Aktywiści zaparli się we trzech i przesunęli stół. Jeden z nich podał czerwonowłosej kartkę papieru, którą zza niego wydobył. Była poskręcana od wilgoci i cała w kurzu. Antifiara wyszła z nią na zewnątrz, szukając lepszego światła. Po odczytaniu kilku słów zawołała radośnie do swojego szefa:
— Mamy coś!
Następnie podbiegła i przekazała zwierzchnikowi wynik poszukiwań. Okazało się, że była to stara, niemal dziesięcioletnia ulotka patriotyczna.
— No proszę, agitka zakazanej, neonazistowskiej organizacji o nazwie „Roty Marszu Niepodległości” — triumfalnie ogłosił szef aktywu, podnosząc kartkę do góry.
Po chwili, gdy zbliżyli się do nich pozostali działacze, oddał ją koleżance, mówiąc:
— Przeczytaj co tu napisano, to w końcu twoje znalezisko.
Uradowana aktywistka Ligi wyczyściła ulotkę z kurzu i zaczęła czytać:
Rodacy! Dziś, Anno Domini 2020 jak na dłoni widzimy kto swój, a kto wróg. Kto czyha na naszą wolność w sferze osobistej i materialnej. Kto odbiera ją krok po kroku metodą gotowanej żaby. Fałszywy rząd warszawski mieniący się przewrotnie polskim przystąpił do masowego ściągania imigrantów oraz wypłaty żydowskich uroszczeń majątkowych. Ukrywa ten fakt przed społeczeństwem, mami nas realizacją sprawiedliwości społecznej, przekupuje zasiłkami, dopłatami, opowieściami o niespotykanym w dziejach dobrobycie i postępie. To wszystko jest po to, aby uśpić naszą czujność i realizować obce, wrogie nam projekty polityczne i gospodarcze. Jakby było tego mało, całkowicie bezkarnie panoszą się po Polsce finansowane zza granicy organizacje sodomickie i genderowskie, które w swej niebywałej bezczelności wchodzą z wynaturzeniami już nie tylko do naszych szkół, ale nawet kościołów i prywatnych mieszkań.
Musimy powiedzieć temu wszystkiemu stanowcze nie!
Przypomnijmy sobie przodków naszych, którzy dzielnie walczyli przeciwko rozbiorom, okupacji, kłamstwu i nieprawości. Pokażmy, że ich pot, łzy i krew nie poszły na darmo. Że nie będzie bezkarnie nowy bolszewik urządzał się na naszej ziemi. W walce tej nie ustając, przypominamy, iż nie jesteśmy osamotnieni, że czuwa nad nami Maryja Królowa Polski, że łączy nas wspólny interes z Polakami, którzy byli tu wcześniej, a także tymi, którzy przyjdą po nas. Niech do zwycięstwa prowadzi nas wspomnienie tych, którzy stoczyli już swoją batalię. Choć nierzadko tracili życie, broniąc prawdziwej wiary i doczesnej Ojczyzny, przez swoją niezłomną postawą uratowali istotę polskości — jej ducha. Zachowali polskość dla nas.
Dziś, gdy wydaje się, że wrogowie niechybnie przygniotą nas przewagą liczebną, przypomnijmy aktualne wciąż słowa polskich patriotów, zawarte w napisanej tuż po II wojnie światowej odezwie pt. „W podziemiach budujemy wielką, katolicką Polskę”:
Okupacja bolszewicka w Polsce trwa. Zmaltretowany naród polski w nieustającej, wytężonej pracy wykuwa w podziemiach swój przyszły los, przygotowuje wielki dzień zrzucenia pęt niewoli, dzień sądu nad wrogami uciemiężonej matki-ojczyzny. W całym kraju w setkach, tysiącach kuźni niepodległościowych miliony najlepszych synów ojczyzny ofiarną służbą dla narodu stawiają nowe fundamenty pod gmach tej, co nie zginęła. Znojna i krwawa to służba.
Potężny, zachłanny czerwony sąsiad — bolszewik — przy pomocy domorosłych zdrajców z premedytacją krwawo tępi wszelki odruch samoobrony narodu. Tysiące istnień szarych bojowników o niepodległość, morze łez ich matek, żon i sióstr podejmie walkę z krwawymi zbirami ze Wschodu. Nie nowina to dla nas taka praca, taka walka krwawa, złotymi zgłoskami wyryły się w sercu każdego Polaka, od powstań naszych w 1830, 1863, 1918, 1944, bo były to dni klęsk i chwały naszej. Przeszłość to doskonała próba hartu narodu, to doskonała szkoła dla nas — dla podziemia. Nauczeni doświadczeniami ojców swoich, w młode, ale wypracowane dłonie ujęliśmy ster walki o Boga, o wolność, o wielkość. Katolicka od zarania dziejów naszych Polska nigdy nie wyrzeknie się wiary swych przodków, nie pójdzie na lep zgniłych haseł ze Wschodu (dziś z Zachodu — przyp. red.). Myli się warszawska ekspozytura Moskwy (dziś Waszyngtonu i Tel Awiwu — przyp. red), sądząc, że uda jej się otumanić katolickie nasze społeczeństwo rzekomą tolerancją religijną w kraju, bo wiemy, co za tym się ukrywa. Komunistyczna tolerancja religijna to przynęta na słabych i bezwolnych wyznawców wielkiej idei chrystianizmu (dziś tolerancjonizmu i ekumaniactwa — przyp. red.). Każdy rozsądny człowiek zdaje sobie sprawę z faktu, że szatan nigdy nie przerwie Aktywiści zaparli się we trzech i przesunęli stół. Jeden z nich podał czerwonowłosej kartkę papieru, którą zza niego wydobył. Była poskręcana od wilgoci i cała w kurzu. Antifiara wyszła z nią na zewnątrz, szukając lepszego światła. Po odczytaniu kilku słów zawołała radośnie do swojego szefa:
— Mamy coś!
Następnie podbiegła i przekazała zwierzchnikowi wynik poszukiwań. Okazało się, że była to stara, niemal dziesięcioletnia ulotka patriotyczna.
— No proszę, agitka zakazanej, neonazistowskiej organizacji o nazwie „Roty Marszu Niepodległości” — triumfalnie ogłosił szef aktywu, podnosząc kartkę do góry.
Po chwili, gdy zbliżyli się do nich pozostali działacze, oddał ją koleżance, mówiąc:
— Przeczytaj co tu napisano, to w końcu twoje znalezisko.
Uradowana aktywistka Ligi wyczyściła ulotkę z kurzu i zaczęła czytać:
Rodacy! Dziś, Anno Domini 2020 jak na dłoni widzimy kto swój, a kto wróg. Kto czyha na naszą wolność w sferze osobistej i materialnej. Kto odbiera ją krok po kroku metodą gotowanej żaby. Fałszywy rząd warszawski mieniący się przewrotnie polskim przystąpił do masowego ściągania imigrantów oraz wypłaty żydowskich uroszczeń majątkowych. Ukrywa ten fakt przed społeczeństwem, mami nas realizacją sprawiedliwości społecznej, przekupuje zasiłkami, dopłatami, opowieściami o niespotykanym w dziejach dobrobycie i postępie. To wszystko jest po to, aby uśpić naszą czujność i realizować obce, wrogie nam projekty polityczne i gospodarcze. Jakby było tego mało, całkowicie bezkarnie panoszą się po Polsce finansowane zza granicy organizacje sodomickie i genderowskie, które w swej niebywałej bezczelności wchodzą z wynaturzeniami już nie tylko do naszych szkół, ale nawet kościołów i prywatnych mieszkań.
Musimy powiedzieć temu wszystkiemu stanowcze nie!
Przypomnijmy sobie przodków naszych, którzy dzielnie walczyli przeciwko rozbiorom, okupacji, kłamstwu i nieprawości. Pokażmy, że ich pot, łzy i krew nie poszły na darmo. Że nie będzie bezkarnie nowy bolszewik urządzał się na naszej ziemi. W walce tej nie ustając, przypominamy, iż nie jesteśmy osamotnieni, że czuwa nad nami Maryja Królowa Polski, że łączy nas wspólny interes z Polakami, którzy byli tu wcześniej, a także tymi, którzy przyjdą po nas. Niech do zwycięstwa prowadzi nas wspomnienie tych, którzy stoczyli już swoją batalię. Choć nierzadko tracili życie, broniąc prawdziwej wiary i doczesnej Ojczyzny, przez swoją niezłomną postawą uratowali istotę polskości — jej ducha. Zachowali polskość dla nas.
Dziś, gdy wydaje się, że wrogowie niechybnie przygniotą nas przewagą liczebną, przypomnijmy aktualne wciąż słowa polskich patriotów, zawarte w napisanej tuż po II wojnie światowej odezwie pt. „W podziemiach budujemy wielką, katolicką Polskę”:
Okupacja bolszewicka w Polsce trwa. Zmaltretowany naród polski w nieustającej, wytężonej pracy wykuwa w podziemiach swój przyszły los, przygotowuje wielki dzień zrzucenia pęt niewoli, dzień sądu nad wrogami uciemiężonej matki-ojczyzny. W całym kraju w setkach, tysiącach kuźni niepodległościowych miliony najlepszych synów ojczyzny ofiarną służbą dla narodu stawiają nowe fundamenty pod gmach tej, co nie zginęła. Znojna i krwawa to służba.
Potężny, zachłanny czerwony sąsiad — bolszewik — przy pomocy domorosłych zdrajców z premedytacją krwawo tępi wszelki odruch samoobrony narodu. Tysiące istnień szarych bojowników o niepodległość, morze łez ich matek, żon i sióstr podejmie walkę z krwawymi zbirami ze Wschodu. Nie nowina to dla nas taka praca, taka walka krwawa, złotymi zgłoskami wyryły się w sercu każdego Polaka, od powstań naszych w 1830, 1863, 1918, 1944, bo były to dni klęsk i chwały naszej. Przeszłość to doskonała próba hartu narodu, to doskonała szkoła dla nas — dla podziemia. Nauczeni doświadczeniami ojców swoich, w młode, ale wypracowane dłonie ujęliśmy ster walki o Boga, o wolność, o wielkość. Katolicka od zarania dziejów naszych Polska nigdy nie wyrzeknie się wiary swych przodków, nie pójdzie na lep zgniłych haseł ze Wschodu (dziś z Zachodu — przyp. red.). Myli się warszawska ekspozytura Moskwy (dziś Waszyngtonu i Tel Awiwu — przyp. red), sądząc, że uda jej się otumanić katolickie nasze społeczeństwo rzekomą tolerancją religijną w kraju, bo wiemy, co za tym się ukrywa. Komunistyczna tolerancja religijna to przynęta na słabych i bezwolnych wyznawców wielkiej idei chrystianizmu (dziś tolerancjonizmu i ekumaniactwa — przyp. red.). Każdy rozsądny człowiek zdaje sobie sprawę z faktu, że szatan nigdy nie przerwie walki z Bogiem.
My nie chcemy, by o nas powiedziano, że ofiarowujemy i Panu Bogu świeczkę, i diabłu ogarek. Wybraliśmy chrystianizm, katolicyzm — wybraliśmy Boga. Walki z bezbożnictwem nie przerwiemy aż do ostatecznego zwycięstwa nad wrogiem. Hasłem ojców naszych było: Bóg i Ojczyzna, toteż my, spadkobiercy ich, wierni tradycji dziejowej chcemy żyć i umierać z imieniem Boga i Polski na ustach. Innej drogi nie uznajemy, na ustępstwa nie pójdziemy. Polska była, jest w sercu jej dzieci i będzie wolna i wielka, bo tak chce wielomilionowy piastowy ród, tak nakazuje sprawiedliwość. Nie mylił się wielki Polak, gdy pisał: „Święta miłości kochanej ojczyzny… dla ciebie zjadłe smakują trucizny”. Dla nas, dla narodu Piastów, Jagiellonów, niestraszne jest nasze obecne położenie. Nie zastraszą nas pacyfikacją, więzieniami i śmiercią. Przez trudy i ofiarny wysiłek kolegów z podziemia, przez trupy wrogów naszej wolności pójdziemy do celu — do wielkiej, katolickiej, wolnej Polski.
— Hahaha — zaśmiali się gremialnie antyfaszyści, podając sobie ulotkę z ręki do ręki.
Gdy wreszcie przestali, jeden z szeregowych działaczy, spoglądając na obiekt drwin, rzekł z odrazą:
— Ależ brednie. Co ci ludzie mieli w głowach, żeby pisać takie hasła? Gdzie ten ich Bóg? Gdzie ten ich katolicyzm? Gdzie jakaś „wolna”, faszystowska Polska?
Szef grupy uśmiechnął się z politowaniem i uciął dyskusję machnięciem ręki. Była bezcelowa. Zamiast tego zabrał kartkę i podszedł do Elżbiety.
— Czyje to jest? — spytał spokojnie.
— Nie mam pojęcia — odpowiedziała. — Może zostało jeszcze po moim mężu…
Aktywiście drgnęła powieka. Po chwili na twarz kobiety spadł silny cios pięści. Upadła na ziemię, lecz bardzo szybko podniosłą się, trzymając ręką za nos. Płynęła z niego krew i to obficie. Młodsza z dziewczynek znów zaczęła płakać.
— Pytałem, czyje to jest — kontynuował już mniej spokojnym tonem antifiarz.— Nie interesują mnie wasze wymówki. Ma się znaleźć winny i tyle. W przeciwnym wypadku aresztujemy wszystkich. Czasy litowania się nad faszystowskim ścierwem dawno minęły.
https://www.facebook.com/Radek.Patlewicz/posts/10215710714354856
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!