Wiadomości

Przeciek kontrolowany? Pojawiły się doniesienia na temat planowanej ofensywy tureckiej w Syrii

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Wczoraj w Ankarze odbyła się odprawa dowódców Syryjskiej Armii Narodowej z udziałem oficerów Tureckich Sił Zbrojnych w temacie planowanej ofensywy w północnej Syrii. Z informacji, które wyciekły po jej zakończeniu, wynika, iż Turcy nie zamierzają ograniczać się do zdobycia regionów Manbidż i Tall Rifat.

Źródła związane z Syryjską Armią Narodową donoszą, iż w pierwszej fazie operacji siły tureckie i protureckie mają skoncentrować się na zdobyciu regionów Tall Rifat i Manbidż, po czym natarcie ma skierować się w stronę Rakki. W tym kontekście pojawia się też uderzenie na kierunku Ajn Isa. To jednak nie wszystko. Równolegle bowiem grupa operacyjna „Fethül Mübin”, której trzon stanowią siły Hajat Tahrir asz-Szam, ma podjąć natarcie w prowincji Idlib. W przypadku powodzenia kolejnym celem będzie Zachodnie Aleppo.

Brak jest jakichkolwiek wskazówek odnośnie daty rozpoczęcia ofensywy. Przypomniano zarazem, iż 19 lipca prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan spotka się w Teheranie z prezydentami Rosji i Iranu, gdzie ma rozmawiać o Syrii. Wydaje się więc, że działań militarnych należy spodziewać się dopiero po 19 lipca, jednakże są to jedynie spekulacje.

Jak już pisałem, w trakcie tego spotkania Erdogan zamierza wezwać Rosję i Iran, by ich wojska zeszły z drogi armii tureckiej i prawdopodobnie dać gwarancje, że nie posuną się one dalej, jeśli Rosjanie i Persowie wycofają się poza 30-kilometrową strefę…

Nie wykluczone więc, że informacje na temat przebiegu odprawy, która mała miejsce wczoraj w Ankarze, to po prostu przeciek kontrolowany i że chodzi o to, by rozmówcy Erdogana, byli przekonani, iż istotnie postawił on wojsku tak ambitne cele, z których to częściowo mógłby zrezygnować, o ile Rosja i Iran dadzą mu wolną rękę w regionach Tall Rifat, Manbidż i Ajn al-Arab.

Przypomnijmy, że odkąd tylko zaczęła się wojna na Ukrainie, oczekiwano, że armia turecka wykorzysta okazję i przeprowadzi ofensywę w Syrii. Z każdym dniem, z każdym tygodniem gorączka wojenna narastała.

„Około 500 tysięcy Syryjczyków powróciło do bezpiecznych stref, które Turcja stworzyła od 2016 roku, kiedy rozpoczęła swoje operacje w regionach przygraniczny” – powiedział 3 maja prezydent Turcji. – „Jesteśmy w trakcie przygotowań do nowego projektu, który umożliwi dobrowolny powrót miliona syryjskich braci i sióstr, których gościmy w naszym kraju” – dodał.

Warto w tym miejscu wyjaśnić, że obecność ponad 3 milionów syryjskich uchodźców w Turcji rodzi coraz większe problemy. Pojawiają się napięcia społeczne na tym tle. W Turcji narasta niezadowolenie, przy czym coraz częściej dochodzi do konfliktów i bójek między młodymi Turkami i Arabami.

Zapowiedź, iż milion Syryjczyków miałoby przesiedlić się do tych regionów Syrii, które znajdują się pod kontrolą wojsk tureckich i protureckich bojowników, wywołała spekulacje, że może tu chodzić o przygotowanie gruntu pod operację wojskową, która miałaby doprowadzić do przejęcia kontroli nad kolejnymi regionami Syrii. Czas ku temu zdaje się odpowiedni, bowiem wojska rosyjskie są związane na Ukrainie i nie będą w stanie wydzielić odpowiednich sił do działań w Syrii.

Początek drugiej dekady maja przyniósł gwałtowną eskalację działań zbrojnych w północnej Syrii. Można było odnieść wrażenia, że od marca 2020 roku nie toczono tam walk z taką intensywnością. Wymiana ognia artyleryjskiego mała miejsce praktycznie wzdłuż całej linii frontu. Ostrzelane też zostało terytorium Turcji, a konkretnie posterunek w Karkamış w prowincji Gaziantep.

Do wymiany ognia artyleryjskiego dochodziło w regionach Ajn Isa, Ajn al-Arab, Manbidż, Al-Bab i Tall Rifar, ale także w zachodniej części prowincji Aleppo i w południowym Idlibie. Siły protureckie ścierały się zarówno z formacjami kurdyjskimi, jak i syryjskimi siłami rządowymi. Aktywne było też rosyjskie lotnictwo, które atakowało stanowiska protureckich bojowników.

18 maja, przemawiając do parlamentarzystów rządzącej w Turcji Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, Erdogan podkreśli, że Turcja jest zdeterminowana nie tylko do utrzymania „stref bezpieczeństwa” w Syrii, ale także do utworzenia kolejnych „STREF BEZPIECZEŃSTWA”, w których będą mogli się osiedlić uchodźcy syryjscy, którzy obecnie przebywają w Syrii. Prezydent Turcji stwierdził, że oczekuje od swoich sojuszników poparcia dla tych „moralnie uzasadnionych” operacji, a przynajmniej by w tym nie przeszkadzali.

23 maja prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan poinformował, że armia turecka przygotowuje się do przeprowadzenia operacji na terenie Syrii, której celem jest „uzupełnienie o brakujące części strefy bezpieczeństwa głębokości 30 kilometrów wzdłuż południowych granic Turcji”.

„Jak tylko nasze wojsko, jednostki specjalne i siły bezpieczeństwa zakończą przygotowania, operacja się rozpocznie. W czwartek szczegółowo omówimy te kwestie na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego” – wyjaśnił prezydent Turcji.

„Obszary, które stanowią centrum ataków, nękania i pułapek wymierzonych w nasz kraj i nasze strefy bezpieczeństwa, znajdują się na szczycie naszych priorytetów operacyjnych” – powiedział prezydent Erdogan.

W kolejnych dniach coraz częściej dochodziło do wymiany ognia, w tym artyleryjskiego i rakietowego. W rejon przyszłych walk ściągano dodatkowe siły. Z jednej strony do północnej Syrii przybywały kolejne konwoje wojsk tureckich oraz przegrupowywały się jednostki protureckich bojowników, z drugiej – na ich drodze koncentrowało się coraz więcej jednostek kurdyjskich, pododdziałów syryjskich sił rządowych, a także rosyjskich i irańskich.

„Wchodzimy w nową fazę naszej decyzji o utworzeniu bezpiecznej strefy o głębokości 30 km. Oczyszczamy Tall Rifat i Manbidż z terrorystów i stopniowo przeniesiemy się do innych regionów” – zapowiedział 1 czerwca prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.

Warto zaznaczyć, że w regionach wskazanych jako cele tureckiej ofensywy mają swe bazy jednostki rosyjskie. Rozmieszczone zostały tam też oddziały syryjskich sił rządowych. „Dzięki Rosji siły rządowe zostały rozmieszczone w regionach graniczących z Turcją. Rozmieszczone siły są bardziej zależne od Rosji niż od Damaszku” – stwierdził Nuri Mahmoud, rzecznik prasowy YPG, dodając, że Rosjanom zdaje się bardziej zależeć na powstrzymaniu Turków aniżeli władzom w Damaszku.

Bazy rosyjskie znajdują się zarówno w regionie Tall Rifat (na mapie powyżej: po lewej), jak i Manbidż (po prawej, na zachód od Eufratu). ale także w regionach Ajn al-Arab (oddzielony od regionu Manbidż rzeką Eufrat) oraz w pobliżu leżących dalej w kierunku wschodnim miast Ajn Isa, Tall Tamr i Al-Kamiszli. Region Ajn al-Arab, którym – jak wynika z cytowanej wypowiedzi Erdogana – Turcy zamierzają zająć się w dalszej kolejności, ma tu znaczenie szczególne, bowiem oddziela kontrolowane przez siły protureckie regiony Tarczy Eufratu i Wiosny Pokoju.

Do północnej Syrii wjeżdżały więc kolejne kolumny wojsk tureckich, ale istotną rolę w prowadzonych działaniach wyznaczono też oddziałom Syryjskiej Armii Narodowej, która liczyć ma w sumie ok. 50 – 55 tys. ludzi. Kluczową rolę odgrywają w niej syryjscy Turkmeni. Syryjska Armia Narodowa obsadziła przede wszystkim rejony operacyjne “Gałązki Oliwnej” (kanton Afrin), “Tarczy Eufratu” (północne Aleppo) i “Wiosny Pokoju” (tereny na wschód od Eufratu). Jedynie ok. 3 tys. bojowników, przede wszystkim z ugrupowania Ahrar asz-Szam, ma ona w Idlibie.

Do podjęcia działań ofensywnych przygotowywały się także, zajmujące głównie region Idlibu, brygady Hajat Tahrir asz-Szam, w którym skupiły się arabskie ugrupowania radykalnych islamistów, niegdyś związane z al-Kaidą.

Hajat Tahrir asz-Szam to 11 brygad liczących łącznie ok. 25 tysięcy bojowników. Do natarcia przeciwko syryjskom siłom rządowym oraz wspierającym je oddziałom rosyjskim i irańskim przygotowywały się wszystkie brygady, które rozmieszczone były od północnej Latakii, przez Dżabal al-Zawija i wschodni Idlib po Zachodnie Aleppo.

Pozostawała jeszcze do rozwiązania kwestia uzyskania poparcia na arenie międzynarodowej dla przygotowywanej operacji. Aby uzyskać zielone światło dla ofensywy w północnej Syrii, czemu większość państw zachodnich, w tym także USA, się sprzeciwiała, Turcja zagroziła zablokowaniem akcesji Szwecji i Finlandii do NATO, do czego potrzebna była zgoda wszyskich członków Paktu.

Negocjacje, którym patronował sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg, zakończyły się ostatecznie tym, iż Turcja poparła wnioski Szwecji i Finlandii, ale w zamian uzyskała zobowiązanie, iż kraje te będą ją wspierać w walce z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK) i jej filiami, a nadto dokonają ekstradycji osób, które Turcja oskarża o działalność terrorystyczną. Szwecja i Finlandia zgodziły się też, iż nie będą wspierać PYD/YPG i FETÖ, a także wyrzekły się stosowania sankcji we wzajemnych stosunkach.

Elder Halill, który w kurdyjskiej PYD/YPG odpowiada za politykę zagraniczną, powiedział 3 lipca: „Turcja otrzymała zielone światło od NATO na operację. Teraz będziemy bronić naszej ziemi”. Ale do odparcia spodziewanej ofensywy wojsk tureckich przygotowywały się też wojska podległe rządowi Baszara al-Asada oraz wspierające je siły rosyjskie i irańskie…

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!