Felietony

Przez zasieki Sądu Najwyższego – z kasacją na temblaku

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Nadzwyczajna instancja sądownicza od zarania rządzi się nadzwyczajnymi zasadami korporacyjnymi; niekoniecznie zbieżnymi z podstawowym porządkiem prawnym jaki obowiązywał czy nadal obowiązuje w granicach Rzeczypospolitej. W czasach przedrozbiorowych, kiedy istniał jeszcze ustrój oparty na feudalizmie (podziale klasowym) rolę – w prawie dla stanu szlacheckiego – stosowano prawo procesowe przewidujące apelację jako Formula processus z 1523 roku. Konsekwencją tego rozwiązania prawnego było powołanie w 1578 roku Trybunału Koronnego – od 1581 roku Trybunału Litewskiego – jako sądu najwyższej instancji. Wtedy Trybunał ten był sądem oddzielonym od władzy ustawodawczej oraz wykonawczej; natomiast sędziów wybierano na sejmikach szlacheckich, na roczną kadencję. Zatem, Trybunał nie był sądem królewskim, lecz sądem działającym na rzecz szlachty polskiej.

Pojęcie kasacji po raz pierwszy wprowadzono w Księstwie Warszawskim (1807-1815) na wzór francuski. Do celów kasacyjnych powołana została Rada Stanu. Po 1815 roku w Królestwie Polskim powołano Sąd najwyższej Instancji do rozstrzygania sporów cywilnych w formie skarg kasacyjnych, mających charakter prawnej rewizji. Pod zaborem rosyjskim pojęcie kasacji nie funkcjonowało.

Odbudowa państwa polskiego, po długim okresie niewoli, polegała m. in. na przywróceniu niezależności systemu sądowniczego, z Sądem Najwyższym (SN) na czele (1917). Proces odtwarzania podstawowych organów państwa wyprzedził niejako sam fakt odzyskania niepodległości w 1918 roku. Ówczesny SN był sądem kasacyjnym oraz pełnił funkcję interpretatora prawa. Sprawował też dyscyplinarny nadzór nad sędziami i prokuratorami.

Pierwszą poważniejszą reorganizację SN wprowadził Tymczasowy Naczelnik Państwa – Józef Piłsudski – dekretem z dnia 8 lutego 1919 roku, który normował organizację oraz kompetencję SN. W dużej mierze SN wzorował się na swoich odpowiednikach: niemieckim i austriackim. SN orzekał w składach trzyosobowych; mógł też orzekać w składzie całej izby, a nawet Zgromadzenia Ogólnego sędziów SN. Co ciekawe, przy SN powołani byli prokuratorzy SN z pierwszym prokuratorem na czele tego sądu. Prokuratura SN podlegała nadzorowi ministra sprawiedliwości.

Od 1921 roku zaczęto realizować monteskiuszowską zasadę trójpodziału władz. To dzięki uchwalonej konstytucji, preferującej rozwiązania demokratyczne i liberalne, system sądowniczy miał być gwarancją praw podmiotowych jednostki. Pojawiła się wtedy zasada konstytucyjna, która stanowiła, że nikt nie może być pozbawiony sądu, któremu z mocy prawa podlega. Ta zasada konstytucyjna definiowała niezawisłość sędziowską – a sędziowie podlegali tylko ustawom. Mianowani byli przez prezydenta. Byli nieusuwalni. Już wtedy konstytucja przekazywał kompetencje do SN rozstrzygania o ważności wyborów do parlamentu, o ile były oprotestowane.

Okres powojenny to kształtowanie się sądownictwa komunistycznego. Zniesiono przedwojenną trójinstancyjność postępowania (zniesiono apelację i kasację) w miejsce radzieckiego systemu rewizyjnego – dwuinstancyjnego. SN przestał być sądem kasacyjnym, a rozpatrywał wyroki (jako druga instancja) od sądów wojewódzkich, które orzekały w ważniejszych sprawach, jako sąd pierwszej instancji.

Szczególną rolę odgrywała wykładnia prawa jaką dokonywał SN w konkretnych sprawach, która wiązała sąd niższej instancji, rozpatrujący dany spór prawny między stronami. W zasadzie chodziło o utrzymanie zgodności orzeczniczej z zasadami “praworządności ludowej”. Ta praktyka polegała na ustalaniu treści orzeczeń poza SN, przez władze polityczne. SN miał tylko zredagować przygotowane orzeczenie i je odpowiednio uzasadnić.

Na mocy ustawy z grudnia 1989 roku nowe władze (pookrągłostołowe) solidarnościowe skróciły pięcioletnią kadencję SN. Nowy skład tego Sądu został powołany przez Prezydenta 4 czerwca 1990 roku. Uzupełniony został sędziami z poprzedniej kadencji w liczbie 22. Nowym Pierwszym Prezesem SN został w 1990 roku prof. Adam Strzembosz, który deklarował samooczyszczenie się SN z sędziów z rodowodem komunistycznym. Niestety, ale ten proces nie nastąpił dla dobra wymiaru sprawiedliwości, który tak naprawdę szczelniej okopał swoje pozycje jako Sądu (Nadzwyczajnego) – mającego za zadanie (?) strzegąc zapoczątkowany okres przekształceń własnościowych w naszym kraju. Społeczeństwo polskie powoli zaczęło odczuwać na swojej skórze dychotomię aktów prawnych oraz iluzoryczność postępowań sądowych, niosących ogóle zgorszenie i kompromitację systemu sądowniczego.

Zapoczątkowana reforma sądownictwa po 2015 roku, to krok milowy w tym obszarze zadań publicznych suwerennego państwa polskiego. Dostrzegalny bunt środowiska sędziowskiego, w tym sędziów SN, unaocznia brak w systemie administracyjnym państwa skutecznego orzekania, opartego nie tylko o konstytucyjną zasadę niezawisłości sędziów, ale przede wszystkim o zasadę sprawiedliwości i słuszności w prawie, która ma zawsze pierwszeństwo przed zasadą ścisłego prawa (sic!). Niezawisłość sędziowska to zaledwie przywilej zawodowy, ale podlegający tym samym ustawom jakie obowiązują wszystkich obywateli.

W świetle powyższych stwierdzeń, należy zdecydowanie zaprotestować przeciwko samowoli sędziowskiej, jakiej dopuszczają się niektórzy sędziowie przeciwko wprowadzanym zmianom; także piastujący funkcję sędziów SN, których również dotyczy reforma wymiaru sprawiedliwości, z uwagi na dostrzeżoną wadliwość funkcjonowania tego Sądu, permanentnie odrzucającego 3/4 skarg kasacyjnych obywateli, w sytuacji zaistniałych patologii podczas wykonywania funkcji publicznych przez konkretnych sędziów i prokuratorów na przestrzeni minionych dekad.

Dokonany zamach na ustawę o SN, poprzez “zawieszenie obowiązywania” niektórych przepisów m. in. związanych z przechodzeniem sędziów w stan spoczynku, po ukończeniu 65 roku życia, to wspomniana praktyka sterowania orzeczeniami tego Sądu, jaka miała miejsce w epoce peerelowskiej. Wysłanie pytań prejudycjalnych do TSUE, mających na celu podważenie powagi majestatu Rzeczypospolitej w opinii unijnych instytucji o rodowodzie neomarksistowkim (?), to swego rodzaju “minimanifest komunistyczny” tego środowiska, zorientowany na nieusuwalność kadencyjną, dającą gwarancję stabilności najgorszego draństwa sądowniczego, wymierzonego przeciwko legalnym instytucjom publicznym oraz wbrew oczekiwaniom krzywdzonych obywateli.

Rokoszanie (pod wodzą sędziego Iwulskiego – oficera LWP, szkolonego przez dawne WSW) zdają sobie sprawę z tego, że nowy skład SN, który w niedalekiej przyszłości będzie rozpatrywał skargi nadzwyczajne, w nowym trybie, od wyroków zapadłych po 1997 roku, chcąc nie chcąc ujawni dramatyczne sceny nieszczęść ludzkich oraz przypadków dokonanej kradzieży majątku publicznego przez tzw. układ magdalenkowy. Podda ocenie dyscyplinarnej niektóre zachowania konkretnych sędziów, którym niezawisłość sędziowska pozwoliła na bezkarną stronniczość podczas krzywdzącego wyrokowania w konkretnej sprawie. Dopiero wtedy społeczeństwo ujrzy na własne oczy rzesze Rodaków z podbitymi oczami, rękami na temblaku, czy nogami w ortopedycznych szynach – jak ciągną ze wszystkich stron Polski: na wózkach lub o kulach, albo kuśtykając na jednej nodze. Ten widok przesądzi o wszystkim innym…

Antoni Ciszewski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!