Felietony Kultura

Koniec świata w Bogutach?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Wyobraźmy sobie, że nasza miejscowość została całkowicie odcięta od świata. Nie można z niej wyjść, działają tylko lokalne media, a na domiar złego z każdym dniem w niewytłumaczalny sposób znikają ludzie. No i nie zapominajmy o zwyrodniałym mordercy czyhającym na ofiary. Z taką sytuacją muszą zmierzyć się bohaterowie powieści „Chwile ostateczne” autorstwa Marcina Grylika.

W pewien, z pozoru, spokojny poniedziałek w podwarszawskich Bogutach z samego rana następuje trzęsienie ziemi. Wkrótce potem ma miejsce scenariusz, który opisałem we wstępie a społeczność miasteczka ogarnia niepokój. Morderca zostawia kolejne zmasakrowane ofiary a w kolejnych dniach miasto zaczyna się po prostu rozpadać. Pojawia się też pytanie, czy uwięzieni w Bogutach ludzie nie ulegną masowej histerii. Na szczęście w mieście są osoby, które chcą zachować zdrowy rozsądek i przetrwać w tej nowej rzeczywistości.

Recenzja

Powieść Marcina Grylika to horror, ale czuć tu też literacki posmak postapokalipsy. Jest to też po części dreszczowiec (wątek psychopatycznego mordercy), więc mamy tu powieść grozy sięgającą do innych gatunków.

Powieść nie ma jednego, głównego bohatera. Są oczywiście ci ważniejsi, jednak bohaterem zbiorowym są tu mieszkańcy Bogut. Grylik kreśli obraz społeczności, która musi stawić czoła sytuacji bez wyjścia. Autor pokazuje przekrój reakcji na odcięcie Bogut od świata: niedowierzanie, próby racjonalnego i naukowego wytłumaczenia sytuacji, agresję i fanatyzm religijny. Tu pojawia się jednak pewien zgrzyt, ponieważ panika wybucha dość późno, momentami można wręcz pomyśleć, że przez kilka dni mieszkańcy Bogut żyli sobie jak gdyby nigdy nic. Rozumiem, w sytuacjach kryzysowych ludzie zachowują się irracjonalnie a końcowy zwrot akcji może usprawiedliwiać pewne fabularne niedoskonałości, jednak wątek dotyczący reakcji mieszkańców Bogut na niecodzienną sytuację mógł być poprowadzony lepiej.

Skoro o zwrocie akcji mowa to bardzo podobał mi się fakt, że fabuła opiera się na tajemnicy. Nie wiemy co się stało z Bogutami, nie wiemy co jest przyczyną odcięcia od świata, nie wiemy, co dzieje się ze znikającymi ludźmi. Oczywiście nietrudno jest się domyśleć z czyją osobą mogą być powiązane te wszystkie anomalie, jednak trzymanie czytelnika w niepewności uważam za duży plus powieści.

W powieści nie brakuje scen brutalnych związanych z mordercą, na całe szczęście jednak autor nie przedstawia ich czytelnikowi non stop, przez co nie przesłaniają atmosfery zagrożenia i bardziej subtelnych metod jeżenia czytelnikowi włosów na głowie. Owszem, są krwawe oraz makabryczne, ale są urozmaicającym elementem składowym, a nie – jedynym asem w rękawie autora.

„Chwile ostateczne” to debiut przyzwoity. Autor wykorzystuje swoje pomysły, utrzymuje czytelnika w napięciu, dobrze czuje się zarówno w scenach akcji jak i w budowaniu napięcia. Akcja potrafi nadmiernie zwolnić i nie wszystkie rozwiązania fabularne są udane, jednak powieść polecam i liczę, że nie było to ostatnie słowo Marcina Grylika w kwestii polskiej literatury grozy.

Stefan Aleksander Dziekoński

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!