Historia

Narodowa Organizacja Wojskowa i Narodowe Siły Zbrojne w Zagłębiu Dąbrowskim

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

W książce „W cieniu swastyki”, w rozdziale autorstwa Mieczysława Starczewskiego, możemy przeczytać:

„W akcji scaleniowej uczestniczyła też Narodowa Organizacja Wojskowa (NOW), której dowódcą był adw. Paweł Lisiewicz. Dowodził on jednocześnie okręgami zagłębiowskim i częstochowskim, z tym iż skoncentrował się na tym ostatnim. Konsekwencją tego było systematyczne zmniejszanie się wpływów ruchu narodowego w Zagłębiu Dąbrowskim. Jego siły zbrojne liczyły w połowie 1944 r. kilkaset członków, z czego ok. 500 przekazano do AK. Brak dokumentów nie pozwala na odtworzenie jej działalności.”

Wiedzę na temat funkcjonowania struktur NOW na terenie Zagłębia Dąbrowskiego możemy uzupełnić w oparciu o akta Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, zgromadzone w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej.

Zajrzyjmy w tym miejscu do protokołu przesłuchania w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach Stanisława Kondery, który to, zeznając w dniu 2 października 1952 roku, powiedział:

„Początkiem 1940 r. pracowałem na kopalni „Kazimierz” jako robotnik dołowy, gdzie razem ze mną pracował Dobrzański Zygmunt, który powiedział mi, że należy do zakonspirowanej organizacji pod nazwą „Związek Jaszczurczy” pełniąc funkcję d-cy plutonu. W rozmowie z nim zaproponował mi przystąpienie do tej organizacji, na co wyraziłem zgodę, a następnie zapoznał mnie z d-cą kompanii tejże organizacji, przed którym złożyłem przysięgę organizacyjną. Dowódca kompanii, z którym mnie zapoznał, nazywał się Kocem Stanisław. W początkach 1941 r. na skutek aresztowań członków „Związku Jaszczurczego” tenże został rozbity w swej działalności, po czym nawiązaliśmy kontakt w Ząbkowicach z Narodową Organizacją Wojskową.”

Zapytany o funkcję, jaką pełnił w Związku Jaszczurczym, a następnie w Narodowej Organizacji Wojskowej, Stanisław Kondera powiedział:

„W początkowym okresie przynależności do Związku Jaszczurczego powierzono mi pełnienie obowiązków drużynowego. W późniejszym zaś okresie zostałem mianowany na stanowisko d-cy plutonu, natomiast z chwilą aresztowania członków Związku Jaszczurczego objąłem stanowisko z-cy d-cy kompanii, ponieważ dowódca kompanii Kocem Stanisław był zmuszony opuścić ten teren. Z chwilą przejścia Związku Jaszczurczego do NOW żadnej określonej funkcji nie miałem, z tym że zajmowałem się pracą związaną z połączeniem obydwóch tych organizacji. Po połączeniu się wszystkich tych organizacji w Armię Krajową pomagałem w pracy organizacyjnej Gwiazdowskiemu Józefowi, pełniącemu obowiązki dowódcy batalionu, a który to powiedział mi, że będę jego zastępcą. Po przejściu naszego batalionu do NSZ-tu powierzono mi stanowisko szefa wywiadu VIII obwodu NSZ-tu.”

Kondera stwierdził, że scalenie NOW z AK na terenie Zagłębia nastąpiło w roku 1942, przy czym raz mówił, że stało się to latem, innym razem – że jesienią, co w obu przypadkach uznać należy za pomyłkę. W drugiej połowie 1942 roku struktury Okręgu Śląskiego, a także Inspektoratu Sosnowiec AK znajdowały się w rozsypce i nawet nie za bardzo było wtedy z kim na temat scalenia rozmawiać Zresztą rzućmy okiem do tego fragmentu protokołu przesłuchania Stanisława Kondery:

„Po zorganizowaniu batalionu latem 1942 r. Śmigielski Józef powiedział mi, że powstała fuzja połączeniowa i wszystkie istniejące na tym terenie organizacje jak: Związek Zawodowych Wojskowych /Z.W.Z./, G.L. – P.P.S. i  N.O.W. połączyły się w jedną całość i obecnie występują jako Armia Krajowa.”

Jak to zostało wspomniane, w innym miejscu Kondera zeznał, iż do owej fuzji doszło jesienią 1942 roku. Tak czy inaczej – obie te wersje należy uznać za błędne. Z całą pewnością bowiem do scalenia Narodowej Organizacji Wojskowej z Armią Krajową doszło na omawianym terenie latem 1943 roku, przy czym najprawdopodobniej stało się to na przełomie czerwca i lipca tegoż roku.

Swoją działalność w Związku Jaszczurczym, a następnie w Narodowej Organizacji Wojskowej Stanisław Kondera, który w czasie wojny mieszkał w Grabocinie, składając zeznania w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach w dniu 2 października 1952 r., opisał następująco:

„Z chwilą objęcia stanowiska drużynowego zadaniem moim było zwerbować sobie ludzi do drużyny. W tym też to celu wciągnąłem do Związku Jaszczurczego osoby z terenu Grabocina: Kuś Marian, Flusik Tadeusz /obecnie nie żyje/, Duda Alfred, Skręt Eugeniusz, Derwisz Kazimierz /obecnie nie żyje/, Kwiatek Dezyderiusz, Banach Henryk, Głogowski Jan, Pałac Zygmunt, Gimel Adam, Marek Józef, Brzychcy Władysław i Żmudzki Franciszek. Po stworzeniu drużyny zostałem mianowany d-cą plutonu, z tym że polecono mi tworzyć samemu pluton. W tym celu wytypowałem spośród mych członków drużynowych: Kwiatka Dezyderiusza, Gimel Adama i Marka Józefa, polecając im tworzyć drużyny. Nadmieniam, że Kwiatek objął drużynę po mnie, natomiast Gimel prowadził drużynę na Kazimierzu, zaś Marek ludzi dokooptował sobie przeważnie z kopalni „Dorota”.

Będąc dowódcą plutonu, praca moja w konspiracji polegała na tym, że ja utrzymywałem bezpośredni kontakt z dowódcą kompanii Kocem[em] Stanisławem, od którego otrzymywałem biuletyny informacyjne, w których były zawarte wiadomości radiowe z zagranicy. Ponadto otrzymywałem broszury bite na powielaczu, broszury te były o charakterze narodowym. Wspomniane wyżej rzeczy rozdzielałem następnie swoim drużynowym, a ci z kolei rozprowadzali je między swoich członków.

Po objęciu stanowiska z-cy d-cy kompanii podlegały mi 3 plutony, a to pluton mój z Grabocina, pluton Dobrzańskiego Zygmunta z Porąbki i pluton z Ostrów Górniczych, z którym nie utrzymywałem żadnych kontaktów. Dodaję, że w chwili zastępowania Kocema rozprowadzałem jedynie wiadomości radiowe, które otrzymywałem od Głogowskiego Jana. Ponadto wyjaśniam, że w Strzemieszycach znajdował się sztab Związku Jaszczurczego, lecz został rozbity na skutek aresztowań przez gestapo. […]

W początkach 1941 r. przyszedł do mnie Śmigielski Józef, który powiedział mi, że należy ożywić pracę konspiracyjną, mówiąc przy tym, iż nawiązał kontakt w Ząbkowicach z Narodową Organizacją Wojskową /N.O.W./, gdzie to skierował mnie oraz swego brata Śmigielskiego Romana z umówionym hasłem. Po skontaktowaniu się w Ząbkowicach z członkiem „N.O.W.” Kmiecikiem ps. „Chmura” ten powiedział nam, że obecnie należy tworzyć kompanie, tak aby powstał na terenie gminy Strzemieszyce batalion i w tym to celu przekazał nam kontakt z Kalempką Tadeuszem w Strzemieszycach.

Po skontaktowaniu się z wymienionym ten zapoznał mnie oraz Śmigielskiego Romana z Michalskim Kazimierzem i Jachimkiem Kazimierzem, gdzie to Kalempka omówił z nami sprawę werbowania ludzi do N.O.W. i organizowania batalionu na terenie gminy Strzemieszyce. Wówczas to uzgodniliśmy, że Michalski i Jachimek będą werbować ludzi w Strzemieszycach, natomiast ja na terenie Kazimierza.

Po powyższym spotkaniu z Kalempką przystąpiłem do pracy, polecając Pałacowi Zygmuntowi stworzyć 3 pluton na terenie Kazimierza, w skład którego miała wchodzić drużyna Gimla Adama. Następnie nawiązałem kontakt z Torbusem Józefem, któremu to zaproponowałem objęcie dowództwa nad kompanią, podlegającą wówczas mnie, na co też Torbus wyraził zgodę. Poza tym polecam Głogowskiemu zorganizowanie kompanii na terenie kopalni „Dorota”, którą to w późniejszym czasie przekazałem Dejowi, imienia nie pamiętam, sztygarowi kopalni „Dorota”. W tym też to czasie Michalski i Jachimek także zorganizowali jedną kompanię w Strzemieszycach, z czego to powstał batalion „Narodowej Organizacji Wojskowej”, którego d-cą był Śmigielski Józef.”

W tym miejscu wypada zaznaczyć, że Józef Torbus, zeznając w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa, rzecz przedstawił nieco inaczej, mianowicie iż odmówił on propozycji Kondery objęcia dowództwa nad kompanią i że dowódcą kompanii został w innych okolicznościach, tj. już po objęciu dowództwa batalionu NOW przez Józefa Gwiazdowskiego. Zajrzyjmy w tym miejscu do protokołu przesłuchania Józefa Torbusa z 23 marca 1953 roku:

„Na początku roku 1940 spotkałem przypadkowo Kocema Stanisława /obecnie przebywa on w więzieniu we Wronkach/ na terenie Kazimierza. Nadmieniam tutaj, że wymienionego Kocema znałem już wcześniej, Na spotkaniu tym Kocem Stanisław wszczął ze mną rozmowę proponując mi wstąpienie do konspiracyjnej organizacji pod nazwą O.B. tj. Organizacja Bojowa. Wówczas to wyraziłem zgodę wobec Kocema. […]

Następnie Kocem mianował mnie d-cą plutonu. W skład mego plutonu wchodziły trzy drużyny i ja znałem tylko drużynowych, którymi byli: Rzymkowski, imienia nie pamiętam, gdzie obecnie przebywa, tego również nie wiem. Drugim drużynowym był Kwiatek Dezyderiusz, wymieniony pracował w tutejszej kopalni. Trzecim drużynowym był Szmigielski Roman. […]

W tym czasie, tj. w roku 1941 nastąpiła jakaś wsypa, w wyniku której przez policję niemiecką poszukiwany był ów Kocem, który na skutek tego zwiał do Gubernatorstwa i wówczas to organizacja nasza aż do roku 1942 wisiała bezczynnie, tzn. dochodziło nawet do rozwiązania jej, bowiem brak było dowódcy.

W tym też czasie spotkałem na terenie kopalni „Kazimierz” Konderę Stanisława, którego to znałem od młodych lat, bowiem zamieszkiwał on na terenie Kazimierza, gdzie to i ja zamieszkiwałem. W czasie tego spotkania Kondera Stanisław zaproponował mi mi, abym przejął obowiązki dowódcy organizacji po Kocemie. Na propozycję Kondery nie wyraziłem zgody, nadmieniając mu przy tym, że stanowisko takie powinien pełnić oficer i to w młodym wieku.”

Po scaleniu NOW z AK, jak wynika z zeznań Stanisława Kondery, nastąpiła zmiana na stanowisku dowódcy batalionu, jako że dowództwo AK domagało się, by batalionem dowodził oficer. W tym celu zorganizowano w  Grabocinie, u Romana Śmigielskiego, spotkanie z udziałem. Józefa Śmigielskiego, Romana Śmigielskiego, Stanisława Kondery i Tadeusza Kalempki. Stanisław Kondera mówił dalej:

„Na spotkaniu tym Kalempka wysunął wniosek, aby dowódcą batalionu był Gwiazdowski Józef, który to jest w stopniu p.porucznika. Nadmieniam, że mnie wówczas nie była znana działalność konspiracyjna Gwiazdowskiego Józefa, z tym że znałem go z widzenia jako pracownika kopalni „Kazimierz” w warsztatach samochodowych. W kilka dni po tym odbyło się ponowne spotkanie w Strzemieszycach, w lesie, gdzie to byli: Śmigielski Józef, Kalempka Tadeusz, ja i Gwiazdowski, na którym to spotkaniu zostało uzgodnione, że dowódcą batalionu „N.O.W.”, która weszła w skład A.K. będzie Gwiazdowski Józef. Ponadto ja dostałem polecenie skontaktowania Gwiazdowskiego z wszystkimi podległymi mu dowódcami kompanii, co też uczyniłem.

Nadmieniam, ze w międzyczasie Kalempka zorganizował grupę leśną pod dowództwem Miltona ps. „Ordon”, która stacjonowała w Lasach Sławkowskich. Mnie osobiście bliższa działalność tejże grupy nie była znana, jedynie wiem, że kontakty z nią utrzymywał Kalempka i Śmigielski Roman, który zajmował się sprawami uzbrojenia. Ja osobiście, poza obrębem naszego batalionu, żadnych kontaktów nie utrzymywałem. Natomiast jest mi wiadomo, że Gwiazdowski i Śmigielski Józef utrzymywali kontakty ze sztabem A.K., który znajdował się w Sosnowcu.”

Z tego by wynikało, że batalion NOW-AK podlegał w tym czasie bezpośrednio Komendzie Inspektoratu, nie zaś Komendzie Obwodu Będzin. W tym miejscu wróćmy do zeznań Józefa Torbusa:

„Po kilku tygodniach Kondera Stanisław skontaktował mnie z niejakim Gwiazdowskim, imienia nie pamiętam, posiadał on pseudonim „Janusz”. Ów Gwiazdowski w rozmowie ze mną oznajmił mi, że on obejmuje dowództwo i polecił mi, abym pracę konspiracyjną jako dowódca plutonu postawił do życia nowego, gdyż od tej chwili zaczynamy już pracować. Do propozycji Gwiazdowskiego ustosunkowałem się pozytywnie. Poleciłem wówczas swoim drużynowym przeprowadzić nowe werbunki i zorganizować większe drużyny. Rozkaz mój został przez drużynowych wykonany i w późniejszym czasie z drużyn tych na wniosek Gwiazdowskiego powstały plutony. Plutonowymi zostali wówczas wymienieni przeze mnie drużynowi.”

W drugiej połowie 1943 roku Józef Torbus uległ poważnemu wypadkowi. Dowodzenie jego kompanią przejął wówczas Rzymkowski. Torbus przez rok przebywał w szpitalu, a po powrocie nie wrócił już do sprawowania funkcji dowódcy kompanii, ale – jak zaznaczył – żywo interesował się tym, co się w niej działo.

W skład Armii Krajowej w wyniku akcji scaleniowej wszedł także wspomniany oddział partyzancki NOW st. sierż. Jana Henryka Miltona ps. „Ordon”, który został podporządkowany szefowi Kedywu Okręgu Śląskiego. W wyniku niemieckiej obławy w dniu 7 września 1943 roku oddział ten został zniszczony.

Czytaj:

Katastrofa oddziału partyzanckiego NOW – AK ppor. „Ordona”

Tymczasem w końcowym okresie okupacji niemieckiej batalion Narodowej Organizacji Wojskowej, funkcjonujący w okolicach Kazimierza i Strzemieszyc, oderwał się od AK i związał się z NSZ. Przesłuchiwany w WUBP w Katowicach w dniu 2 października 1952 roku Stanisław Kondera tak o tym mówił:

„Michalski nawiązał kontakt na terenie Gubernatorstwa z byłym członkiem „Związku Jaszczurczego” z naszego terenu Wcisłym Dezyderiuszem, który wówczas należał do NSZ na terenie Gubernatorstwa. Po nawiązaniu kontaktu z wymienionym Michalski skontaktował mnie w okolicach Wolbromia w Pazurku z Wcisłym Dezyderiuszem, gdzie umówiliśmy następne spotkanie, na którym miał być dowódca naszego batalionu Gwiazdowski i dowódca okręgu NSZ. Na następnym spotkaniu miano omówić sprawę połączenia się z NSZ.

Po powrocie do Strzmieszyc opowiedziałem o powyższym spotkaniu Gwiazdowskiemu, na co ten powiedział, że nie może jechać na to spotkanie ze względu na pracę zawodową, przy czym polecił, aby na to spotkanie pojechał Michalski, Jachimek i ja, co też my uczynili, spotykając się w Pazurku w mieszkaniu Kocema, gdzie to on się ukrywał.

Na spotkanie to ze strony NSZ przybył d-ca okręgu ps. „Karski” oraz jeszcze jeden osobnik, którego nie znam. W rozmowie z nimi dowódca okręgu polecił nam montować na terenie Zagłębia Obwód Nr 8 i w tym to celu przekazał Michalskiemu kontakt na umówione hasło w Częstochowie, gdzie to mieścił się okręg NSZ-tu.

Ponadto na spotkaniu tym został wytypowany skład osobowy sztabu obwodu VIII-go z siedzibą w Strzemieszycach. Do sztabu tego weszli jako dowódca obwodu VIII-go NSZ Gwiazdowski Józef ps. „Janusz”, szef sztabu Michalski Kazimierz ps. „Jacek”, szef organizacyjny Jachimek Kazimierz ps. „Marek”, szef kwatermistrzostwa – ojciec Jachimka Kazimierza ps. „Suliwan” oraz szefa wywiadu powierzono mnie.”

Przystąpiono do intensywnej rozbudowy struktur także w innych miejscowościach Zagłębia, tak że po wojnie VIII Obwodowi NSZ podlegało kilka batalionów. Batalion Strzemieszycki składał się wówczas z czterech kompanii. Dowodził nim Józef Waligórski ps. „Chmurny”. D-cą I kompanii został ponownie Józef Torbus ps. „Karol” z Grabocina, inni dowódcy kompanii to Deja Michał i Nanus.

Warto odnotować, że w ostatnich tygodniach niemieckiej okupacji Narodowe Siły Zbrojne utrzymywały na interesującym nas terenie intensywne kontakty z PPR i AL, wymieniając się informacjami – tak przynajmniej wynika z materiałów Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, zgromadzonych w archiwum IPN w Katowicach. Warto bowiem zaznaczyć, że wielu członków Związku Jaszczurczego, a następnie NOW, NOW-AK i NSZ wywodziło się z przedwojennego Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Do KZMP należał między innymi Stanisław Kondera, szef wywiadu Obwodu VIII NSZ, a także wielu jego podkomendnych.

Tak na przykład Antoni Maupa z PPR, zeznając w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego i pytany o Stanisława Konderę opisał między innymi takie oto wydarzenie:

„Na krótko przed wyzwoleniem Polski spotkałem się ze wspomnianym Konderą na terenie kopalni „Kazimierz”, spotkanie nasze było spotkaniem przypadkowym. W czasie tego spotkania Kondera Stanisław był w towarzystwie nieznanego mi osobnika, którego to tytułował porucznik „Kropka”. Ów osobnik był uzbrojony w automatyczny pistolet niemiecki. Spotkanie nasze miało miejsce w tym czasie, kiedy to niemcy wycofywali się z terenów naszej kopalni i pobliskiej okolicy. W rozmowie z w/w Kondera Stanisław oznajmił, że są oni uzbrojeni w automatyczną broń i mają zamiar rozprawić się z uciekającymi niemcami. Zwróciłem uwagę Konderze, że jest to niepewne i bardzo ryzykowne, gdyż niemcy są jeszcze dostatecznie silnie obsadzeni i na skutek tego mogliby spowodować na naszym terenie czystkę, miałem tu na myśli interwencję niemców w stosunku do polskiej ludności. Ja obawiając się, aby Kondera nie wszczął pomyślanej przez niego akcji, nie odchodziłem od niego, a w międzyczasie posłałem mego kolegę Jędryczka do Muzyka ps. „Wojtek”, który to był komendantem istniejącej na tut. terenie Armii Ludowej, aby ten zabronił Konderze wszczynania tego rodzaju nieprzemyślanych akcji. Na interwencję ze strony Muzyka Kondera Stanisław zaniechał tych czynów.

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!