Felietony

Polacy tracą instynkt polityczny

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jest gorzej, niż mogłoby się wydawać. Nie tylko ze względu na ustawę nr 447, którą niedawno uchwaliła również Izb a Reprezentantów Kongresu USA, a która otwiera drogę do żydowskiej okupacji Polski i narzucenia narodowi polskiemu jerozolimskiej szlachty, nie tylko ze względu na coraz mocniejsze naciski niemieckie, które – za pośrednictwem Komisji Europejskiej – mają doprowadzić do odzyskania przez Niemcy wpływów politycznych w Polsce i Europie Środkowej, nie tylko ze względu na utrzymujący się od śmierci prymasa Stefana Wyszyńskiego kryzys przywództwa w Polsce, ale przede wszystkim ze względu na atrofię w narodzie polskim instynktu politycznego. Wielokrotnie wskazywałem, że jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest okoliczność, że historyczny naród polski od 1944 roku zmuszony jest dzielić terytorium państwowe z polskojęzyczną wspólnota rozbójniczą, która gotowa jest wysługiwać się każdemu, kto obieca jej możliwość pasożytowania na historycznym polskim narodzie. Transformacja ustrojowa sytuację tę raczej pogorszyła, bo o ile za komuny linia podziału między historycznym narodem polskim, a wspomnianą wspólnotą była dość wyraźna, o tyle teraz coraz bardziej się zaciera, również wskutek rewolucji komunistycznej, która przewala się przez Europę i nasz nieszczęśliwy kraj i której wpływom wielu Polaków skwapliwie się poddaje sądząc, że w ten sposób dotrzymują kroku wymaganiom nowoczesności, cokolwiek by to miało znaczyć. Tymczasem główne uderzenie rewolucyjnej ofensywy polega tym razem na masowym duraczeniu, przede wszystkim – na wciskaniu ogromnym masom ludzkim rozmaitych doktrynerskich dogmatów, na przykład – że wszyscy ludzie są równi, wszyscy wygrali i wszystkim należy się pierwsza nagroda, bo w przeciwnym razie będzie „dyskryminacja”, „wykluczenie” i „stygmatyzacja”, które ponoć gorsze są od śmierci. Tymczasem – jak przestrzega poeta – „kto w szpony dostał się hipostaz, rzeczywistości już nie sprosta, toteż nic dziwnego, że w coraz większym stopniu zanika w ludziach poczucie rzeczywistości.

Nakłada się na to taktyka Umiłowanych Przywódców w kraju, którzy mają świadomość, że uprawianie prawdziwej polityki byłoby sprzeniewierzeniem się ustaleniom poczynionym przez konstruktorów naszej sławnej transformacji ustrojowej i zostałoby niezwłocznie przez nich skarcone. Dlatego kierują zainteresowanie opinii publicznej w stronę rozmaitych fikcji, to znaczy – spraw urojonych – co dostarcza obywatelom złudzenia, że uczestniczą w czymś szalenie ważnym, czemu towarzyszy również małoduszna świadomość, że nie naraża ich to na żadne ryzyko. Zauważył to już dawno rosyjski ambasador w Warszawie w czasach Stanisława Augusta, Otto Magnus von Stackelberg: „La liberte polonaise n`ayant jamais porte, que sur l`imagination (…) a acoutume la nation au seul culte de l`appareil exterieur” – co się wykłada, że polska wolność, zawsze skierowana w stronę wyobraźni przyzwyczaiła naród do kultu pozorów. Dlatego też – jak zauważył Jacek Kaczmarski w piosence „Raport ambasadora”, wkładając w usta ambasadora Mikołaja Repnina słowa: „rozgrywka z nimi, to nie żadna polityka. To raczej wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse”. Żeby się o tym przekonać, wystarczy podjąć próbę odpowiedzi na pytanie – o co właściwie od kilku lat toczy się w Polsce zaciekła polityczna wojna. Przecież żaden z deklarowanych jej celów nie jest rzeczywisty; rzeczywista jest rywalizacja obcych państw o wpływy w naszym bantustanie oraz podejmowane przez starych kiejkutów próby zapewnienia sobie możliwości pasożytowania na Polsce w razie sukcesu tej czy owej potencji. Tymczasem emocjonalne zaangażowanie nie tyle może samych Stron Wojujących, wśród których jest mnóstwo cynicznych aktorów, co ich wyznawców jest niewątpliwie autentyczne, co – jak przypuszczam – pozwala podtrzymującym ten konflikt wywiadom na spore oszczędności finansowe. Do tego dochodzą przestrogi przez „bałwochwalczym kultem wolności” i zrozumienie dla rezygnacji z części suwerenności państwowej w imię „wspólnego celu” w postaci „jednej rodziny narodów” – a więc – hipostazy oczywistej – czemu towarzyszy potępienie „nacjonalizmu”, jako nie mającego „nic wspólnego” z „dojrzałym patriotyzmem”. Który patriotyzm jest „dojrzały”, a który nie i kto wydaje w tym przedmiocie świadectwa – trudno zgadnąć. Wszystko to składa się na potężny i długotrwały kryzys przywództwa, będący również przyczyną postępującej atrofii instytnku politycznego narodu polskiego.

Wprawdzie nie można przyjmować bezkrytycznie rozmaitych badań opinii publicznej, ale nie można też całkowicie ich lekceważyć. I oto jeden z ośrodków badania opinii publicznej sprawdził, którego prezydenta III RP Polacy uważają za najlepszego. Okazało się, że zwycięzcą rankingu został Aleksander Kwaśniewski, uzyskując 36 procent głosów respondentów. Wybór Aleksandra Kwaśniewskiego na najlepszego prezydenta III RP, niezależnie od intencji pomysłodawców i wykonawców tego badania, pokazuje, że znaczna część obywateli całkowicie zatraciła nie tylko polityczne rozeznanie, ale nawet – poczucie rzeczywistości.
Rzecz w tym, że Aleksander Kwaśniewski, piastując przez dwie kadencje urząd prezydenta, jest odpowiedzialny za większość zaniedbań polskich interesów państwowych, co dzisiaj odbija się nam bolesną czkawką. Nie mówię nawet o parasolu ochronnym roztoczonym nad złodziejami publicznych pieniędzy. Oto na początku roku 1996, kiedy A. Kwaśniewski objął stanowisko prezydenta, w tygodniku „Wprost” ukazał się artykuł, jak to PZPR lokowała w szwajcarskich bankach kradzione z PEWEXU pieniądze w obcych walutach („chamy, bydło spasione na własnej ojczyźnie, którą codziennie w obcych kupczycie walutach” – pisał poeta). W latach 1988-1989 PZPR wykorzystała 800 zezwoleń dewizowych, co oznacza, że musiała realizować więcej, niż jeden transfer dziennie. A oto przykład jednego z dziennych transferów: 22 mln franków szwajcarskich i 750 tys. dolarów. I tak dzień w dzień przez 18 lat! Kiedy ten artykuł się ukazał, prezydent Kwaśniewski zagroził, że jeśli ktoś piśnie jeszcze słowo na ten temat, to on zarządzi „lustrację totalną”. W odpowiedzi Jacek Kuroń i Karol Modzelewski napisali do niego list, że już się nie kłóćmy, już się pogódźmy, niech tylko Józef Oleksy poda się do dymisji – co rzeczywiście nastąpiło. Jednak znacznie bardziej katastrofalne były zaniechania w sprawach międzynarodowych. Na przykład kiedy bez zasięgnięcia opinii Sejmu prezydent Kwaśniewski i premier Miller wysłali polski kontyngent wojskowy do Iraku, to ani pomyśleli o tym, by poprosić Amerykanów o przysługę wzajemną w postaci obietnicy, że USA nie będą na Polskę naciskały w sprawie żydowskich roszczeń majątkowych oraz, żeby USA zgodziły się na militarną konwersję polskiego długu zagranicznego. Przypuszczam, że prezydent Kwaśniewski myślał, że jeśli będzie podlizywał się prezydentowi Bushowi, to ten z wdziecznosci zrobi go potem I sekretarzem ONZ, albo przynajmniej – I sekretarzem NATO. Jak wiadomo, nie został ani jednym, ani drugim, bo prezydent Bush, chociaż nie cieszył się reputacją najtęższej głowy, to jednak wiedział, że facetowi frymarczącemu interesami państwa, które reprezentuje, nie można powierzyć żadnego poważnego stanowiska, bo on każdego zdradzi. Toteż Polska żadnej korzyści z Iraku nie wyniosła, bo Amerykanie wynagrodzili tylko swoich agentów za pośrednictwem Nur Corporation, z którą na terenie Polski kolaborowała pewna firemka zbrojeniowa jednorazowego użytku. Czy Aleksander Kwaśniewski też z tej puli skorzystał – tego oczywiście nie wiem, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby tak było.

Jak wiadomo, Aleksander Kwaśniewski uważany był już za komuny za człowieka w czepku urodzonego i potrafił tę reputację przełożyć na brzęczącą monetę. Okazało się, że za demokracji też potrafi przekładać, spełniając w ten sposób ideał pielęgnowany w pewnych kręgach społeczeństwa, w postaci „pokornego cielęcia”, co to „dwie matki ssie”. Aleksander Kwaśniewski rzeczywiście wygląda na ssaka bardzo sprawnego – ale to jest jedyna dobra rzecz, którą o nim potrafię powiedzieć.

Stanisław Michalkiewicz

Autor jest stałym felietonistą Magna Polonia! Kupuj i wspieraj wolne media
www.magnapolonia.org/sklep

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!