Felietony

Sylogizmy cierpienia

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Poczucie bezpieczeństwa… czy kiedykolwiek istniało, istnieje w nadmiarze? Ułuda a może tylko marzenie. Potrzeba dnia codziennego – a może deficyt z dzieciństwa. Rodzi się w wysublimowanej więzi i powiela wysublimowaną więź. Poczucie bezpieczeństwa jest poczuciem trwałości oraz nienaruszalności. Jest pogłębieniem miłości oraz miłowania. Trudną sztuką, zbyt trudną dla narcyzów i „niedojrzalców”.

„W tym życiu nie jesteśmy zdolni
do dokonywania czynów wielkich.  
Możemy jedynie czynić drobne,
ale z wielkiej miłości”.
– Matka Teresa z Kalkuty

Brak akceptacji, uwagi, poczucia bezpieczeństwa czy wręcz uważności ze strony rodzica prowadzi latorośl do trwałego obniżenia poczucia wartości, co wylewa się jak magma na całą dorosłość ( wizję potęguje właśnie obejrzany film o wydarzeniach w Pompejach i Herkulanum, w której śmierć zagarnęła setki ludzkich istnień. i rozmiar katastrofy kładą się też cieniem na nas – współczesnych, bo chyba nie zdajemy sobie nawet sprawy, że jedna z najstraszliwszych katastrof w dziejach świata w 79 roku ne zamieniła dwa miasta w – zastygłą w kadrze – nekropolię). 24 sierpnia przeszedł do historii jako data największego wspólnego pogrzebu wskutek potężnego wybuchu, który zatrząsnął ziemią. Gigantyczne kłęby dymu, niezliczone kamienie, ścielący się popiół osiągnął wysokość prawie trzydziestu kilometrów. Jakby zgasło słońce. Trwoga natychmiast zamieniła się w śmierć.

Miłość jest rozkosznym kwiatem,
ale trzeba mieć odwagę zerwać go na krawędzi przepaści.
– Stendhal 

Wszyscy jesteśmy na krawędzi przepaści. Jedni nie chcą o tym myśleć, bo chęć brania i posiadania daje im pozorne poczucie bezpieczeństwa. Doprowadzili nas tam wszyscy ci, którzy z racji zaślepienia zbrodniczymi ideologiami albo w imię jakichkolwiek innych szaleńczych zamiarów porzucili własne dzieci. Drudzy – oślepli i ogłuchli nagle.

Nie zrozumie ten, kto nie dostąpi najgłębszych pokładów cierpienia. Lata obcowania z „francuskością” i „rumuńskością” w filozofii Emile’a Ciorana nauczyły mnie ubierać największe pokłady cierpienia w zdawkowe komunikaty, w których wystarczy „wyczytać” uważnie różnice między poziomem symbolicznym a poziomem prawdziwości. Zobaczyć na własne oczy, co może być w życiu „zaskoczeniem w trwodze” na miarę katastrofy w Pompejach i Herkulanum – tyle, że w mijającym tu i teraz.

W „Sylogizmach goryczy” Ciorana czytamy:

Z wiekiem jednak człowiek przywyka do swych lęków i nie robi już nic, by się z nich wyrwać, mieszczanieje w Otchłani.

Cioran dotknął całkowitej pustki, wymyślił sobie „nową” trwogę, idealny pokarm dla rozczarowań, do wypraw na „mielizny chwały”. Jakie to cyniczne, jakie to łatwe, jak pochopne niszczące osądy w sprawach niezawinionych. . I sylogizmy Ciorana, a wcześniej – Arystotelesa pomagają zrozumieć pustkę jedynie „naskórkowo”.

Sedno cierpienia tkwi przecież w krzyżu. I tam jest początek.

Marta Cywińska

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!