Europa Polska Wiadomości

Niemka będąca dawcą szpiku odmówiła, gdy dowiedziała się, że ma on trafić do polskiej chorej dziewczynki

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

W centralnym rejestrze dawców szpiku i krwi pępowinowej w Polsce zarejestrowało się ponad milion osób. To jednak tylko deklaracje, wielu z nich odmówi, gdy zadzwoni telefon i głos ze słuchawki poinformuje: “potrzebujemy twojego szpiku”.

Wiele osób podejmuje decyzję o rejestracji, bo tak zrobili znajomi, bo zadziałała na nich akcja społeczna, bo tak jest teraz modnie. To dlatego ilość potencjalnych dawców wzrosła kilkukrotnie w ciągu ostatnich 5 lat. Decyzja jest jednak często nieprzemyślana, a ludzie nie chcą potem brać odpowiedzialności za złożoną deklarację.

– Cieszy mnie, że rośnie świadomość dotycząca przeszczepów i więcej ludzi chce pomóc chorym chociażby na białaczkę. Problem pojawia się, kiedy zgłaszający się zaczynają postępować nieodpowiedzialnie. Rezygnują, bo akurat mają jakiś wakacyjny wyjazd albo święta Bożego Narodzenia i nie chcą ich “zmarnować” – tłumaczy w rozmowie z WP prof. Alicja Chybicka.

W przypadku, gdy są inni dawcy wykazujący zgodność antygenów z biorcą, bierze się po prostu kolejnego z listy. Zdarza się jednak, że chorego może uratować tylko jeden człowiek na świecie.

– Mieliśmy sytuację, w której musieliśmy wykonać przeszczep u małej dziewczynki. Jej jedyną szansą był szpik pewnej Niemki. Ta odmówiła jednak pobrania go, gdy dowiedziała się, że miałaby go przekazać polskiemu dziecku. Matka dziewczynki była na granicy rozpaczy. Nie mogła bezpośrednio skontaktować się z Niemką, ale udało się jej przekazać list, w którym błagała o szpik. Niemka w końcu dała się przekonać, ale było blisko tragedii – opowiada Chybicka.

Źródło: wp.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!