Wydarzeniem medialnym wczorajszego popołudnia i wieczora była treść rzekomego wywiadu, którego miała udzielić dziennikowi La Repubblica brutalnie zgwałcona w Rimini Polka.

Jednakże choć na kilometr było widać, że coś w tym materiale jest nie tak, od razu zostało to bezrefleksyjnie podchwycone przez różne RMF-y, Onety i inne media. Zaraz też zabrano się za „rozliczanie” i branie na spytki wiceministra Jakiego, którego to miała rzekomo zgwałcona dziewczyna krytykować za jego wypowiedź na temat kary śmierci.

Dla nas od początku było oczywiste, że kobieta po takich przejściach z reguły odmawia rozmów z dziennikarzami. A jeśli by się nawet zgodziła, co jest bardzo mało prawdopodobne, z całą pewnością nie byłaby to taka rozmowa.

Ale żaden z dziennikarzy, którzy tak ochoczo podchwycili tego fake newsa, nie zdobył się na tego rodzaju refleksję – wstyd panowie i panie! Chce się zadać w tym miejscu pytanie, jak to możliwe, że nikogo nie zdziwiło, iż osoba, która przeżyła taki horror, nie mówi o bólu, cierpieniu, upokorzeniu, za to opowiada, jakie to miała udane wakacje, zastanawia się, co się stało ze zdjęciami, które były tak cudowne, i że w ogóle marzy, by jeszcze w to miejsce niebawem wrócić, bo jest ono tak wspaniała.

Nas to zdziwiło, ale postanowiliśmy się wstrzymać z komentarzem do momentu, aż sprawa się wyjaśni. Podobnie, jak nie uwierzyliśmy, iż osoba, którą spotkało coś takiego, może w ten sposób komentować słowa wiceministra Jakiego na temat kary śmierci i jego ostrą ocenę tego, co się stało.

Dzisiejszy komunikat Ministerstwa Spraw Zagranicznych rozwiewa wszelkie wątpliwości w tej sprawie – mieliśmy do czynienia z obrzydliwą manipulacją. Ale nie można nie zapytać – jak to możliwe, że aż tylu dziennikarzy bezrefleksyjnie to łyknęło, nie zdobywając się na chwilę refleksji. Smutne to…

Wojciech Kempa

Udostępnij na FB

Tweet

Obserwuj nas

Zapisz

Wspieraj niezależne wydawnictwo:

Rzeczypospolita przyjaciół?