Felietony

Nielojalność europosła cenniejsza od narodowego kruszcu (?)

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Przykład nielojalności wobec Polski – z udziałem unijnej damy z żółtawym abażurem na głowie (Róży Thun z PO) – o którym mówi Pani prof. Krystyna Pawłowicz na portalu wPolityce, to w istocie przejaw skrajnego cynizmu wyzutego z wszelkiej etyki cywilizacyjnej. To pokazuje jak daleko może posunąć się w podłości kobieta zawiedziona, u której wszystko co zewnętrzne (w nawiązaniu do płci pięknej) przesądziło o zdradzie kraju pochodzenia – czyli Polski. Rozesłany po Internecie filmik w niemiecko-angielskiej wersji językowej, perfidnie szkalujący odradzającą się Polskę po nieudanych (oszukańczych) rządach poprzedników z PO-PSL, to typowy paszkwil propagandowy mający na celu podtrzymywanie medialnej narracji deprecjonującej wizerunek naszej Ojczyzny w świecie.

Podłoże prawne nawiązujące do okresu stowarzyszeniowego Polski z UE oraz sam fakt wybrania danej osoby z list partyjnych na członka PE (lub innej instytucji unijnej jak KE czy RE) nie stanowi podstaw do ochrony pospolitego warcholstwa, tj. zachowania niegodnego dla osoby publicznej. Dla europosłanki z PO – straszącej opinię publiczną urojoną dyktaturą PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego – być może ważniejsze są instrumenty propagandy antypolskiej wspieranej przez wykształcone klasy unijnego postmodernizmu aniżeli jakakolwiek rozsądna debata publiczna na temat zachodzących w Polsce zmian ustrojowych. W takiej sytuacji strona polska powinno umieć radzić sobie z nielojalnością polskojęzycznych obywateli, którzy takim zachowaniem sami wykluczają się z polskiej społeczności narodowej. Przedstawiciel państwa polskiego (ten z prawa lub z lewa), dzierżący mandat unijnego posła z nadania wyborczego, ma obowiązek w pierwszej kolejności dbać i wszelkimi możliwymi sposobami realizować interesy narodowe, bowiem unijny charakter spraw publicznych ściśle wiąże się z narodowymi interesami państw członkowskich, bowiem nie może być w sprzeczności z wolą wyborców. Gdyż takie są zasady poprawnej demokracji. Poza tym prawo wzajemności traktatowej musi uwzględniać podstawową zasadę równoważności interesów układających się stron – taka zasada z kolei wynika z prawa międzynarodowego, wedle którego konstruowane są wszelkie umowy międzynarodowe na szczeblu centralnym.

O formalnym “przekierowaniu lojalności europosłów” na rzecz interesów stricte unijnych można byłoby mówić wtedy, kiedy wybory do PE miałyby charakter wspólny w obszarze całej UE, tzn. gdyby każdy uprawniony wyborca z danego kraju mógł głosować na kandydatów wszystkich państw członkowskich ze świadomością, że organa unijne realizują cele odrębne od interesów państw członkowskich. Bo to że realizują odrębne cele, to jasne jak słońce, ale to podejrzenie wcale nie wynika z norm deklaratywnych prawa traktatowego, tylko z wnikliwej obserwacji tego co się wokół i wewnątrz tych instytucjach dzieje. Prawo stowarzyszeniowe z 2003 roku – czy to późniejsze: traktatowe (lizbońskie) z 2009 roku – etyczność europosła pozostawia partyjnym parytetom – a te są podporządkowane różnej maści lobbystom korporacyjnym, sukcesywnie zawłaszczającym porządek prawny w państwach członkowskich na użytek mafijny. Na szczęście Polacy w porę przejrzeli na oczy i dali odpór temu bezhołowiu w 2015 roku podczas ostatnich wolnych i demokratycznych wyborów prezydenckich oraz parlamentarnych.

Polski parlament oraz rząd są władne, aby skutecznie egzekwować od instytucji unijnych przestrzeganie podstawowych zasad wynikających z prawa międzynarodowego, jak prawo do zachowania wzajemności i równoważności interesów, ale także reagować na rażące manipulacje i szkodliwe komentarze nieodpowiedzialnych przedstawicieli zasiadających w tych instytucjach; po prostu przywoływać do porządku poprzez m. in. stosowanie odpowiednich not dyplomatycznych przez Ministra Spraw Zagranicznych do Przewodniczącego PE lub KE – not zawierających opis szkodliwego zachowania względem naszego kraju ze strony konkretnych szkodników; upubliczniając i komentując przy okazji ich treść w gronie kompetentnych ekspertów zajmujących się polityką międzynarodową i nie tylko. Praktyka ta pozwoliłaby uniknąć medialnych przekłamań, które sprowadzają się najczęściej do zwykłego bicia piany. Pamiętajmy, że odpowiednio sporządzona nota dyplomatyczna, oficjalnie skierowana do drugiej strony w konkretnej sprawie, zobowiązuje ją do zajęcia z reguły oczekiwanego stanowiska. W sprawie kłamliwych tez wymierzonych przeciwko polskiej administracji przez europoseł Różę Thun Przewodniczący PE, Antonio Tajani (Włoch), mógłby – wykazując pewne zainteresowanie, ale też z powodu obowiązku wynikającego z rangi takiego pisma rządowego – poprosić o złożenie stosownych wyjaśnień, jako że sprawuje bezpośrednią kontrolę nad codzienną pracą wszystkich deputowanych, których publiczna funkcja nie ogranicza się tylko do gmachu PE. Słynne zachowanie byłego europosła Jacka Protasiewicza na lotnisku we Frankfurcie nad Menem za “Hei Hitler!” spotkało się z nałożeniem na niego kary grzywny w wysokości 5 tys. euro na cele społeczne.

Postępowanie przeciwko Róży Thun mogłoby być wszczęte na wniosek polskiej strony. Byłoby niewątpliwym sprawdzianem dla wysokich dygnitarzy unijnych oraz pozostałych państw członkowskich czy w strukturach traktatowych zachowywany jest obiektywizm w zakresie przestrzegania zasad i wartości demokratycznych na obszarze całej UE. Ten tryb pozwoliłby oficjalnie ustalić jakie jest prawdziwe oblicze PE w UE, także w stosunku do poszczególnych członków unii, mimo zewnętrznych i dostrzegalnych przejawów zbiorowej niechęci akurat do Polski; niechęci kreowanej pod dyktando liberalno-lewackich frakcji politycznych. Na pierwszy rzut oka prowokacja Thun ma wyraźny podtekst polityczny – w dodatku fałszujący obraz rzeczywistej polityki Zjednoczonej Prawicy pod przewodnictwem PiS-u. Może być to początek zaplanowanej i zmasowanej agitacji przeciwko legalnie wybranym organom ustawodawczym i wykonawczym w naszym kraju, w połączeniu z międzynarodowym sprzeciwem środowisk korporacyjnych, od dawien dawna zajmujących się szerzeniem ideologii marksistowskich – przeciwnych narodowym wzorcom kulturowym. Wywołany ostatnio przez rząd polski temat reparacji wojennych, ciążących na Niemczech za zniszczenia II wojny światowej dokonane na Polsce i narodzie polskim, z pewnością znacząco przyśpieszył ten proces szerzenia fermentu przeciwko suwerennej Polsce i wolnym Polakom.

Antoni Ciszewski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!