Felietony

Pacyfikacja Zamojszczyzny

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Druga wojna światowa była największą hekatombą narodu polskiego w dziejach. Obecne społeczeństwo, szczególnie młode pokolenie, wyprowadzane na ulice polskich miast przez lewicę z hasłami, że ich protesty to jest wojna, ukazuje brak podstawowej wiedzy i szacunku do osób, które przeżyły wojnę. Dlatego naszym obowiązkiem jest przypominać czym była tragedia ludzi, które przez los zostały wrzucone w odmęty wojennego horroru.

Jednym z najbardziej zapomnianych przykładów prób biologicznego zniszczenia narodu polskiego przez nazistowskie Niemcy wraz ze swoimi sprzymierzeńcami była pacyfikacja Zamojszczyzny. Akcja ta rozpoczęła się jesienią 1942 roku pod kierownictwem dowódcy SS i policji na dystrykt lubelski SS-Brigadeführera Odilo Globocnika. Celem było wypędzenie z tego regionu około 100 tys. Polaków, aby na ich miejsce osiedlić niemieckich kolonistów. Pierwsze wysiedlenia przeprowadzono w nocy z 27 na 28 listopada 1942 roku. Działania Niemców spotkały się z polskim ruchem oporu, co doprowadziło do chwilowego ich zaprzestania, które zostały jednak wznowione w czerwcu 1943 roku.

Jednym z przykładów brutalności Niemców była pacyfikacja wsi Sochy, dokonana 1 czerwca 1943 roku. Była to zarazem pierwsza pacyfikacja na ziemiach polskich, podczas której Niemcy wykorzystali wsparcie lotnictwa dla zwiększenia liczby mordowanych Polaków. Pod koniec lat 60. XX w. Michał Bojarczuk zebrał wspomnienia mieszkańców wsi Sochy. Wspominając po latach te wydarzenia, mieszkanka wsi zapisała:

(…) Tragedia miała miejsce 1 czerwca 1943 roku. Był piękny słoneczny ranek. O 5 godzinie, gdy ludzie spali jeszcze, oddziały Sonderkommando, Schutzpolizei i Ukraińców będących na służbie niemieckiej otoczyły wieś zwartym pierścieniem. Rozpoczęła się straszna tragedia, barbarzyńscy żołnierze wpadali do mieszkań, zabijali mężczyzn, kobiety ciężarne, dzieci i niemowlęta, starców, podpalali budynki, do ognia wrzucali ludzi żywcem. (…) Ludzie wyjmowali obrazki, krzyże i błagali w imię miłości bliźniego o litość, ale to nie wzruszało okrutnych siepaczy. Zaskoczeni ludzie, zerwani ze snu, nie bronili się. Opór zresztą byłby bezskuteczny wobec silnie uzbrojonych zbrodniarzy. Około 8 godziny nadleciały samoloty, lotnicy zrzucali bomby i siekli z karabinów maszynowych po ukrytych i rozproszonych w zbożach ludziach (…) Najgorsi to byli Ukraińcy, którzy służyli Niemcom, palili oni i mordowali bez litości[1].

Warto pamiętać o tych wydarzeniach, kiedy nasi przodkowie oskarżani są o rzekomą kolaborację z Niemcami. Trzeba przypominać tą prawdę, szczególnie młodemu, jak widać często zagubionemu pokoleniu Polaków, przed którym stoi obowiązek przechowania pamięci historycznej naszej Ojczyzny, a które ma skąd czerpać wzorce autorytetów.

Krzysztof Żabierek

[1]Zamojszczyzna w okresie okupacji hitlerowskiej (relacje wysiedlonych i partyzantów), oprac. A. Glińska, Warszawa 1968, s. 94.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!