Europa Wiadomości

Unia Europejska – kto w to wdepnie, nie będzie mu łatwo wyjść…

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

O tym, że Unię Europejską, jeśli się raz w nią wdepnęło, nie jest łatwo opuścić, przekonują się właśnie na własnej skórze Brytyjczycy, którzy w referendum wypowiedzieli się przeciwko dalszemu tkwieniu w jej strukturach.

Rzecz dotyczy dużego państwa, jakim wszak jest Wielka Brytania, któremu to w związku z tym nie jest łatwo narzucić takie czy inne reguły gry. A co by było gdyby na opuszczenie UE zdecydował się jakiś mniejszy kraj? Czy spotkałby go los Czechosłowacji, kiedy to w roku 1968 zaczęło doskwierać jej członkostwo w Układzie Warszawskim i RWPG i gdy zaczęła nieśmiało sugerować, iż chciałaby pójść własną drogą?

„Financial Times” podał w środę, że UE będzie zabiegać, by W. Brytania zapłaciła 100 mld euro „rachunku„ za wyjście z Unii („Brexit bill”). Minister ds. Brexitu David Davis zapewnił natychmiast, że takiej sumy Londyn nie zapłaci.

– Nie zapłacimy 100 mld. To, co musimy teraz zrobić, to dyskutować szczegółowo o tym, jakie są prawa i obowiązki (Wlk. Brytanii) – powiedział brytyjski minister w wywiadzie telewizyjnym dla ITV.

„FT” napisał na pierwszej stronie środowego wydania, że Unia Europejska zwiększyła sumę, jakiej będzie się domagać od Londynu w związku z wyjściem Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty, ponieważ wiele krajów unijnych tego właśnie się domaga.

Reuters zwraca uwagę, że Davis odpowiedział na te doniesienia, zanim jeszcze główny unijny negocjator ds. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej Michel Barnier poinformował oficjalnie o szczegółach takiego planu.

Wcześniej Komisja Europejska wspominała o kosztach Brexitu sięgających około 60 mld euro. W kwietniu Bruegel – brukselski think tank specjalizujących się kwestiach gospodarczych i finansowych – ocenił, że taka płatność „z góry” powinna wynieść około 109 mld euro, lecz po rozliczeniach i zwrocie części zapłaconych przez Londyn sum rachunek netto powinien wynieść 65 mld euro – podaje Reuters.

Jak komentuje „FT”, tak wysoka cena rozwodu z Unią to „jedna z największych przeszkód (…) na drodze do gładkiego Brexitu”.

Dziennik zastrzega jednak, że dokładna wycena sum, jakie Londyn musiałby zapłacić za Brexit jest trudna ze względu na „wiele zmiennych”, które należy wziąć pod uwagę, jak data wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, czy „typ zobowiązań, które – jak się oczekuje – będzie ona honorować”.

Brytyjska premier Theresa May, która spotkała się w ubiegłą środę z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude’em Junckerem i Barnierem powiedziała swym rozmówcom, że odrzuca „rachunek za Brexit”. Chce ona rozpocząć natychmiast rozmowy o umowie o wolnym handlu, a o kosztach rozwodu porozmawiać na końcu procesu negocjacji.

Przypomnijmy, że miesiąc temu przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk przedstawił wstępną pozycję negocjacyjną Unii Europejskiej w rozmowach dot. Brexitu. Wśród nich pojawił się postulat, by Hiszpania miała prawo weta we wszystkich sprawach dotyczących przyszłego statusu Gibraltaru. A dodajmy do tego płynące z Brukseli i innych europejskich stolic sygnały, a wręcz zachęty, by w związku z Brexitem Szkoci raz jeszcze wypowiedzieli się w referendum w sprawie niepodległości.

W tych okolicznościach raczej więc możemy spodziewać się narastającego napięcia, aniżeli aksamitnego rozwodu, tak jak to miało miejsce w przypadku rozstania się Czechów i Słowaków. Po niedawnym spotkaniu z brytyjską premier Juncker powiedział, że ocenia bardzo sceptycznie szanse na kompromis w negocjacjach na temat Brexitu.

Ciekawe, jaki rachunek przyszłoby zapłacić Polsce, gdyby nagle zechciała pójść własną drogą? Czy w grę wchodziłyby jedynie rozliczenia finansowe, czy też może nagle okazałoby się, że Niemcy winny mieć prawo weta we wszystkich sprawach dotyczących przyszłego statusu ziem odzyskanych?

/polskieradio.pl, tvn24.pl/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!