Wiara

Sportowe wzory czy antywzory?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Na początku muszę zaznaczyć, że nie jestem zwolennikiem zawodowego sportu, który jest ideą stosunkowo młodą. Już w czasach starożytnej Grecji uważano, że człowiek wolny nie może poświęcić swojego życia dla sportu. Nie należy bowiem podporządkowywać wszystkiego sprawom ciała i w ten sposób zaniedbywać ducha. Zresztą, kiedy pojawił się sport zawodowy, pojawiła się wraz z nim korupcja i środki dopingujące. Ostatnie afery pokazują, że jedno i drugie występuje dzisiaj w sporcie w niewyobrażalnej skali (niedawno ujawniono, że w ciągu kilku ostatnich lat 1000 rosyjskich sportowców było na dopingu, który był dokładnie przygotowany przez rosyjskie służby). Sądzę ponadto, że czymś absurdalnym jest sytuacja, kiedy wybitny profesor zarabia 50 tysięcy złotych rocznie, a znany piłkarz 5 milionów. Nie przekonuje mnie tłumaczenie, że ten drugi znacznie wcześniej kończy karierę. Profesor bowiem, choćby nie wiem co robił, nie zarobi bowiem nawet tych 5 milionów przez całe swoje życie.

 

Skoro już jednak sport zawodowy jest faktem śledzę go z dużą uwagą doceniając wartości, które mogą się z nim wiązać. Mam tu na myśli zdyscyplinowanie, czy ducha poświęcenia. Sport jako taki pozwala pokazać znaczenie zdrowej rywalizacji, uczciwość, która przejawia się w zachowaniu “fair play”, czy umiejętność przyjęcia porażki. Utytułowani sportowcy, zwłaszcza dzisiaj w epoce mass mediów i swoistego kultu sportu, stają się wzorami dla wielu ludzi, zwłaszcza młodych. Stąd powinni sobie zdawać sprawę, jak wielka odpowiedzialność na nich spoczywa. Za każdym sportowcem, który odnosi sukces, idzie popularność danej dyscypliny. Pojawiają się tysiące naśladowców, którzy chcą być jak swój idol.

 

Mieliśmy i mamy przykłady wspaniałych polskich sportowców, którzy osiągnęli światowy sukces, a którzy są wzorami sportowego zachowania i szlachetności. Wystarczy wspomnieć Marcina Gortata, czy Kamila Stocha. Pierwszy, jako jedyny Polak w NBA, choć mieszka i pracuje w USA, przyjeżdża regularnie do Polski by wychowywać przez sport młodych ludzi, inwestując w to pieniądze i poświęcając swój czas. Drugi, dwukrotny mistrz olimpijski z 2014 r., wciąż ujmuje swoją wielką skromnością i ciężką pracą na rzecz całego zespołu.

 

Niestety wśród czołowych polskich sportowców mamy także przykłady zachowań, które można zaliczyć do antywzorców. Dotyczy to takich osób, jak Rober Lewandowski i jego żona Anna, Justyna Kowalczyk, Jerzy Janowicz, czy Agnieszka Radwańska. Nie lekceważąc tego, co z siebie dają dla sportu i dla innych, warto wspomnieć także o tym, co jest niewłaściwe w ich zachowaniu, wręcz niegodne sportowców.

 

Trudno tylko kiwać głową z uznaniem, kiedy Robert Lewandowski, w jednym z ostatnich meczów polskiej reprezentacji, wbił do bramki piłkę ręką, a później wykłócał się z sędzią, dlaczego ten nie uznał gola. Nie do zaakceptowania jest, kiedy piłkarz mści się za popełnione na nim faule, czy wymusza wolne udając, że ktoś go uderzył. Można oczywiście powiedzieć, że wszyscy tak robią, ale to jest droga prowadząca donikąd, która sugeruje, że sport jest tylko miejscem niepohamowanej ambicji, dążenia “po trupach” do celu, oszustwa i manipulacji. Niepotrzebne wydaje się przy tym ogłaszanie światu, że będzie się mieć syna i wystawianie w ten sposób wszystkiego na sprzedaż, chociaż tak bardzo nie potrzebuje się pieniędzy. Dotyczy to także Anny Lewandowskiej, także sportowca, która nagle staje się autorytetem w wielu dziedzinach i na wszystkim robi biznes.

 

Co powiedzieć o Justynie Kowalczyk, która wytyka zawodniczkom chorym na astmę, że biorą leki, albo zarzuca swoim rywalkom, że dopuszczają się oszustwa? Jej oskarżenia mogą mieć bardzo silne podstawy. Wydaje się jednak, że powinien je formułować jej trener. Sportowiec, który tak się zachowuje, pozostawia pewien niesmak, prezentując coś nieeleganckiego i nieszlachetnego. Jest on bowiem powołany do tego, żeby pokazywać swoją wyższość podczas zawodów. Kiedy robi to na facebooku, poprzez aluzje i zarzuty, sprawia, że rywalizacja sportowa schodzi na dalszy plan, a ewentualne sportowe porażki tłumaczone są pozasportowymi czynnikami.

 

Podobnie nie można uznawać za normalne, kiedy Jerzy Janowicz dostaje szału po przegranych meczach (raz został nawet ukarany za rzucenie rakietą tenisową). Kompromitujące jest, kiedy sportowiec tłumaczy, że przegrywa, bo musi grać „po szopach” (to absurdalne wyjaśnienie doczekało się słusznie wielu internetowych memów).

 

O ile trudno coś zarzucić Agnieszce Radwańskiej w zachowaniu na korcie to poza nim budzi wiele niepotrzebnych kontrowersji. Pojawiły się one zresztą w związku z jej własnym publicznym wyznaniem wiary. Najpierw wzięła udział w akcji „Nie wstydzę się Jezusa”, podczas której złożyła swoje świadectwo, a potem uczestniczyła w rozbieranej sesji fotograficznej, za co organizatorzy akcji się od niej odcięli. Najpierw nosiła krzyżyk, a potem przestała, co uznano za ugięcie się wobec głosów krytyki albo nacisków reklamodawców. Bardzo złe wrażenie zrobiła także odcinając się od słów własnego ojca, który po tragedii smoleńskiej zaczął się domagać uczciwego śledztwa. Sytuacja ta była bardziej złożona, bo jej ojciec (i wówczas jeszcze trener) zamieścił, bez jej zgody, na jej stronie internetowej, oświadczenie we wspomnianej sprawie. Każdy ma prawo do swoich poglądów, ich wyrażania lub nie. Dziwić może jednak to zachowanie w momencie, kiedy jej własny ojciec, znalazł się pod olbrzymim atakiem lewackich środowisk.

 

Czyniąc tych kilka uwag nie chcę nikogo obrażać, ani pomniejszać. Sądzę jednak, że coś złego dzieje się w polskim sporcie. Pomimo, że mamy dziś sportowców, którzy znajdują się światowej czołówce, to jednak mamy jednocześnie mało pewnych i konkretnych sportowych wzorów, które bez zastrzeżeń możemy pokazywać naszym dzieciom.

 

Michał Krajski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!