Wiadomości

W Berlinie powstał meczet, w którym kobiety i mężczyźni mają równe prawa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jak już Niemcy coś wymyślą, by świat uczynić lepszym i piękniejszym – wedle ich wyobrażeń, to albo brać nogi za pas i uciekać, albo się śmiać. W tym wypadku mamy do czynienia z tą drugą sytuacją – politpoprawnościowy meczet okazał się totalnym niewypałem i – co było do przewidzenia – został przez muzułmanów zbojkotowany (w przeciwieństwie do dziennikarzy, którzy stawili się w nim dość licznie). Niemcy jednak się nie zniechęcają – podobny meczet wkrótce ma powstać we Fryburgu.

Na piątkowej modlitwie w pierwszym liberalnym berlińskim meczecie zebrała się niewielka grupka wiernych. Inicjatorka kontrowersyjnego projektu Seyran Ates za pomocą aplikacji w telefonie komórkowym dokładnie wyznacza kierunek na Mekkę.

– Nasi przeciwnicy zarzucają nam, że modlimy się w złym kierunku, nie w stronę Mekki, tylko w kierunku Algierii, przez co nasze modlitwy są rzekomo nic nie warte, a my jesteśmy odszczepieńcami – tłumaczyła Ates zdziwionym dziennikarzom.

Po potwierdzeniu azymutu czterech mężczyzn i trzy kobiety siadają w kucki na zielonych dywanikach i zaczynają modlitwę, którą prowadzi przybysz z Londynu – Umma. Tłumaczy, że ma rodzinę w Niemczech i przyjechał w odwiedziny. Nie chce podać swojego nazwiska, podobnie jak większość przybyłych proszących ponadto o nierobienie zdjęć. – Boimy się o siebie i nasze rodziny – tłumaczy Ates.

Atmosfera niepewności i zastraszenia nie jest marketingowym chwytem. Fakt, że kobiety i mężczyźni modlą się w meczecie razem, kobiety nie noszą czadorów, a w dodatku mogą też jak mężczyźni prowadzić modlitwę, jest dla ortodoksyjnych muzułmanów kamieniem obrazy.

Nowy meczet, a właściwie sala do modlitw wynajęta od parafii ewangelickiej w dzielnicy Moabit, rozpoczął działalność zaledwie przed tygodniem.

Pomysłodawczyni niecodziennego meczetu – Ates jest prawniczką, działaczką na rzecz praw człowieka i feministką pochodzącą z kurdyjsko-tureckiej rodziny, mieszkającą od blisko pół wieku w Berlinie.

– Na razie jest nas niewielu. Ale w sytuacji, gdy jesteśmy celem gróźb, to i tak dużo – oceniła 54-letnia działaczka.

Stworzony przez nią dom modlitwy jest otwarty dla wszystkich nurtów islamu – sunnitów, szyitów i innych odmian. – Naszym hasłem jest „miłość i różnorodność” – tłumaczy Ates, wskazując na patronów meczetu – muzułmańskiego uczonego z XII wieku Awerroesa (Ibn Ruszda) wygnanego z Kordoby za nieprawomyślność i Johanna Wolfganga von Goethe – niemieckiego klasyka, który był zafascynowany kulturą Bliskiego Wschodu.

– W meczecie przestajemy być mężczyznami i kobietami, a stajemy się ludźmi w obliczu Boga. Seksualizacja ludzi w tej sytuacji jest indywidualnym problemem poszczególnych osób. Jeżeli ludzie, a dotyczy to przede wszystkim mężczyzn, wskutek pozycji przyjmowanej przy modłach rozwijają seksualne fantazje, to powinni zastanowić się nad sobą, nad swoją duchowością i powinni modlić się w domu – tłumaczyła Ates. – Mężczyźni i kobiety są równi wobec Boga i w społeczeństwie.

/niezalezna.pl/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!