Felietony

Stanisław Michalkiewicz: Piękne z pożytecznym

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Stanisław Michalkiewicz: Piękne z pożytecznym

Wygląda na to, że będziemy mieli do czynienia z kolejną śmiercią, której przyczyn nigdy nie poznamy. Mam oczywiście na myśli katastrofę samolotu z Jewgienijem Prigożynem na pokładzie, który runął na ziemię w okolicach Tweru. Jeszcze światło nie zostało oddzielone od ciemności, a już angielskie stare kiejkuty podały wiadomość, że Prigożyna zestrzeliła ruska FSB. Ciekawe, skąd wiedzą takie rzeczy i to natychmiast, podczas gdy takiej na przykład katastrofy w Gibraltarze z roku 1943 do dzisiaj nie tylko nie potrafią wyjaśnić, ale w dodatku nie potrafią nawet odtajnić dokumentów na ten temat.

Inna rzecz, że dzisiaj wywiady nie tyle zdobywają informacje, co je wymyślają. Na przykład wywiad ukraiński co i rusz powiadamia świat nie tylko o tym, co robi, ale nawet – co myśli Putin – a tymczasem prezydent Zełeński musiał niedawno zdymisjonować wszystkich szefów komend uzupełnień ukraińskiej armii, bo podobno za pieniądze zwalniali poborowych ze służby. Mógł się o tym przekonać każdy przechodzień w Polsce – a tymczasem – patrzcie Państwo! – ukraiński wywiad, co to wie, kiedy Putin chodzi za potrzebą – nic o tym nie wiedział.

Podobnie jest i w Ameryce. Kiedy byłem w Dallas w Teksasie, na miejscu gdzie zastrzelony został w listopadzie 1963 roku prezydent Kennedy, zauważyłem na ścianie budynku w którym wtedy była składnica książek, metalową tablicę pamiątkową, z takim oto napisem: “Z okna tego budynku Harvey Lee Oswald prawdopodobnie strzelał do prezydenta Kennedy`ego…” Słowo: “prawdopodobnie”, jakiś zirytowany obywatel podkreślił metalowym rylcem.

Musiał użyć przy tym sporo siły, bo tablica też jest metalowa, więc musiał być wyjątkowo zirytowany. Wcale mu się nie dziwię, bo Komisja Warrena przesłuchała tysiące świadków, obejrzała mnóstwo nagrań, bo wtedy ręczne kamery telewizyjne były już w Ameryce w powszechnym użytku – i patrzcie Państwo! – nie wiemy do tej pory, czy Oswald naprawdę strzelał do prezydenta Kennedy`ego, czy może jednak wcale nie strzelał. A w przypadku Prigożina Angielczykowie wszystko wiedzą i to na pewno.

Tymczasem rzeczywistość może być całkiem inna. Samolot składa się z kilku milionów części, z czego co najmniej kilkadziesiąt tysięcy stanowią części ważne, to znaczy takie, których awaria może spowodować katastrofę. Byłoby dziwne, gdyby samolot, którym leciał Prigożin był zupełnie, ale to zupełnie niepodatny na żadne katastrofy.  Tymczasem katastrofy się zdarzają i to nawet samolotom wiozącym pasażerów ważniejszych od Prigożina.

Na przykład w Afryce rozbił się samolot wiozący Sekretarza Generalnego ONZ Daga Hammerskjoelda i do dzisiaj nie bardzo wiadomo – dlaczego. Mówiło się, że w tamtej okolicy operował jedyny odrzutowy samolot katangijskich rebeliantów, francuski odpowiednik polskiej “Iskry”, marki Fouga Magister. Czy jednak miał on coś współnego ze śmiercią Hammersjoelda? Tego nie wiadomo, podobnie jak w przypadku katastrofy samolotu wiozącego prezydenta  Kaczyńskiego w Smoleńsku, prezentowane są tylko “hipotezy” – chociaż Wielce Czcigodny Antoni Macierewicz utrzymuje, że to “fakty”.

Inna rzecz, że co ma mówić, skoro kierowana przez niego komisja wydała miliony złotych nie bardzo wiadomo na co, bo – o ile wiem – niektórym zagranicznym współpracownikom nie płacono za przeloty, ani za zakwaterowanie, kiedy przylatywali do Warszawy.

Tymczasem prokuratura, chociaż od 2015 roku ma do dyspozycji zasoby całego państwa, jak gdyby nigdy nic “prowadzi śledztwo” i na razie “hipotezy” prezentowanej przez W.Cz. nie potwierdziła. Dzięki temu, co prawda podtrzymywane są warunki dla krzewienia kultu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który musiałby być znacznie skromniejszy, a może nawet całkiem by zaniknął, gdyby się okazało, że w Smoleńsku żadnego zamachu nie było, tylko nieszczęśliwy splot okoliczności, których skutkiem była katastrofa.

Więc bardzo możliwe, że Angielczykowie też jeszcze nic nie wiedzą, a w dymach bijących z rozbitego samolotu chcą tylko uwędzić jakieś swoje półgęski ideowe. Mamy zatem kilka możliwości. Pierwsza to ta, że Prigożina nikt nie zabił, tylko zginął on w katastrofie, której przyczyny będą wyjaśniali tamtejsi specjaliści, być może nawet sama generalina Anodina. Druga – że zamordował go zimny ruski czekista Putin, mszcząc się za upokorzenie, jakiego podobno doświadczył wskutek “buntu” wagnerowców.

Ale jest bardzo wiele poszlak świadczących, że żadnego buntu nie było, że to była “maskirowka” przygotowana we współpracy z Kremlem. Tak w każdym razie od samego początku twierdził pan generał Leon Komornicki, który od pozostałych specjalistów, co to w tej sprawie się wypowiadali, skończył “Woroszyłowkę”, więc coś tam jednak o Rosji i tamtejszych stosunkach musi naprawdę wiedzieć. Co więcej – sugerował, że celem “maskirowki” był przerzut wagnerowców na Białoruś, a dzięki zaabsorbowaniu zachodnich wywiadów dociekaniami, czy bunt był, z czyjego poduszczenia – i tak dalej – żaden z demokratycznych przywódców nie zdążył przeciwko temu przerzutowi zaprotestować.

Bywało tak i wcześniej, kiedy to marszałek Sokołowski z dnia na dzień pozamykał wszystkie drogi do Berlina Zachodniego. Amerykanie uruchomili imponujący most powietrzny, który jednak wymagał użycia bardzo wielu samolotów. Tymczasem właśnie wtedy komuniści przypuścili atak na wojska Czang-Kai-Szeka, które pozbawione osłony lotniczej musiały wycofać się na Tajwan – a wtedy marszałek Sokołowski z dnia na dzień odblokował drogi do Berlina Zachodniego.

Ale hipotezy o zamordowaniu Prigożina na zlecenie Putina z góry wykluczyć nie można. Jakimś jej potwierdzeniem byłoby oskarżenie Putina o antysemityzm, a nawet – o kontynuowanie tzw. “holokaustu” – bo Prigożin – jak wiadomo – miał pierwszorzędne “korzenie”. Ale jeśli tak, to równie dobrze można podejrzewać angielski wywiad, że celowo skonfabulował swoje oskarżenia, żeby doprowadzić do skonfliktowania Putina z Izraelem, który w obliczu wojny na Ukrainie zachowuje się wyjątkowo powściągliwie – oczywiście – jak na garbatego.

Wreszcie trzecia możliwość, której z zagadkowych przyczyn nikt jakoś nie bierze pod uwagę, że samolot z Prigożinem na pokładzie został zestrzelony, ale nie na zlecenie Putina, tylko przez jakichś miłujących pokój i demokrację terrorystów, którzy w jakiś sposób weszli w posiadanie rozmaitych wynalazków, których Ameryka i NATO nie skąpi niezwyciężonej ukraińskiej armii. Skoro prezydent Zełeński musiał powyrzucać za korupcję szefów komend uzupełnień, to dlaczego miłujący pokój terroryści nie mieliby wejść w posiadanie np. dronów kamikaze, którymi niezwyciężona ukraińska armia skutecznie niszczy cele na terytorium Rosji?

W końcu rekordowa ukraińska nadwyżka rezerw walutowych, o której z niemałym zdumieniem ostatnio się dowiedzieliśmy, musiała się z czegoś wziąć, a poza tym Prigożin ze swoimi wagnerowcami sporo na Ukrainie nadokazywał, więc w tym przypadku połączone zostałoby piękne z pożytecznym.

Stanisław Michalkiewicz

Polecamy również: USA: kolejne pozwy przeciwko lekarzom stręczącym dzieciom “tranzycję”

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!