Świat Wiadomości

Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu opublikował raport, z którego wynika, że Caster Semenya jest biologicznym mężczyzną

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jak donosi portal interia.pl Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu przedstawił pełny raport wyjaśniający, dlaczego postanowił wydać werdykt przeciwko Caster Semenyi w jej sporze z IAAF. CAS wyjawił, że Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych twierdziło, iż zawodniczka z RPA powinna być uznana za “biologicznego mężczyznę”.

Co prawda CAS wydał werdykt ponad miesiąc temu, ale dopiero teraz zaprezentował pełny, 163-stronicowy raport.

Wśród rewelacji, które zostały w nim zaprezentowane jest, że IAAF twierdziło, iż Semenya i inne lekkoatletki o podobnych różnicach w rozwoju seksualnym, powinny być uznane za “biologicznego mężczyznę”, choć władze lekkoatletyczne potem temu zaprzeczały, mi.in w angielskim “Guardianie”. Tymczasem CAS jednoznacznie stwierdził: “Pani Semenya jest kobietą. Po urodzeniu ustalono, że jest kobietą, więc urodziła się kobietą. Wychowała się jako kobieta. Żyła jako kobieta. Biegała jako kobieta. Jest – i zawsze była – uznawana przez prawo za kobietę i zawsze identyfikowała się jako kobieta”.

Pełny raport ujawnił również, że Semenya powiedziała sędziom, że leki hamujące testosteron w przeszłości wpływały na jej zdrowie psychiczne i fizyczne, a oprócz tego, że zmagała się z chorobą: “cierpiała na regularną gorączkę i miała ciągły wewnętrzny ból brzucha”.

Jednak CAS wyjaśnił również bardziej szczegółowo, dlaczego wydał orzeczenie na korzyść IAAF. Uznał, że wysoki poziom testosteronu u kobiet-sportowców przynosi znaczące korzyści pod względem wielkości, wytrzymałości i siły począwszy od okresu dojrzewania, a zatem orzekł, że polityka IAAF jest “konieczna, rozsądna i proporcjonalna”, aby zapewnić uczciwą konkurencję w sporcie kobiet.

IAAF stwierdziło, że z zadowoleniem przyjęło publikację raportu. “Pojawienie się argumentów wszystkich stron będących własnością publiczną pomoże w lepszym zrozumieniu tego złożonego problemu. Sport jest jednym z niewielu, wąskich sektorów społeczeństwa, w których biologia musi przewyższać tożsamość płciową, aby zapewnić sprawiedliwość” – powiedziano.

To jednak na pewno nie koniec sprawy. Semenya odwołuje się od werdyktu CAS-u, która wymaga od sportowców z różnicami w rozwoju seksualnym przyjmowania hormonalnych środków obniżających poziom testosteronu poniżej pięciu nanomoli na litr, jeśli chcą konkurować na arenie międzynarodowej od 400 metrów do mili. Zawodniczka z RPA jasno do zrozumienia, że cokolwiek się stanie, nigdy więcej nie będzie przyjmować leków – czyli czegoś, co musiała zrobić między 2010 a 2015 rokiem.

“IAAF traktowało mnie w przeszłości jak ludzkiego królika doświadczalnego, aby sprawdzić jak leki, które kazali mi brać, wpływały na mój poziom testosteronu” – napisała biegaczka.

“Mimo że leki hormonalne sprawiały, że czułam się cały czas chora, IAAF chce teraz egzekwować nawet surowsze progi o nieznanych konsekwencjach zdrowotnych. Nie pozwolę na ponowne wykorzystanie mnie i mojego ciała. Obawiam się jednak, że inne lekkoatletki będą czuły się zmuszone, aby pozwolić IAAF na stosowanie leków i testowanie ich skuteczności oraz negatywnych skutków. Nie można na to pozwolić” – dodała.

Prawnik Semenyi stwierdził natomiast, że “IAAF samo decyduje, kto jest, a kto nie jest wystarczająco kobietą i dyskryminuje na tej podstawie”.

Jak długo trze będzie wyjaśniać tą sprawę?

Źródło: interia.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!