Felietony

Różnica pomiędzy krzesłem, a krzesłem elektrycznym, czyli Pokłosie, czy “Pogrossie”?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

“Jednym z aktualnych przejawów fenomenu antysemityzmu we współczesnym społeczeństwie polskim była fala negatywnej aktywności w internecie oraz mediach po premierze filmu Władysława Pasikowskiego Pokłosie” – te słowa we wstępie swojego artykułu napisał niejaki Kamil Nowak w magazynie znanej i powszechnie ignorowanej fundacji “Nigdy więcej”. Ostatnio w temacie filmowym zostałem wywołany do tablicy na tak samo powszechnie nielubianym portalu społecznościowym. Postanowiłem się podzielić szybkimi spostrzeżeniami, pomimo, że od premiery tego “arcydzieła” minęło już trochę czasu.

Słowo “arcydzieło” użyłem specjalnie, ale o tym później. Na początku należy przedstawić fabułę filmu, do którego scenariusz powstał niedługo po premierze książki publicysty Jana Tomasza Grossa pt. “Sąsiedzi”. Wtedy pieniądze na ten cel się nie znalazły, ale kilka lat później udało się je pozyskać i został on wyprodukowany. Rzecz dzieje się w Łapach , ale nie sposób nie odnieść wrażenia, że przenosimy się do miejscowości Jedwabne. Tam urodzili się bracia Kalinowie. Jeden z nich właśnie wraca z emigracji, a drugi jest prześladowany przez miejscową ludność. Ich pragnieniem jest odkrycie historii swojej miejscowości. Okazuje się, że wieś była zamieszkana przez Żydów, a miejscowe chłopstwo nie bardzo chce na ten temat rozmawiać. Do tego stopnia, że żądne krwi, zabija siekierą psa głównego bohatera. Dalej udaje się Kalinom zebrać i odnowić macewy, a także odkryć, że przodkowie oszalałej tłuszczy spalili Żydów w stodole. Finalnie – postać grana przez Macieja Stuhra zostaje ukrzyżowana na drzwiach przez wieśniaczków.

Istna kontynuacja książki Grossa. Pamiętam, że obraz trzymał mnie w napięciu. Nie z powodu zachwytu nad tak wspaniałym dziełem polskiej i rosyjskiej kinematografii, ale z robienia z historii taniej nałożnicy za pieniądze Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej oraz rządowej fundacji z Rosji. Film miał zostać oparty na faktach. Jeśli za sprawdzone informacje potraktujemy znane z dowcipów Radio Erewań, to można się zgodzić. Jednak im bardziej “fakty” nie odpowiadają rzeczywistości, to tym gorzej dla faktów. Te słowa elity polskiej kultury postanowiły przekuć w czyn z nieukrywaną radością. Niczym wiwaty na cześć towarzysza Wiesława, poczęły rozbrzmiewać recenzje. “Ważne, że ten film powstał. Zarówno nasza historia, jak i relacje polsko-żydowskie są skomplikowane” – to napisała w leadzie dla Rzeczpospolitej Barbara Hollender. Sprytnej plątaniny słów rabina Schudricha z grzeczności oraz z Fejsbukowego przyzwyczajenia nie przytoczę. Ku uciesze wykształconych z wielkich miast, głos zabrał jednak aktor – Maciej Stuhr. “We współczesnej Polsce łatwiej powiedzieć, że się jest gejem, niż Żydem” – to stwierdzenie zacytował portal naTemat. Modnym stało się traktowanie “Pokłosia” jak prawdy objawionej, nie zaś jako przeciętnego filmu fabularnego z mocnym finansowaniem.

Prawda ekranu okazuje się być daleka od szarej rzeczywistości oraz skomplikowanych losów polsko-żydowskich. Pierwszy element, który kłuje w oczy to zabicie Żydów dla ich ziemi. Ten wątek jest dla mnie czymś pomiędzy nazistami z ciemnej strony księżyca, a bajką o muminkach. Nie słyszałem o przypadku zabijania Żydów dla ziemi. Przed wojną były pretensje o nadreprezentację nacji w zawodach medycznych i prawniczych. Czasem narodowcy potrafili wpaść na marsz Bundu, czyli lewicującej młodzieżówki żydowskiej. Robił to też Betar – organizacja żydowska o proweniencji prawicowej. Można było mieć pretensje o handel, o lichwę, o COKOLWIEK, ale nie o ziemię. Już w czasie wojny popularnym zarzutem (zresztą zgodnym z prawdą) było to, jakoby Żydzi ochoczo wstępowali do komunistycznych partyzantek i sprzyjali Sowietom pod ich okupacją. O tym w filmie jednak ani słowa.

Wśród setek zarzutów do “Pogrossia”, warto zatrzymać się jeszcze przy jednym. Postaci, która faktycznie odnalazła Żydów na kartach historii swojej miejscowości. Był to (i jest nadal) Zbigniew Romaniuk – historyk oraz regionalista z Brańska. Istotnie, w latach 80-tych przywrócił pamięć o okolicznej diasporze. Odnalazł także macewy, odnowił je, stworzył lapidarium. Przy tym miał problemy z częścią lokalnej społeczności, ale także i niektórymi Żydami. W publikacjach pisał prawdę, a prawda niekoniecznie jest popularna wśród wszystkich zainteresowanych tematem. Skończył ukrzyż… ekhm. Został prezesem Towarzystwa Przyjaciół Brańska. Był uczestnikiem wielu konferencji, w tym międzynarodowych. Jego artykuły są szeroko cytowane, jest lokalnym ekspertem od stosunków polsko-żydowskich. To on powinien być konsultantem historycznym niektórych filmów, jednak tak się nie dzieje. Mieszkańcy Brańska raczej nie przypominają tłuszczy znanej z “Pokłosia”, gdyż Pan Romaniuk cztery razy wygrywał wybory samorządowe i został nawet przewodniczącym rady miasta. Zaiste straszny los go spotkał wśród antysemitów.

To chyba tyle, jeśli idzie o porównanie filmowego Kaliny z rzeczywistością. Porównywanie pięknego, dostojnego krzesła z krzesłem elektrycznym nigdy nie szło w parze, a prawda o filmie “Pokłosie” powinna być co jakiś czas przypominana. Tym bardziej w czasach, gdy antypolonizm zbiera żniwo i ciężko jest się przed nim bronić na innych portalach. Jako ciekawostkę zacytuję obszerniejszy fragment z VI tomu książki “Ziemia Brańska” pod redakcją Zbigniewa Romaniuka. Warto przeczytać o polsko-żydowskiej historii, która nie jest tak sensacyjna jak w książkach Grossa, czy filmach Pasikowskiego, ale za to prawdziwa.

Dwie społeczności (żydowską i chrześcijańską) dzieliły liczne wzajemne uprzedzenia. Przed wojną w okolicznych wsiach znacznym poparciem cieszyły się poglądy radykalnie narodowe. W czasie okupacji sowieckiej miejscowi Żydzi jawnie kolaborowali z bolszewikami, będącymi dla Polaków okupantami, a dla Żydów złudną nadzieją lepszego życia. Polacy pamiętali z tego okresu wrogie nastawienie Żydów. Okazało się też, iż pogłoski Niemców o śmierci dla pomagających wyznawcom mojżeszowym nie są czczym gadaniem. W pobliskiej kol. Popławy, tuż za miastem, zabito staruszkę Jakubowską, u której ukrywali się Żydzi. Spalono zabudowania Gołębiewskich z kol. Poletyły (właściciele zabudowań zdążyli zbiec i ukrywali się do końca wojny). Zabito tam dwóch Żydów. Za podejrzenie udzielania zabronionej pomocy, do obozu koncentracyjnego trafił jeden z mieszkańców spod Brańska. Między innymi za organizowanie Żydom pomocy Niemcy aresztowali i zamordowali brańskiego wikarego ks. Henryka Opiatowskiego, kapalana AK.

Mimo zastraszającej ilości około 70 osób, do śmierci których przyczynili się okoliczni mieszkańcy, zaznaczyć należy, iż morderców jest mniej od tych, którzy okazali daleko idącą pomoc. Porównując z innymi miastami w regionie, z Brańska przeżyło zdecydowanie najwięcej Żydów. Po wojnie wyróżniono z miasta oraz okolicy 6 rodzin i jedną osobę samotną (z Brańska, kol. Popławy i Oleksin, z Patok i Bronki) medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”. Z moich ustaleń wynika, iż to zaszczytne wyróżnienie winno otrzymać jeszcze kilkanaście rodzin.

W relacjach Żydów z Brańska przewija się zakorzeniony w całym świecie (z wyjątkiem Polski) motyw kolaboracji AK z Niemcami w celu likwidacji Żydów. Ten okrutnie niesprawiedliwy osąd nie znajduje potwierdzenia w faktach. Był on stworzony przez propagandę sowiecką oraz żydowską po wojnie i trwa wśród niektórych do dzisiaj. Ustaliłem kilka przypadków pomocy Żydom przez żołnierzy AK. Bandyckie grupy lokalnych szumowin zajmujące się mordowaniem i łapaniem Żydów nie miały nic wspólnego z AK, a kierowały się głównie motywem zysku. Narodowe Siły Zbrojne [NSZ], działające w kilku wsiach pod Brańskiem, również nie przyłożyły ręki do zagłady.”

Źródło: Z. Romaniuk, Brańsk i okolice w latach 1939-1953. Reminiscencje zdarzeń, [w] Ziemia Brańska, T. VI, red. Zbigniew Romaniuk, Brańsk 1995.

Jeśli spodobał się Państwu artykuł, serdecznie zapraszam do rejestracji na portalu Steemit.com, gdzie ukazał się on pierwotnie. Artykuły oraz dyskusje na stronie są oceniane jedynie przez społeczność. Podobne artykuły nie są narażone na wyrok poprawności politycznej jak w innych serwisach społecznościowych. Podlegają jedynie ostracyzmowi użytkowników. Ponadto strona oferuje wynagradzanie dobrych treści zamieszczanych przez społeczność.

Machina
Piewca.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!