Świat Wiadomości

Nowa Zelandia: Protest przeciwko obostrzeniom próbowano rozbić przy pomocy… muzycznych hitów

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jak podaje portal rp.pl aby skłonić protestujących przed budynkiem parlamentu Nowej Zelandii do rozejścia się, na polecenie władz włączono zraszacze trawników, a z głośników puszczono hity Barry’ego Manilowa oraz “Macarenę”. Protest przeciwko covidowym restrykcjom narzucanym przez władze nie został zakończony.

Protest przed budynkiem parlamentu w stolicy Nowej Zelandii rozpoczął się we wtorek. Demonstranci przybyli do Wellington z całego kraju, blokując ulice w pobliżu budynku. Manifestanci utworzyli obozowisko przed parlamentem, rozbijając namioty. Nowozelandzki protest jest inspirowany “Konwojem wolności” w Kanadzie, w której sprzeciwiający się obowiązkowi szczepień na COVID-19 i covidowej polityce rządu Justina Trudeau kierowcy ciężarówek zablokowali ulice w centrum Ottawy. Protestujący Nowozelandczycy zapowiedzieli, że pozostaną przed parlamentem do czasu zniesienia wszystkich obostrzeń wprowadzonych w związku z koronawirusem. W weekend liczba uczestników protestu wzrosła.

Wcześniej, w czwartek, policja zatrzymała 122 protestujących. W piątek władze próbowały zmusić uczestników protestu do rozejścia się poprzez uruchomienie zraszaczy na trawniku, na którym znajduje się obozowisko demonstrantów. W odpowiedzi protestujący stworzyli prowizoryczny system odprowadzania wody.

Gdy zraszacze okazały się nieskuteczne, spiker parlamentu Trevor Mallard nakazał puszczanie z głośników przebojów amerykańskiego piosenkarza Barry’ego Manilowa, m.in. “Mandy” oraz “Could it be magic”, a także hitu “Macarena”. Protestujący, którzy mają własny system nagłaśniający, odpowiedzieli odtwarzając m.in. utwór zespołu Twisted Sister “We’re not gonna take it” oraz piosenkę dla dzieci “Baby shark”.

Komendant miejscowej policji Corrie Parnell powiedział, że w szczytowym momencie w proteście przed parlamentem brały udział 3 tys. osób, a w namiotach przebywa 400-500. Komendant przekazał, że w okolicy parlamentu zwiększono obecność sił policyjnych. Parnell zaznaczył, że protestujących nie odstraszyła nawet niekorzystna pogoda – silny wiatr i opady związane z cyklonem Dovi.

Komendant powiedział, że decyzja o puszczaniu muzyki w celu przepędzenia protestujących nie została wydana przez policję. Według Parnella, osoby sympatyzujące z protestem, które dostarczają manifestantom jedzenie i inne niezbędne artykuły, wspierają “nielegalną okupację”.

Decyzję spikera parlamentu o puszczaniu muzyki z głośników skrytykował lider partii ACT David Seymour, który ocenił, że spiker powinien dorosnąć i nie zajmować się “głupimi dowcipami”.

Rząd Jacindy Ardern w ostatnich dwóch latach stosował restrykcyjną politykę, która do jesieni 2021 roku opierała się na strategii “zero COVID”, której celem było całkowite wygaszanie ognisk koronawirusa m.in. poprzez stosowanie lockdownów (ogólnokrajowych i lokalnych). Polityka ta wywołała jednak niezadowolenie wielu Nowozelandczyków, mierzących się z długotrwałą izolacją domową i dziesiątek tysięcy obywateli kraju mieszkających poza jego granicami, którzy zostali oddzieleni od rodzin w związku ze szczelnym zamknięciem granic Nowej Zelandii. Obostrzenia były również mocno odczuwalne przez przedsiębiorców czerpiących zyski z napływu do kraju zagranicznych turystów. W ostatnim czasie poparcie dla Ardern spadło, a protesty przeciw polityce rządu nasiliły się.

Mocno przycisnęli…

Źródło: rp.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!