Felietony

Pokoleniowy powiew świeżości

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Nie każdy bunt nowego pokolenia niesie ze sobą powiew świeżości. Utarło się w popkulturze masowej, że to do młodych świat należy. Jednak współczesne przełamywanie stereotypów kulturowych rodzi uzasadnione kontrowersje ze strony pokoleń starszych. Nie w tym rzecz, żeby od razu dzielić włos na czworo i zmuszać się do głębszych refleksji nad zachodzącymi zmianami w przestrzeni publicznej. Wszak i w przyrodzie mamy niemałe zamieszanie; wiatr potrafi wiać z prędkością 22 m/s i w jednej chwili uśmiercić kilkanaście osób (Moskwa, 29  maja 2017). Natomiast znaki czasu – z lewa i z prawa – dowodzą, że ten beztroski czas nagli i  przywołuje rozanieloną ludzkość do porządku, znacząc po raz kolejny czerwoną linię w  poprzek drogi.

Każdy w swoim ziemskim życiu ma do wykorzystania swoje przysłowiowe “pięć minut”. W  sensie abstrakcyjnym: ta krótka, życiowa chwila mierzona jest nieco inną skalą przemijalności; moment ten ujawnia się u większości ludzi w wieku młodzieńczym, kiedy bez szczególnego powodu, szybciej niż zwykle, rezygnują z tych akurat rzeczy, które człowiek dorosły powinien uważa za ważne z  punktu widzenia dobrze pojętego interesu własnego oraz swojej najbliższej rodziny. Pamiętajmy, że tzw. decyzje życiowe podejmowane są na różnym etapie wiekowego wzrastania i zazwyczaj niosą ze sobą pokaźny ładunek emocji o  charakterze eksplozyjnym (wybuchowym), dając bardzo często upust wewnętrznej sile, która wszystko bezlitośnie depcze, niszczy i poniewiera. Wyrazem tego rodzaju buntu mógłby być pewien typ osobowości spełniającej się w polityce, ujęty w krótki i domyślny slogan: “Strefa zdekomunizowana”. Za przykład posłuży Radosław Sikorski, były minister MSZ w rządzie Tuska i Kopacz z PO). Lecz życie pokazało, że nie należy lokować większych nadziei w system obronności uzależniony w 100% od niemieckich zdolności mobilizacyjnych.

W mniejszym stopniu zjawisko pokoleniowego buntu w swoim podobieństwie imituje proces implozyjny – zapadający się do wewnątrz, do środka. Przykład: Roman Giertych, były  przewodniczący LPR, poseł na Sejm RP – w latach 2005-2007, główny pomysłodawca sławnych “kangurków”, pogrążający w  ten sposób swojego partyjnego kolegę, Gabriela Janowskiego, w walce o urząd prezydenta RP – w połowie poprzedniej dekady. Za to ten rodzaj protestu, posuniętego w  latach – oprócz niekwestionowanej widowiskowości – nie wnosi nic nowego do dyskursu publicznego, poza uporczywym dokazywaniem. Parokrotnie przećwiczony przez obrońców (zakodowanej) demokracji, na przełomie starego i nowego roku, pod polskim Sejmem. Zryw ten miał wprawdzie imponującą energię początkową, ale zaraz osłabł i  dosłownie zastygł w bezruchu. Może dlatego opracowany został najprostszy system dwunożnych podskoków, żeby mieć dobry, szybki start i łatwe, bezpieczne hamowanie. Taki  mechanizm działa na zasadzie siły nośnej – i przez pewien czas jest w stanie utrzymać się w powietrzu niczym piórko. Choć wierniejszym odwzorowaniem efektu działania mógłby być np. statek UFO – zostawiający, na zaoranym polu lub w trawie, widoczny przez jakiś czas świeży ślad, w  postaci trudnego do identyfikowania płaskiego, geometrycznego wzoru.

W obydwu przypadkach natomiast (czy tego chcemy, czy nie) tym biologicznym i  mentalnym zmianom towarzyszy pewien stan sytuacyjnej obojętności. Niespecjalnie wówczas komukolwiek zależy na tym, gdzie się w danym momencie znajduje i co ma do roby. Taka  sytuacja zadziwiająco oddziałuje na nastolatków, zaliczanych – w sensie metodologicznym oczywiście – do nowego pokolenia. To niemały problem także wychowawczy, z  którym za każdym razem muszą mierzyć się szkolni psycholodzy i rady pedagogiczne w  szkołach średnich. Stąd też wzięło się, używane po dziś dzień, określenie: “bydlęcy wiek”. Brzmi to dość pretensjonalnie, ale w końcu przenośnia literacka też ma coś do przekazania szerszemu ogółowi zainteresowanych.

Niewątpliwie omawiana strefa lub – dla ułatwienia – ten czy inny rodzaj buntu społecznego musi wynikać ze wzmożonej aktywności szóstego (?) zmysłu kalkulacji, absorbującego z  otoczenia zbyt wąski strumień informacji w zakresie spraw podstawowych. W efekcie buntownik, zwany umownie “pokoleniowym”, kumuluje w sobie mentalny sprzeciw wobec niemalże wszystkich rodzajów poprawności wedle których żyli jego przodkowie. Dochodzi do tego jeszcze łatwość organizowania się pod hasłem np. “galopującego konia”. Przykład: Szwedzkie feministki protestujące w ten sposób przeciwko dawnej dominacji mężczyzn.

Niezależnie od występujących uwarunkowań kulturowych, jak nadrzędność wartości religijnych nad pospolitym kołtuństwem (wstecznictwo, zacofanie), mających swój rodowód chrześcijański – skutecznie spowalniających możliwą projekcję nowych (często tendencyjnych) celów środowiskowych o rażąco silnej wymowie antyludzkiej (przykład: Przedstawienie teatralne “Klątwa”, ostatnio wystawiane w Teatrze Powszechnym w  Warszawie, wywołujące ogólne zgorszenie na tle seksualnym w kontekście obowiązujących zasad religijnych) – stanowczym wyzwaniem dla każdego chrześcijanina są przedsięwzięcia łagodzące wszelkie konflikty na tle religijnym, politycznym czy społecznym; oraz  eliminujące w ogólnym przekazie medialnym deformację poglądów, jakiej najczęściej dopuszczają się anonimowi prowokatorzy działający na czyjeś zlecenie, w ściśle określonej kolejności.

Walka o wyższe cele wymaga przynajmniej stukilogramowej odwagi i poświęcenia. Wielu doświadcza tego rodzaju krzepiącej, witalnej siły – bezkompromisowej i twórczej – łamiącej wszelkie konwenanse towarzyskie, jakby wbrew przyjętym powszechnie zasadom (powszedniości i  zwyczajności), niezależnie jakimi one dla nas są, bez wdawania się w  niewygodne dla innej opcji politycznej szczegóły. Nie zawsze też taka walka równa się działaniu polegającemu na płynięciu pod prąd – do  historycznego praźródła umiarkowanych wizji, potrafiących scalać stary, dawny świat z  nowym. Według tych samych co zazwyczaj reguł uznaniowej przyczynowości, która ten świat nieustannie obraca i  trzyma w  ryzach jako podstawowe narzędzie, posłuszne i użyteczne człowiekowi – a  ten ma obowiązek posługiwać się nim co  najmniej z należytą starannością.

To że się pokłócili, w mało stylowym obozie demokracji (KOD), o pieniądze, to jeszcze pół biedy. Gorzej, kiedy zaczną się brać za łby o nic. Historia taki czas nazywa narodową smutą.

Antoni Ciszewski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!