NATO pomoże Polsce dopiero po 45 dniach. Według anonimowych ekspertów sojuszu, w przypadku najazdu Rosji na Polskę, Rumunię i kraje bałtyckie przeniesienie głównych sił z Europy Zachodniej na wschodnią flankę zajmie około 45 dni. Jeszcze więcej zajmie sprowadzenie posiłków z USA, a to przecież ten kraj stanowi ponad 50% siły NATO.

PRzy okazji ujawniono, na jaką pomoc mogą liczyć kraje wschodniej flanki, w przypadku ataku na nie. Dokładne dane wprawdzie pozostają tajne, jednak już dziś wiadomo, że chodzi około 200 tys. żołnierzy, 1,5 tys. czołgów i ponad 2,5 tys. innych jednostek sprzętu dostarczanych ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Wielkiej Brytanii przez kontynentalną Europę. Do tego dochodzą siły kontynentalnej Europy. To oczywiste, że przetransportowanie tak dużych sił, będzie wymagać czasu oraz obłożenia infrastruktury.

„W UE wskazano około 2,8 tys. 'palących punktów’ infrastruktury transportowej, które pilnie wymagają modernizacji. Urzędnicy w Brukseli skrócili tę listę do 500 priorytetowych projektów” – czytamy w artykule.

Co ciekawe, UE ma pracować nad planem dotyczącym sprawnego transportu żołnierzy, sprzętu wojskowego i zaopatrzenia, zwanym „wojskowym Schengen”. Projekt ma ujednolicić przepisy regulujące przemieszczanie się armii po całym terenie wspólnoty.

NASZ KOMENTARZ: W 1939 roku, Polska miała doczekać się pomocy brytyjskich i francuskich sojuszników w ciągu 14 dni. Teraz ma to być 45 dni. Wygląda na to, że 80 lat temu dysponowano lepszą infrastrukturą niż dziś. Dodajmy do tego, że według polskich oficerów, mamy zapasy na maksymalnie tydzień walk.

Pocieszające w tym wszystkim jest to, że przemieszczanie wojsk bez wątpienia zacznie się jeszcze przed samym atakiem przeciwnika, gdyż nie będzie on w stanie ukryć swojej koncentracji wojsk. Nie zmienia to jednak faktu, że jako Polska, musimy doprowadzić do sytuacji, w której będziemy w stanie toczyć bój graniczny co najmniej przez miesiąc.

Polecamy również: Sprzeciw wobec krajowej Strategii przeciwdziałania tzw. antysemityzmowi!