Historia

Polki i Żydówki w niemiecko- nazistowskim obozie koncentracyjnym Stutthof w latach 1943- 1944

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Od dłuższego czasu media ogólnoświatowe oraz czołowi politycy (tj. Barack Obama) przyjęły niemiecką narrację historyczną, która umiejętnie przekształca wydarzenia historyczne tj. istnienie polskich obozów koncentracyjnych, czy współudział narodu polskiego w Holocauście. Warto podkreślić, że to Polacy pośród wszystkich innych okupowanych krajów otrzymali największą ilość odznaczeń „Sprawiedliwi wśród narodów świata” za swoje szlachetne czyny. Polityka władz niemieckich polegała na wyniszczeniu narodu polskiego, jak i żydowskiego poprzez tworzenie obozów koncentracyjnych. Po wkroczeniu wojsk niemieckich po 1939 r. na terenie Polski rozpoczęto budowę sieci obozów koncentracyjnych czy zagłady tj. Auschwitz- Birkenau, Majdanek, Gross-Rosen, czy Stutthof.

Obóz koncentracyjny w Stutthofie swoją działalność rozpoczął 2 września 1939 r. w momencie przeniesienia do niego ok. 200 aresztowanych mieszkańców Wolnego Miasta Gdańsk. Transporty więźniów, były wysyłane z prowizorycznego miejsca zatrzymania w Victoria Schule oraz obozu w Nowym Porcie. W przeciągu 5 lata Stutthof przyjmował różne formy tj. obóz pracy, by w 1942 r. stać się obozem koncentracyjnym.

Dopiero od czerwca 1940 r. do obozu zaczęły napływać kobiety, które musiały poddać się upokarzającej selekcji oraz żyć i przede wszystkim pracować w ciężkich warunkach. Większość z nich do 1942 r., było kierowanych do KL Sachsenhausen, gdyż Stutthof nie posiadał statusu obozu koncentracyjnego. Pierwszy transport składał się z działaczek ruchu oporu z Gdyni, Torunia oraz Grudziądza, które ulokowane były w baraku przed bramą, aż do momentu zwiększenia się ich liczby w 1941 r. W tymże roku w obozie przebywało 700 więźniów, w tym 100 kobiet, co pozwoliło na przeniesienie ich do baraku na terenie Starego Obozu. Początkowo obóz kobiecy nie był jednostką samodzielną, ponieważ nie posiadał odrębnej struktury organizacyjnej w postaci, m.in. personelu nadzorującego. Postanowiono, że zostanie on usytuowany przy obozie męskim, gdzie obowiązywała jednakowa numeracja dla mężczyzn jak i dla kobiet. Nadzór nad I blokiem kobiecym sprawował SS-Unterscharführer Franz Mielenz. Szacuje się, że w ciągu całego roku 1941 r. w obozie przebywało ok. 300 więźniarek, gdzie większość z nich pochodziła z akcji prowadzonych przez władze niemieckie polegające na zwalczaniu szerzącego się ruchu oporu na Pomorzu Gdańskim. Jeśli chodzi o rok 1942 r. to w Stutthofie szacuje się, że przebywało 722 kobiety z czego większość stanowiły więźniarki wychowawcze, które uchylały się od prac nakazanych przez władze III Rzeszy. Warto wspomnieć, że w 1942 r. osadzono w obozie grupę 43 więźniarek politycznych (Polizeihäftlinge). Związane to było z szeroką akcją zainicjowaną przez Gestapo mającą na celu zduszenie działalności Armii Krajowej oraz Szarych Szeregów na terenie Pomorza Gdańskiego. W wyniku śledztwa Gestapo przekazało do obozu 23- osobową grupę działaczek organizacji podziemnych różnych miast Pomorza Gdańskiego m.in. z Torunia. Władze obozu postanowiły ustanowić stały kobiecy personel nadzorujący, który miał za zadanie nadzorować blok kobiecy na terenie Starego Obozu. Nadzorczynie zw. Aufseherinnen (Wachman) składały się początkowo z kobiet, które przybyły z KL Ravensbrück. Przed objęciem funkcji musiały przejść trzytygodniowy kurs podczas którego nabywały umiejętności radzenia sobie z więźniami. Młode kobiety nieraz były żonami członków partii i żołnierzy Wermachtu, kelnerkami, konduktorkami itd. W obozie pracowały: okrutna Anna Kopp, Hildegarda Ziegler, Herthe Bothe, Orlovius oraz Holenderka Ria Jornik. Jeden z więźniów Aldo Coradello w swoich wspomnieniach opisuje je tak:

„(…) Bicie do nieprzytomności rzemieniem „brudnych świń żydowskich” należało do ich zadań. Gdy to wykonywały sumiennie, to od swych przełożonych przy okazji otrzymywały komplement oraz miały widoki na szybszy awans, przez co przechodziły do wyższej grupy płacy(…)”.

Największy postrach wśród więźniów wzbudzała postać Anny Koop, jedna z więźniarek Apolonia Deyk wspomina:

„Najgorszą SS-manką była Kopka, która przechodząc przez plac koło więźniarek potrafiła je bić, kopać i rwać im włosy z głowy, gdy były jej w drodze”.

Blokowymi zostały Walentyna Narewska, która miała złą opinię wśród więźniarek oraz Kazimiera Jackowska zw. matką więźniarek. Tak o Kazimierze Jackowskiej mówi jedna z więźniarek:

„Kiedyś w mojej obecności i Jackowska uderzyła jakąś kobietę. Nie winiłam jej za to, bo stuba nie była wówczas jeszcze ustawiona, a niebawem miał przyjść Chernitz. Myślę, że ona mogła się bać, że za takie przewinienie mógł stać cały blok”.

W 1943 roku w obozie kobiecym Stutthof przebywało 1358 osób, z czego większość to działaczki różnych tajnych organizacji, które funkcjonowały na terenie dawnego Pomorza Gdańskiego. Przełomowym momentem okazał się 1944 r., a związane to było z masowymi transportami ludności żydowskiej z KL Auschwitz, z krajów nadbałtyckich, także wybuchem powstania warszawskiego. Pod koniec sierpnia do obozu przybyło 2757 kobiet, dzieci oraz starców, którzy pochodzili z warszawskiej Pragi. Następnie 31 sierpnia 1944 r. w skierowano 2242 mężczyzn, 664 kobiet oraz 7 dzieci. W transporcie tym znajdowali się mieszkańcy takich dzielnic Warszawy jak: Praga, Grochów, Marymont, Powiśle, Czerniakowskie, Śródmieście, Mokotów oraz Radzymina. Kobiety zostały początkowo ulokowane w murowanych barakach, gdyż obóz nie był w stanie pomieścić transportu, a także na terenie obozu żydowskiego. 26 września 1944 r. do obozu został skierowany kolejny transport z 1252 mężczyznami, 6 kobietami cywilnymi, a także 40 łączniczkami i sanitariuszkami Armii Krajowej (AK) z jednostek „Baszta „ i „Grant” operujących na Mokotowie. Kobiety te w wieku od 14 do 28 lat zostały z Pruszkowa wysłane do Stutthof, mimo że obóz nie posiadał statusu obozu jenieckiego. Transport ten wywołał wiele spekulacji, ze względu na to, że w myśl założeń kapitulacyjnych uczestnicy powstania warszawskiego mieli być pierwotnie kierowani do obozów jenieckich. Na podstawie decyzji z Berlina 40 łączniczek Armii Krajowej zostało osadzonych w KL Stutthof z statusem więźniarek cywilnych. Wpisano je do akt obozowych 13 listopada 1944 r. jako Kriegsgefangene ( jeniec wojenny) z numerami od 101 946 do 101 985 i osadzono na terenie Starego Obozu. W obozie miały prawo nosić opaski z literami AK w celu ich odróżnienia od innych więźniów. Ich przybycie cieszyło się wielkim zainteresowaniem uwięzionych mężczyzn, gdyż uważane były za bohaterki oraz dzięki nim można było dowiedzieć się jak wygląda powstanie. Krzysztof Dunin-Wąsowicz wspomina:

„Dziewczęta te zachowywały się bardzo odważnie. Na pytanie komendanta obozu, co robiły podczas powstania, odpowiedziały z godnością, że „wszystko, co było potrzeba”: opatrywały rannych, gotowały jedzenie, nosiły amunicję, nawet strzelały. Żądały traktowania ich jako jeńców wojennych”.

Wobec tego z dużą niechęcią do uczestniczek powstania warszawskiego odnosiły się funkcyjne więźniarki. Były one szykanowane, izolowane od kontaktu z innymi więźniami, a także kontrolowane. Szczególną brutalnością charakteryzowała się blokowa Jackowska oraz sztubowa Narewska, które doprowadziły do przeniesienia kobiet do obozu żydowskiego, gdzie panowały straszne warunki. Znajdowały się one w bloku XXV i XXVI, gdzie wraz z nimi przebywały kobiety cywile uczestniczące w powstaniu. Mieszkały w tragicznych warunkach gdzie, m.in. spały po trzy osoby na jednym łóżku. Aldo Coradello wspomina:

„Ten w pośpiechu ustawiony kompleks baraków nazwano obozem nr III (…). Składał się on z 10 baraków, w którym musiało mieszkać okrągłe 16.000 kobiet. Ponadto baraki te były nieco mniejsze, niż te, które znajdowały się w obozie męskim, wszystkie były w opłakanym stanie. Pryczy lub coś w tym rodzaju tam nie było. Tak więc musiały kobiety te spać przez miesiąc na podłodze. Coś do siedzenia również nie istniało”.

Obóz w Stutthofie w szybkim czasie przybrał formę obozu międzynarodowego, w którym oprócz Polek i Żydówek przebywały Rosjanki, Niemki, Norweżki, Finki, Litwinki, Estonki i Łotyszki. Według niemieckiej statystyki narodowościowej z 24 stycznia 1945 r., w obozie znajdowało się 505 Rosjanek, 1340 Niemek oraz 17 602 kobiet różnych narodowości. Uważa się, że najwięcej kobiet zostało osadzonych w obozie ze względu na ucieczki z przymusowych robót na terenie III Rzeszy. Były również inne przypadki tj. dobrowolne zgłoszenie się do domu publicznego, który znajdował się na terenie obozu.

Jeśli chodzi o więźniarki żydowskie masowo zaczęły one napływać w 1943 i 1944 roku. Jednakże już od 1941 r. do obozu przybyły pierwsze Żydówki, a jedną z nich była Sara Doris Lencener, gdańszczanka, nauczycielka muzyki, która przybyła do obozu 24 września 1941 r. z getta przy Mausegasse 7 w Gdańsku. Według Danuty Drywy znawczyni losów Żydów w obozie Stutthof, z braku relacji i wspomnień żydowskich ciężko stwierdzić, jak wyglądała sytuacja Żydów w 1942 r. Wiadomo, że w obozie przebywało ich coraz mniej ze względu na tragiczne warunki w jakich żyli. W 1943 r. przybył transport liczący 300 osób pochodzenia żydowskiego (161 mężczyzn oraz 143 kobiet) ze zlikwidowanego getta w Białymstoku. Następnie do obozu zaczęły masowo przybywać transporty Żydów z KL Auschwitz, gdzie Stutthof powoli przybierał formę obozu zagłady. Wszystko to wchodziło w ramach programu „Ostatecznego Rozwiązania Kwestii Żydowskiej” (Endlösung),a także nadchodzącej w połowie lipca 1943 r., kontrofensywy Armii Czerwonej, która zmuszała Niemców do likwidacji gett na wschodnich terenach. Wiele transportów było kierowane do KL Auschwitz skąd przybywały do Stutthof.

Pierwszy większy transport z KL Auschwitz przybył 29 czerwca 1944 r, w którym znajdowało się 2502 Żydówek węgierskich. W lipcu 1944 r. do obozu skierowano 1500 Żydówek węgierskich, niemieckich, holenderskich, czeskich, słowackich, a także bez przynależności państwowej. Żydzi czescy oraz niemieccy przybyli z getta w Pradze oraz obozu- getta znajdującego się w Terezinie. Dnia 14 i 16 sierpnia 1944 r przybyło w dwóch transportach 2800 Żydówek z Węgier oraz z Niemiec, Słowacji, Protektoratu, Rumunii oraz bez przynależności państwowej. Pod koniec sierpnia KL Auschwitz przysłało 2808 osób oraz 3 i 10 września 1944 r. 4155 Żydów. W transporcie tym przebywali polscy Żydzi z gett w Łodzi jak i z Generalnego Gubernatorstwa (Krakowa, Lublina, Tarnowa). Ostatni transport 2859 ludności żydowskiej przybył do Stutthof 27 września 1944 r. W grupie tej znajdowały się Żydówki węgierskie, 20 Żydówek słowackich, 19 osób z Czech i Moraw, 9 Żydówek niemieckich oraz Żydówki z Czech, Łotwy oraz Luksemburga. Łącznie w tym okresie z KL Auschwitz przybyło 23 566 więźniów z czego 21 819 kobiet i 1749 mężczyzn narodowości żydowskiej. Przybyły transport z 29 czerwca został zakwaterowany w blokach XVII-XX, które były oddzielone od pozostałych ogrodzeniem pod wysokim napięciem. Do czasu wybudowania tzw. Obozu Żydowskiego reszta transportów ulokowana była w pomieszczeniach zastępczych tj. magazynach budowlanych. Balis Suroga wspomina:

„Dla tego transportu również nie było przygotowanych pomieszczeń, gdyż dopiero zaczęto stawiać baraki. Póki trwała budowa, Żydówki siedziały w pomieszczeniach bez dachu. Chłodny piasek był ich pościelą, a czyste niebo okryciem”.

Kierownictwo obozu do końca nie wiedziało, co zrobić z taką wielką liczbą więźniów. Obóz nie był przygotowany do zapewnienia im zakwaterowania, wyżywienia czy chociażby zatrudnienia. Wobec tego po licznych staraniach uzyskano zgodę na transport części więźniów do innych obozów na terenie III Rzeszy.

Mimo wszystko nadal napływały transporty Żydówek z z Litwy, Łotwy i Estonii. Pochodziły one ze zlikwidowanych obozów w Erde, Vaivar, Kloege w Estonii, Kozłowej Rudy, IX Frontu w Kownie, oraz Promieniaszki pod Kownem, a także z Salasplis i Kaiserwald pod Rygą. Dnia 12 i 13 oraz 16 lipca 1944 r. z krajów nadbałtyckich przybyło 4785 Żydów litewskich pochodzących ze zlikwidowanych gett w Kownie oraz w Szawlach. Obóz Stutthof 23 sierpnia 1944 r. przyjął kolejny transport 4408 Żydów ( 2027 Żydówek i 2329 Żydów) od Sipo Ryga. Łącznie w transportach organizowanych przez Sipo Ryga i Sipo Kowno do Stutthof przybyło łącznie 25.043 więźniów żydowskich z czego większość, bo 16.123 tysięcy stanowiły kobiety. Z uwagi na fakt, że w drugiej połowie 1944 r. w dokumentacji obozowej występują luki nie da się do końca przytoczyć dokładniej liczby ludności żydowskiej przebywającej w obozie. Przyjmuje się, że wynosiła ona ok. 49.000 tysięcy.

Początkowo nowo przybyłe transporty Żydówek, były umieszczane w blokach o numerach od XVII do XX na terenie nowego obozu zw. Obozem żydowskim. Stał się on odrębną komórką organizacyjną w całym obozie, a jego kierownikiem był SS-Rottenführer Ewald Foth. Więzień obozu Krzysztof Dunin-Wąsowicz pisze, że Foth codziennie na apelach dokonywał selekcji – o zdrowiu danej więźniarki decydował stan nóg. Wobec tego organizował wyścigi między więźniarkami. Miało to na celu wyłapanie najsłabszych co oznaczało śmierć. Dla Żydówek władze obozu przeznaczyły tak naprawdę sześć baraków z dziesięciu wybudowanych. Były to bloki XIII, XIV, XXVII, XVIII, XXIX oraz XXX. Jak już wcześniej wspomniałam blok nr XXV i XXVI został przeznaczony dla uczestniczek powstania warszawskiego, zaś blok XXI i XXII został zagospodarowany na potrzeby magazynu odzieżowy ( Effenktenkammer). O warunkach w barakach opowiada Aldo Coradello:

„Tak więc Żydzi musieli się urządzić na pryczach, które im pozostały. Na jednej pryczy obozowało więc po 5 Żydów, podczas gdy w całym baraku musiało się ich zmieścić po 1500.Jaki tłok, jaka codzienna walka o jedzenie i miejsce do spania i jakie okropne powietrze w tych małych pomieszczeniach, jest to po prostu nie do opisania. Zaledwie 10 m długości i 8 szerokości, mniej niż 3 m wysokości ma takie skrzydło baraku, w którym umieszczono 750 ludzi”

W baraku XXIX i XXX znajdował się szpital żydowski (Judenkrankenbau). Przez więźniów żydowskich zwany był „ Stinksaal” lub „wykańczalnią”, gdyż Cyryla Elberg wspomina:

„Na obozie żydowskim były tzw. wykańczalnie. Jeśli któraś czuła się bardzo chora, jeśli taką znaleźli, bo zwykle więźniarki kryły się ze swoimi chorobami i niezauważone pozostawały na swoim bloku, to Todenkommando przenosiło ją w kocu na specjalny blok. Leżały tam same umierające kobiety (…)”

Celem niemiecko- nazistowskich obozów koncentracyjnych, było psychiczne oraz fizyczne upodlenie każdego człowieka, w szczególności dotyczyło to Żydów jak i Polaków. Te dwa narody stanowiły dla okupanta niemieckiego rodzaj taniej siły roboczej, zaś później element masowej zagłady.

Marta Kilich

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!