. lockdown pomieszał w jakiś sposób Twoje plany dotyczące twórczości literackiej?

Miałem w planach wyjazd do Polski i spotkanie z poetą Johnym Grzegorzem Gmatrixem. Niestety z powodu tzw. lockdownu nie było to możliwe. Kiedyś w radio byłem gościem Jego audycji.

Ponadto zastanawiałem się nad wydaniem tomiku z moimi wierszami. Myślałem, aby częściowo sfinansować go dzięki „zrzutce”, ale ostatecznie uznałem, że obecnie ludzie mają inne priorytety. Z pewnością kiedyś to zrealizuję…  Najpierw muszę też uporządkować moje teksty.  (uśmiech!)

Niestety wszystko to odbiło się także na planach urlopowych… Podczas takich wyjazdów jestem wypoczęty i zrelaksowany, a to pozytywnie wpływa na tzw. wenę. Na wakacjach piszę chyba najwięcej tekstów.

Twoje wiersze już zinterpretowaliśmy a teraz czas na… myśli.  Sebastianie, jak radzić sobie z restrykcjami wywołanymi pandemią koronawirusa? To ważne pytanie, gdyż tej jesieni niemalże odliczamy dni do wprowadzenia lockdownu…

Robić swoje, ale też nie udawać, że świat jest taki, jaki był. Ja nie noszę maski, ale jeśli gdzieś zostanę o to poproszony, nie dyskutuję  – z szacunku do drugiej osoby. Nie wiem, w co ona wierzy. Może jej prywatne zdanie jest takie jak moje, ale np. w pracy musi się stosować do przepisów i wymagać tego samego od petentów, klientów itp. Unikajmy zatem niepotrzebnych niesnasek i kłótni. Patrzmy na innych ze zrozumieniem. Nie lubię egoistów, nie bądźmy nimi!

Ponadto próbujmy się uśmiechać do innych, a jeśli ponownie zostaniemy zamknięci, otwórzmy okno i odetchnijmy świeżym powietrzem, przeczytajmy książkę (czytanie pobudza wyobraźnię), namalujmy coś (ja nie potrafię, ale czasem coś rysuję, żeby się zrelaksować).  Spróbujmy ten czas wykorzystać jako dany od życia, a nie tylko zabrany.

autor: Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz

 

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!