Felietony

Słonie i karafki

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jak mawiał pewien znany już dość dobrze współcześnie artysta z tzw. gór: “Artysta, prawdziwy artysta, a nie przeintelektualizowany młynek mielący automatycznie wszystkie możliwe wariacje i perturbacje, nie powinien bać się cierpienia.” Z kolei Bertrand Russell angielski logik, matematyk, filozof, myśliciel, działacz społeczny i eseista, noblista w dziedzinie literatury tak mówił o cierpieniu: „W cierpieniu jest tysiąckrotnie więcej doświadczenia niż w przyjemności.“ Nie mniej jak wiemy cierpienie ma wiele wymiarów. Scierpieć można to lub tamto, a równie dobrze można czegoś nie ścierpieć. O tym też zdają się mówić współcześni baronowie. Baronowie zapytałby ze zdziwieniem nie jeden z nas? Baronowie, owszem, mamy współcześnie Baronów, a nawet Baronowe, całe rodziny Baronów. I nie tylko u nas. Nie tylko w Polsce. Nic dziwnego, że zwykły Kowalski o Baronach nie słyszał wcale, lub wkłada pojęcie to między bajki. Bo jak to w XXI wieku Baronowie? Wymieszanie systemów, propaganda mediów, paplanina polityków i celebrytów, czy to wszystko razem wzięte może dać jakąś wykładnię prawdy? Jakąś definicję aktualności, jak wiemy aktualizowanej co dzień przez media płynące z tzw. głównym nurtem? Kiedyś w zamierzchłych czasach inkwizycji z nurtem puszczano kobiety podejrzane o czary. Zasada była stosunkowo prosta.

Wypłynie z obciążeniem tak oskarżona, czarownica. Nie wypłynie, niewinna. Toteż jak się wydaje, pomimo upływu stuleci “nic dziś na wier(z)ch nie wypływa”. Stąd też można ironizując wielkoduszny, wielkopański stosunek owych uwznioślonych miedzianą magią “środowisk” do nizin i rynsztoku, jak zwykli nazywać własne społeczeństwa watażkowie sankcjonowani niekoniecznie z urzędu działającą demokracją, nazwać dbaniem o dobrostan. Nie mniej jak słyszymy od wywrotowych środowisk lewicowych, rzekomo walczących o prawa człowieka i klimat, co podobno na jedno wychodzi, w sprawie dobrostanu, którego znaczenia nie trzeba chyba tutaj przybliżać, nie tylko mięso już wkrótce miałoby stać się towarem luksusowym. Ale i jak można się domyślić edukacja. Ale to być może zaledwie nieśmiały początek długiej listy. Trend ten porusza się wahadłowo pomiędzy różnymi globalnymi ośrodkami władzy. W uproszczeniu na terytoriach, czasem częściowo ujętych – imperiów, prędzej stanowiących z definicji jakiś rodzaj unii, a nawet u tzw. klientów indywidualnych, dbających z założenia o swoją podmiotowość. Ale to już kiedyś było, z pewnością podsumowałby te rozważania historyk. A czego już kiedyś nie było, pomijając komputery, satelity i statki kosmiczne? Odpowiedziałby z pewnością “specjalista nauk humanistycznych” zajmujący się historykiem.

Wszystko już kiedyś było jak możemy przeczytać w filozofii Milezyjczyków, swoją drogą wywodzącej się z Egiptu. Ale tematyka, dość jakby się wydawało mizernie rozpromowana, za wyjątkiem sekt, których od wielu lat, jak można wnioskować z mediów, już u nas nie ma, jest tematyką ogólnie rzecz biorąc zabronioną przez wspomniany salon nieistniejących przecież nie tylko jako klasa społeczna Baronów. Chwileczkę. Nie ma sekt?  Nie ma subkultur? Cóż to za wspaniały kraj w niesamowicie przejrzystej unii europy, która niczym żona cezara bryluje pod lupą wszystkowiedzących pretoriańskich filozofów moralności. W ujęciu już to pokrótce nie stosując uproszczeń globalnym. Każdy z nas z pewnością widział choćby w mediach internetowych, żart, ich historię sukcesu, ni mniej ni więcej na miarę prezentacji rasy panów i ich przytulnych kuchni, siłowni, ogródków, łazienek, a nawet potomstwa, które również współczesny duch dziejów uczyni żołnierzami wspaniałej rzeczywistości, jaką nam owa rasa zgotowała. I ich przepyszne salony, znane z dewiacyjnych imprez, o których też niby nikt nigdy nie słyszał. Nie wspominając o poglądach, których oficjalnie w ramach rzekomej katolickiej zawziętości, bądź też deklarowanej ateistycznej orientacji nigdy nikt publicznie nigdzie nie prezentował. W rozumieniu, że Watykan promuje Adidasy, zamiast twardych ciżem.

Co jest modne, a co nie jest, wedle wytycznych listy najbogatszych, okresowo schodzących z wysokości Olimpu do ludu, w połączeniu z tym co jest obecnie promowane, a co nie jest, w świetle tego co się mówi o zjawiskach społeczno – politycznych a czego się o nich nie mówi, jak można się domyślić już nie sposób rozpoznać. Swiat doszedł dziś na przedpola apokaliptycznego etapu dziejów, o którym wiemy tyle, że nie sposób wtedy oddzielić prawdy od fałszu. I na tym być może poprzestańmy obecnych rozważań na temat aktualnej sytuacji naszej, jak coraz częściej się pisze, planety. Albowiem jak mawiał pewien mało rozpoznawalny poeta, gdy zabłądzisz w ocenie świata, który cię nie tyle otacza, co łapie za frak i co chwilę coraz mocniej potrząsa, po krótkiej chwili, zamiast wyjść i patrzeć na jaśniejące słońce, zobaczysz wielkiego słonia w do połowy pełnej karafce.

Tomasz Zwierz

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!