Felietony Kultura

“Ojciec Mateusz” na początku ubiegłego stulecia?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Film kontra książka

Dziś przyjrzymy się książce „Najdłuższa noc” autorstwa Marka Bukowskiego i Macieja Dancewicza. Choć jej tytuł tego nie wskazuje to książka powiązana jest z serialem „Belle Epoque”. Uczciwie przyznam, że nie oglądałem go namiętnie, choć zapowiadał się fascynująco. Kraków na początku XX wieku – symboliczny schyłek belle époque. Jan Edigey-Korycki powraca do rodzinnego miasta, by rozwiązać sprawę zabójstwa matki. Pomagają mu w tym dawny przyjaciel Henryk Skarżyński (świetna rola Eryka Lubosa!) oraz jego siostra Weronika (mniej przekonywująca Anna Próchniak). Rodzeństwo prowadzi pierwsze laboratorium kryminalistyczne w Galicji. To wtedy właśnie Jan spotyka swoją fascynację młodzieńczą: Konstancję Morawiecką (Magdalena Cielecka jako femme fatale jak zwykle niesamowita!). Każdy odcinek toczy się wokół osobnej zagadki kryminalnej

O czym jest ta powieść?

Jan Edigey-Korycki po latach tułaczki powraca w rodzinne strony, do Krakowa. Niedawno zmarła jego matka a z powodu pewnej niewiasty odpowiedzialnej za jego tułaczkę nie było go przy matce, gdy odeszła. Tymczasem w grodzie Kraka trwa fala brutalnych morderstw. Wkrótce Edigey-Korycki weźmie udział w śledztwie, wejdzie w komitywę z rodzeństwem pracującym w prosektorium, narazi się komisarzowi policji i ujrzy swą dawną ukochaną. Co się tyczy tego pierwszego, z czasem okaże się, że mogą kryć się za nim większe siły, niż tylko ludzka…

Recenzja

Już na samym początku pozwolę sobie zauważyć, że fabuła tej powieści bardzo kojarzy mi się z „Ojcem Mateuszem”. Pewien mężczyzna przyjeżdża do miasta, zaczyna zajmować się zagadkami, popada w konflikt z policją ale znajduje sojuszników…. Oryginalność oryginalnością, ale jak się przedstawia sama fabuła? Akcja prowadzona dość sprawnie, śledztwo idzie na przód, jednak bohaterowie nie zachwycają. Nie są nieznośni, ale po prostu, poza, do pewnego stopnia Edigeyem, nie zapadają w pamięć. Autorom należą się natomiast pochwały za pokazanie Krakowa początku XX wieku. Nadaje to powieści swoistego sznytu.
Pomysł, by w pewnym momencie zaczęły dziać się zjawiska nadprzyrodzone uważam za… hm, interesujący, niemniej tworzący pewien dysonans.

Czy polecam tę powieść?. Nie nudziłem się podczas lektury, ale nie utkwiła mi ona szczególnie w pamięci. Dla miłośników kryminałów niekanoniczna i na granicy rozczarowania. Może warto odłożyć kryminał na półkę i sięgnąć do opisu Krakowa „okiem Wyspiańskiego”:

O, kocham Kraków – bo nie od kamieni
przykrości-m doznał – lecz od żywych ludzi,
nie zachwieje się we mnie duch ani nie zmieni,
ani się zapał we mnie nie ostudzi,
to bowiem z Wiary jest, co mi rumieni
różanym świtem myśl i co mnie budzi.
Im częściej na mnie kamieniem rzucicie,
sami złożycie stos – stanę na szczycie.

Stefan Aleksander Dziekoński

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!