Historia

Pitawal Lasów Państwowych: Obława i ujęcie bandy atamana „Czorta”

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Lata 20. ubiegłego wieku były w historii Polski okresem olbrzymiej przestępczości. Również pracownicy przedwojennych Lasów Państwowych musieli się zmagać z zbrojnymi bandami. Najbardziej znaną akcją było ujęcie bandy atamana „Czorta”.

Pokój ryski z 1921 r. kończył wojnę polsko-bolszewicką, ale nie przyniósł spokoju na kresach Rzeczypospolitej. Po wojnie pozostały w lasach zbrojne bandy, nazywające siebie partyzantami. Wspierani przez Niemcy i Litwę w celu destabilizacji Polski bandyci napadali na okoliczną ludność oraz utrudniali wysiłek polskiej administracji. Wśród tych grup jedną z najsilniejszych tworzył Jan Grycuk, który przeszedł do historii jako ataman „Czort.”

Na początku kwietnia 1922 roku, ktoś podrzuca list do budki dróżnika w Puszczy Białowieskiej. Pisany niewprawną ręką, po rosyjsku, opatrzony pieczęcią z napisem po białorusku: „Bractwo Włościan Białorusinów”. Adresatem jest Główny Zarząd Lasów w Wilnie. Treść krótka i konkretna „wycinka Puszczy i wywóz drewna „do Polski” ma być wstrzymana, inaczej rozpoczną się krwawe napady zbrojne”. Podpisane: Ataman Czort.

„List ten niebawem drogą plotkarskiej sztafety przybrał charakter wielce poważnego ultimatum do Naczelnika Państwa ze strony potężnego watażki wojsk powstańczych białoruskich” pisał „Dziennik Białostocki”.

Ataman „Czort” tak naprawdę zorganizował oddział partyzancki liczący około 20 osób. Pierwszym czynem, który im się przypisuje był rabunek w domu gajowego Jana Olkiewicza w Witowie. Doszło do niego 7 kwietnia 1922 roku. Gajowemu udało się uciec, ale jego żona Anna i dwóch nastoletnich synów: Zygmunt i Stefan zostali zastrzeleni. Ich ciała zakopano w lesie. Bandzie przypisuje się również spalenie składu drewna kolejowego, mostu na rzece Narewce oraz napady na rodziny Czyżewskich i Goldsztejnów.

Inną, bardzo spektakularną akcją bandy „Czorta”, był atak z 28 na 29 kwietnia 1922 roku na posterunek policji w Kleszczelach. Napastnicy, którzy używali nazwy Bractwo Wolnych Włościan Białorusinów, zabili dwóch policjantów. Partyzanci zabrali z komisariatu „7 karabinów z amunicją, umundurowanie, stemple, część korespondencji, pieniądze i prywatne rzeczy policjantów”. Następnie ograbili restaurację Onufrego Sawickiego, zabijając właściciela i jego matkę. Zrabowano tam „500 tysięcy marek, złote pieniądze, dwa srebrne zegarki, złoty łańcuszek, ubranie, bieliznę, około 100 butelek wódki, likier i jedzenie”.

Na okoliczną ludność padł strach, konieczne były działania przywracające stabilizację w regionie. Dzięki pomocy leśników, którzy byli przewodnikami w maju 1922 roku, wytropiono i rozbito bandę „Czorta”.

Tak kilkudniową obławę z udziałem policji prowadzoną przez gajowego Czekielskiego opisywał „Dziennik Białostocki” z 14 maja 1922 roku: „Ujęcie bandy „atamana Czorta”. (…) Komendant Policji Państwowej na powiat i miasto, p. Kamala, zmobilizował cały podwładny sobie personel i bez oglądania się na pomoc wojska, która nie nadchodziła, pchnął te kadry, wzmocnione oddziałem Szkoły Policyjnej w pościg za watahą. Przewodnikiem ekspedycji po bezdrożach puszczy był gajowy z Hajnówki, nazwiskiem Czekielewski, któremu bandyci przy odwrocie z wyprawy Kleszczewskiej zabrali w jasyr całą rodzinę, t.j. matkę, żonę i dwoje dzieci. Czekielewski, jedyny przedstawiciel praworządnej władzy w swoim leśnym rewirze, był przedmiotem nienawiści kłusowników i rabusiów leśnych, żyjących z kradzieży zwierzyny i drzewa, na niego więc spadła mściwa ręka atamana. Trawiony gorączką odwetu, gajowy przemienił się w myśliwskiego wyżła i labiryncie podszytego zagajnikiem starodrzewia, wśród wertepów i trzęsawisk, wiódł szczęśliwie policyjną obławę. Zniecierpliwiony zbyt powolnym – wedle jego mniemania – posuwaniem się tyralierskiego łańcucha obieży, Czerkielawski wyrywał się naprzód i wyprzedzał swój oddział o całe stajania. Po kilkudniowej, pełnej trudów i przygód wędrówce, obława wtargnęła w obręb moczarowatych polanek porosłych rzadka młodnikiem. Tu znowu Czekielewski wysforował się naprzód o dobrych paręset kroków i nagle – w odległości dwustu sążni, po drugiej stronie grząskich oparzelisk – spostrzegł człowieka, pasącego konie. – To jeden z ich szajki – pomyślał gajowy, a na tę myśl krew sprawiedliwego gniewu uderzyła mu do głowy. I sam nie zdawał sobie sprawy z tego co czynią jego drżące oburzeniem ręce.
W mgnieniu oka kolba zawieszonego na ramieniu karabinu znalazła się przy prawym policzku – przed muszką zamajaczyła schylona postać człowieka – i niby grom z jasnego nieba huknął pierwszy strzał. Był on płonny i zdradziecki. Napięte nerwy zawiodły wprawną rękę i omgliły wzrok sokoli. Kula chybiła celu. Człowiek kocim uskokiem rzucił się w gąszcz, skąd w parę chwil zabrzmiał ogień rotowy. Łańcuch strzelecki pościgu, który tym czasem zrównał się z przodownikiem, musiał na chwilę zatrzymać się w miejscu i przypaść do ziemi, by nie wystawiać swych piersi na grad pocisków niewidzialnego przeciwnika. Gdy salwy ustały, ruszono okolną drogą w stronę odkrytej zasadzki. W okolu drzew, na małej suchej polanie, znaleziono już tylko martwy i żywy inwentarz, wskazujący na to, że tu było miejsce biwaku bandy Porzucone w największym nieładzie przedmioty obrazowały paniczny popłoch w jaki wprawiło zbójów pojawienie się obławy.”

Polskie sądy skazały na karę śmierci sześciu członków rozbitej bandy. Najmłodszemu, 16-letniemu Pantelejmonowi Niczyporukowi, karę śmierci zamieniono na dożywotnie pozbawienie wolności. Ci, spośród „czortowców”, którzy uszli z obławy, próbowali ucieczki na Litwę. Podczas próby przekroczenia granicy zatrzymano dwóch, a pozostali wrócili do swoich wsi. Rozpoczęto też szersze śledztwo, którego efektem był głośny proces.

Od 14 do 22 maja 1923 roku w Sądzie Okręgowym w Białymstoku odbył się proces 45 osób. Głównym świadkiem oskarżenia był Edward Lenkiewicz, agent polskiej policji, który przeniknął do organizacji. Oskarżonym zarzucano udział w spisku dążącym do oderwania od Polski części jej terytorium i stworzenie niepodległej republiki białoruskiej. Najsurowszy wyrok otrzymał Szymon Maciejewicz, którego skazano na karę dożywotniego więzienia o ciężkim rygorze. Natomiast 19 osób otrzymało karę więzienia od roku do 10 lat, a 25 skazanych uniewinniono.

Nie postawiono natomiast zarzutów inspiratorom ruchu partyzanckiego, wśród których wymieniano: nauczycielkę Wierę Masłowską oraz posłów białoruskiego pochodzenia Barana i Jakowiuka.

Na Białoruś zbiegł dowódca partyzantów ataman Jan Grycuk. Pracował tam jako dyrektor fabryki obuwia w Mohylewie. W 1937 roku, na fali Wielkiej Czystki „Czort” został pojmany przez NKWD i prawdopodobnie wywieziony na Sybir lub stracony. Z pewnością jednak Grycuk przysporzyłby większej liczby problemów, gdyby nie upór i doświadczenie leśne gajowego z Czekielewskiego z Hajnówki, który wytrwale tropił jego bandę.

/lasy.gov.pl, autor: Piotr Celej/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!