Do morderstwa emeryta z Polski doszło pod koniec sierpnia w Niemczech. 49-letni Tom B. zastrzelił 73-latka na środku ulicy, ponieważ obawiał się, że ten go “napromieniuje”. Teraz przed sądem zapadł wyrok w tej sprawie. Okazuje się, że napastnik nie trafi do więzienia – informuje Wirtualna Polska.
Tragedia rozegrała się 31 sierpnia w Quedlinburgu w centralnych Niemczech. Stefan W. prowadził tam popularny antykwariat. Napastnik dobrze znał jego drogę do pracy. Feralnego dnia Tom B. postanowił skonfrontować się z Polakiem. Wsiadł na rower, aby dogonić swoją ofiarę. Ich ścieżki skrzyżowały się na Gröpern Straße. Napastnik oddał w kierunku Polaka pięć strzałów z broni półautomatycznej.
“Jeden z pocisków uszkodził tętnicę. Ofiara wykrwawiła się na śmierć” – opisał prokurator.
Po zdarzeniu zabójca zniknął. Aresztowano go dopiero w grudniu na lotnisku, kiedy wracał z Portugalii. Od tego czasu 49-latek przebywa na zamkniętym oddziale psychiatrycznym.
W toku śledztwa ustalono, że Tom B. stale nosił pod ubraniem metalowy ochraniacz na klatkę piersiową. Nie korzystał także z telefonu komórkowego. W swoim mieszkaniu rozłożył kamienne płyty, które miały chronić go przed “elektrosmogiem”. Strach przed promieniowaniem był tak silny, że 49-latek postanowił zastrzelić spotkanego na ulicy Stefana W.
“Oskarżony obawiał się, że jego ofiara go napromieniuje” – podkreślali obrońcy na początku procesu.
Sąd w Magdeburgu zdecydował w piątek o skierowaniu Toma B. na leczenie w zakładzie psychiatrycznym. 49-latek ma trafić do placówki na czas nieokreślony. Śledczy wykazali, że w momencie morderstwa mężczyzna był niepoczytalny.
/wp.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!