Wiadomości

Oddziały Hajat Tahrir asz-Szam i Ahrar asz-Szam podobno wycofują się do Idlibu

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Od szeregu dni, a nawet tygodni trwają przygotowania do zmasowanej ofensywy w północnej Syrii i oto wczoraj rano gruchnęła wieść, że oto doszło tam do gwałtownych walk, tyle że oddziały protureckie ruszyły nie przeciwko wojskom rosyjskim, nie przeciw formacjom kurdyjskim czy jednostkom Asada, ale… przeciwko sobie.

Jak wynika z informacji docierających do nas z Syrii, w wyniku rozmów prowadzonych pod auspicjami Turcji osiągnięto porozumienie między siłami HTS/Ahrar i Syryjskiej Armii Narodowej. Strony mają powrócić na pozycje zajmowane przed konfliktem. Oddziały Hajat Tahrir asz-Szam i Ahrar asz-Szam podobno zaczęły wycofywać się z kantonu Afrin.

Przypomnijmy, że odkąd tylko zaczęła się wojna na Ukrainie, oczekiwano, że armia turecka wykorzysta okazję i przeprowadzi ofensywę w Syrii. Z każdym dniem, z każdym tygodniem gorączka wojenna narastała.

„Około 500 tysięcy Syryjczyków powróciło do bezpiecznych stref, które Turcja stworzyła od 2016 roku, kiedy rozpoczęła swoje operacje w regionach przygraniczny” – powiedział 3 maja prezydent Turcji. – „Jesteśmy w trakcie przygotowań do nowego projektu, który umożliwi dobrowolny powrót miliona syryjskich braci i sióstr, których gościmy w naszym kraju” – dodał.

Warto w tym miejscu wyjaśnić, że obecność ponad 3 milionów syryjskich uchodźców w Turcji rodzi coraz większe problemy. Pojawiają się napięcia społeczne na tym tle. W Turcji narasta niezadowolenie, przy czym coraz częściej dochodzi do konfliktów i bójek między młodymi Turkami i Arabami.

Zapowiedź, iż milion Syryjczyków miałoby przesiedlić się do tych regionów Syrii, które znajdują się pod kontrolą wojsk tureckich i protureckich bojowników, wywołała spekulacje, że może tu chodzić o przygotowanie gruntu pod operację wojskową, która miałaby doprowadzić do przejęcia kontroli nad kolejnymi regionami Syrii. Czas ku temu zdaje się odpowiedni, bowiem wojska rosyjskie są związane na Ukrainie i nie będą w stanie wydzielić odpowiednich sił do działań w Syrii.

Początek drugiej dekady maja przyniósł gwałtowną eskalację działań zbrojnych w północnej Syrii. Można było odnieść wrażenia, że od marca 2020 roku nie toczono tam walk z taką intensywnością. Wymiana ognia artyleryjskiego mała miejsce praktycznie wzdłuż całej linii frontu. Ostrzelane też zostało terytorium Turcji, a konkretnie posterunek w Karkamış w prowincji Gaziantep.

Do wymiany ognia artyleryjskiego dochodziło w regionach Ajn Isa, Ajn al-Arab, Manbidż, Al-Bab i Tall Rifar, ale także w zachodniej części prowincji Aleppo i w południowym Idlibie. Siły protureckie ścierały się zarówno z formacjami kurdyjskimi, jak i syryjskimi siłami rządowymi. Aktywne było też rosyjskie lotnictwo, które atakowało stanowiska protureckich bojowników.

18 maja, przemawiając do parlamentarzystów rządzącej w Turcji Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, Erdogan podkreśli, że Turcja jest zdeterminowana nie tylko do utrzymania „stref bezpieczeństwa” w Syrii, ale także do utworzenia kolejnych „STREF BEZPIECZEŃSTWA”, w których będą mogli się osiedlić uchodźcy syryjscy, którzy obecnie przebywają w Syrii. Prezydent Turcji stwierdził, że oczekuje od swoich sojuszników poparcia dla tych „moralnie uzasadnionych” operacji, a przynajmniej by w tym nie przeszkadzali.

23 maja prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan poinformował, że armia turecka przygotowuje się do przeprowadzenia operacji na terenie Syrii, której celem jest „uzupełnienie o brakujące części strefy bezpieczeństwa głębokości 30 kilometrów wzdłuż południowych granic Turcji”.

„Jak tylko nasze wojsko, jednostki specjalne i siły bezpieczeństwa zakończą przygotowania, operacja się rozpocznie. W czwartek szczegółowo omówimy te kwestie na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego” – wyjaśnił prezydent Turcji.

„Obszary, które stanowią centrum ataków, nękania i pułapek wymierzonych w nasz kraj i nasze strefy bezpieczeństwa, znajdują się na szczycie naszych priorytetów operacyjnych” – powiedział prezydent Erdogan.

W kolejnych dniach coraz częściej dochodziło do wymiany ognia, w tym artyleryjskiego i rakietowego. W rejon przyszłych walk ściągano dodatkowe siły. Z jednej strony do północnej Syrii przybywały kolejne konwoje wojsk tureckich oraz przegrupowywały się jednostki protureckich bojowników, z drugiej – na ich drodze koncentrowało się coraz więcej jednostek kurdyjskich, pododdziałów syryjskich sił rządowych, a także rosyjskich i irańskich.

„Wchodzimy w nową fazę naszej decyzji o utworzeniu bezpiecznej strefy o głębokości 30 km. Oczyszczamy Tall Rifat i Manbidż z terrorystów i stopniowo przeniesiemy się do innych regionów” – zapowiedział w środę, 1 czerwca prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.

Warto zaznaczyć, że w regionach wskazanych jako cele tureckiej ofensywy mają swe bazy jednostki rosyjskie, rozmieszczone zostały tam też oddziały syryjskich sił rządowych. „Dzięki Rosji siły rządowe zostały rozmieszczone w regionach graniczących z Turcją. Rozmieszczone siły są bardziej zależne od Rosji niż od Damaszku” – stwierdził Nuri Mahmoud, rzecznik prasowy YPG, dodając, że Rosjanom zdaje się bardziej zależeć na powstrzymaniu Turków aniżeli władzom w Damaszku.

Bazy rosyjskie znajdują się zarówno w regionie Tall Rifat (na mapie powyżej: po lewej), jak i Manbidż (po lewej, na zachód od Eufratu). ale także w regionach Ajn al-Arab (oddzielony od regionu Manbidż rzeką Eufrat) oraz w pobliżu leżących dalej w kierunku wschodnim miast Ajn Isa, Tall Tamr i Al-Kamiszli. Zwłaszcza region Ajn al-Arab, którym – jak wynika z cytowanej wypowiedzi Erdogana – Turcy zamierzają zająć się w dalszej kolejności, ma tu znaczenie szczególne, bowiem oddziela kontrolowane przez siły protureckie regiony Tarcza Eufratu i Wiosna Pokoju.

Do północnej Syrii wjeżdżały więc kolejne kolumny wojsk tureckich, ale istotną rolę w planowanych działaniach winny były odegrać oddziały Syryjskiej Armii Narodowej, które liczyć mają w sumie ok. 50 – 55 tys. Kluczową rolę odgrywają w niej syryjscy Turkmeni. Syryjska Armia Narodowa obsadzała przede wszystkim rejony operacyjne “Gałązki Oliwnej” (kanton Afrin), “Tarczy Eufratu” (północne Aleppo) i “Wiosny Pokoju” (tereny na wschód od Eufratu).

Do podjęcia działań ofensywnych przygotowywały się, zajmujące głównie region Idlibu, także brygady Hajat Tahrir asz-Szam, w którym skupiły się arabskie ugrupowania radykalnych islamistów, niegdyś związane z al-Kaidą.

Hajat Tahrir asz-Szam to 11 brygad liczących łącznie ok. 25 tysięcy bojowników. Do natarcia przeciwko syryjskom siłom rządowym oraz wspierającym je oddziałom rosyjskim i irańskim przygotowywały się wszystkie brygady, które rozmieszczone byłyą od północnej Latakii, przez Dżabal al-Zawija i wschodni Idlib po Zachodnie Aleppo.

Ale oto wczoraj rano gruchnęła wieść, że w północnej Syrii doszło do gwałtownych walk, tyle że oddziały protureckie ruszyły nie przeciwko wojskom rosyjskim, nie przeciw formacjom kurdyjskim czy jednostkom Asada, ale… przeciwko sobie. Pierwsze informacje mówiły o tym, iż w okolicach miasta Al-Bab, w północnej części prowincji Aleppo, starły się oddziały Ahrar asz-Szam z jednostkami 3. Korpusu Syryjskiej Armii Narodowej (Şamiye Cephesi).

W tym miejscu zaznaczmy, że Ahrar asz-Szam, który formalnie stanowi część Syryjskiej Armii Narodowej, ale pozostaje pod wpływem Hajat Tahrir asz-Szam, również przygotowywał się do podjęcia działań przeciwko regionowi Tall Rifat. Składa się prawdopodobnie z sześciu brygad, o ile nic się w tej materii w ostatnim czasie nie zmieniło. Mniejsza jego część stacjonowała w regionie Tarczy Eufratu, większa zaś w Idlibie.

Oddziały Syryjskiej Armii Narodowej zajęły kwaterę główną Ahrar asz-Szam w okolicach Al-Bab i opanowały kilka wiosek znajdujących się dotąd pod kontrolą tegoż ugrupowania w tamtym rejonie. Wtedy jednak do akcji wkroczyły odziały Ahrar asz-Szam z Idlibu, do których dołączyły jednostki Hajat Tahrir asz-Szam.

Kolumny Hajat Tahrir asz-Szam i Ahrar asz-Szam niemal bez przeciwdziałania ze strony jednostek Syryjskiej Armii Narodowej dotarły do przedmieść miasta Afrin oraz zajęły miasto Dżindajris.

I choć raz za razem pojawiają się informacje o ruchach jednostek Syryjskiej Armii Narodowej, które mają powstrzymać posuwanie się kolumn nacierających na Afrin od strony Idlibu, wydaje się, że przejmowanie terenu przez HTŞ odbywa się praktycznie bez walki. Na ten moment brak jest też doniesień o zabitych i rannych. Rzuca się nadto w oczy bierna postawa wojsk tureckich.

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!