Felietony

Ukraińskie upiory i urojenia

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Ukraina to fikcja. I to fikcja niebezpieczna. Fikcja niepodległego państwa jako cywilizowanego partnera i fikcja suwerennego narodu, z którym można trwale normalizować sąsiedzkie relacje – czas najwyższy rozstać się z tym naiwnym wyobrażeniem, jeśli nam życie miłe. To ostatnie proszę rozumieć najbardziej dosłownie. Dziś bowiem jako kwestia kluczowa w polsko-ukraińskich relacjach znów staje pytanie: kiedy, jak i przez kogo Ukraińcy zostaną po raz kolejny napuszczeni na Polaków? Tak jest: już nie „czy?”, ale „kiedy?”. Tak zwane „stosunki polsko-ukraińskie” w rzeczywistości okazują się bowiem należeć per procura raczej do sfery naszych stosunków z całym szeregiem obcych państw, które politykę Kijowa skutecznie instrumentalizują. Państwo kijowskie jest dziś gangsterską spółką o niejasnym zasięgu terytorialnym, wątpliwej jurysdykcji i trudnym do precyzyjnego określenia akcjonariacie. Mamy tam bowiem w kolejnych rozdaniach garnitury rządowe i persony prezydenckie w sposób zupełnie jawny i nieskrępowany realizujące politykę Berlina i Moskwy, Londynu i Waszyngtonu – i, ma się rozumieć, Jerozolimy.

Dobrych Ukraińców nie brakuje, owszem – co potwierdzi dziś większość z nas, stykających się na co dzień z pracowitymi, usłużnymi i zapobiegliwymi przedstawicielami rosnącej, liczonej już w milionach diaspory – ale to nie ma, jak się okazuje, żadnego decydującego wpływu na kurs ukraińskiej państwowości. A jest to kurs ostatecznie zawsze kolizyjny – nakierowany na dewastację Rzeczypospolitej. Tak było, jest i nic nie wskazuje, by miało być inaczej: „Samostijna Ukraina” jako projekt polityczny jest co do swej genezy i niezmiennej istoty projektem antypolskim. Projektem przed wiekami wygenerowanym (bynajmniej nie przez samych Ukraińców) i periodycznie aktywizowanym (w wielkiej grze imperiów), ni mniej, ni więcej, do krwawej rozprawy z Polakami. Pomimo tak jednoznacznie brutalnej wymowy faktów z niewygasłej jeszcze historii, dziś wciąż ta prawda przyjmowana jest u nas z dużym niedowierzaniem – co zawdzięczamy wytrwałej pracy naszych własnych elit kulturalnych i politycznych.

To okrutny paradoks, że akurat na tym odcinku rzeczywistość historyczna została tak głęboko zmistyfikowana. „Ej, ty na szybkim koniu, gdzie pędzisz kozacze?” pytał romantyczny poeta (Malczewski w poemacie „Maria”), ale żadna głębsza odpowiedź (w sensie histotiozoficznym) nie padała. Sienkiewicz wprowadził w polską świadomość trzy podstawowe matryce (poza, ma się rozumieć, „czarnobrewą” Heleną) – takie oto sadomasochistyczne fantazje o Ukraińcach: /A/ dziki i dumny Bohun, mroczny, lecz pełen uroku, okrutny, lecz nie bez przyczyny, /B/ mądry Chmielnicki, buntownik nie bez powodu, wyrachowany, lecz wielkiego formatu polityk, oraz /C/ wiecznie pijana „czerń”. Wiele w tym oczywiście trafnie rozpoznanych rysów – ale przecież nie wyłania się z tego żadne sensowne wyjaśnienie przyczyn wojen, które w połowie XVII wieku postawiły przecież Rzeczpospolita w stan likwidacji. Pięknie, że trafiły na karty „Trylogii” lwowskie Śluby Jana Kazimierza – wielka szkoda, że nie pojawił się traktat w Radnot, de facto pierwszy skuteczny spisek rozbiorowy. Fakt zgodnego partycypowania w tym traktacie heretyków (protestantów szwedzkich, niemieckich, litewskich i siedmiogrodzkich) i schizmatyków (właśnie prawosławnych Rusinów Chmielnickiego) rzuca wyraźniejsze światło także na pochodzenie i przeznaczenie projektu „U-kraina”.

Zainteresowanych całym artykułem, zachęcamy do nabycia najnowszego numeru magazynu Magna Polonia:
https://www.magnapolonia.org/sklep/?utm_source=portal&utm_medium=banner&utm_campaign=shop

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!