Wiadomości

Polski ambasador staje po stronie Czech ws. Turowa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Czy uda się dojść do porozumienia w sprawie kopalni Turów? Polski Ambasador w Czechach Mirosław Jasiński podkreślił w rozmowie z dw.com, że nie dopuszcza innej możliwości, jednak w jego ocenie za całą sprawę odpowiada polska strona! – czytamy na portalu wpolityce.pl.

Dyplomata wyjaśnił, że po wyborach w Czechach politycy skupiają się na expose nowego premiera, dlatego kwestia negocjacji przedłuża się. Jak dodał, w sprawie porozumienia „pozostało bardzo niewiele szczegółów niedopracowanych technicznie” i w jego ocenie „uda się to zakończyć podczas jednego spotkania na poziomie ministerstw środowiska”, a potem „stosunkowo szybko spotkają się premierzy”.

Zdaniem ambasadora problem z kopalnią Turów „powinien był być rozwiązany nawet nie na poziomie prezesów, a dyrektorów technicznych kopalni”, bo to jest odpowiedzialny biznes. Jak dodał, odpowiedzialność za to, jaki kształt przybrała cała sprawa leży po stronie polskiej.

“To był brak empatii, brak zrozumienia i brak chęci podjęcia dialogu – i to w pierwszym rzędzie z polskiej strony. W końcu podobne rzeczy zdarzały się i w Bełchatowie czy Koninie i nikt tam z tego nie robił afery” — mówił Mirosław Jasiński.

Dodał, że takie same prawa, z których mogą korzystać zamieszkujący okolice Turowa, mogłyby dotyczyć także osób żyjących po stronie czeskiej – jeśli okolicznemu rolnikowi wyschnie studnia, to otrzymuje odszkodowanie po złożeniu wniosku.

Dopytywany o problem z ubywaniem wody po czeskiej stronie dyplomata stwierdził, że „powodem sporu była jednak arogancja pewnych ludzi”.

“Tam są specyficzne warunki geologiczne. Ta wielka bariera głęboko w ziemi, która była propagandowo prezentowana jako dodatkowe zabezpieczenie przed odpływem wód gruntowych, tak naprawdę ma chronić kopalnię przed zalaniem przez wody trzeciorzędowe, czyli głębsze, i w ogóle nie ma żadnego znaczenia tam, gdzie są studnie. Bądźmy więc uczciwi i przyznajmy, że powodem sporu była jednak arogancja pewnych ludzi” — powiedział Jasiński, wyjaśniając, że chodzi o osoby z PGE, przede wszystkim dyrekcję kopalni. Jak dodał, nie wierzy w to, „żeby wielkiej kopalni nie było stać na zrobienie wodociągu dla kilkudziesięciu gospodarstw”.

/wpolityce.pl/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!