Kolejna fałszywa bohaterka z Getta Warszawskiego zdemaskowana
Jak wskazał publicysta Leszek Żebrowski, co roku przy okazji uroczystości poświęconych wspominaniu ruchawki w Getcie Warszawskim z 1943 roku, pojawiają się nowi bohaterowie. W jej trakcie Żydzi, którzy wcześniej kolaborowali z Niemcami i popędzali swoich rodaków do wagonów, wiozących ich do Auschwitz, zdali sobie sprawę, że są następni, w związku z czym zdecydowali się na desperacki opór. Jak zwykle przy tej okazji, czczone są fałszywe autorytety i całkowicie zmyśleni bohaterowie. Jednym z nich jest Rywa (Niuta) Tajtelbaum.
Nadymanie Rywy trwa, wbrew oczywistym faktom. Akcja jak w filmach Hitchcocka – nakręcanie hagiografii Rywy Tajtelbaum „Wandy” przybiera na sile. Co chwila w haśle wikipedycznym poświęconym jej niewyobrażalnym dokonaniom przybywa coś nowego. Dlaczego matoły nie sprawdzają tandetnej legendy z dostępnymi dokumentami? Był już ogromny mural w samym centrum Warszawy! Tam też była jako „Niuta” bez imienia.
A zatem – po kolei, oto niektóre kłamstwa z wikipedii: „Na kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej, ukończyła studia z historii oraz psychologii”. To nieprawda.
„Zdobywała i transportowała broń oraz uczyła swoich towarzyszy, jak z niej korzystać”. W takim razie, czy ktoś jest w stanie wyjaśnić, jak osoba nie mająca elementarnego przeszkolenia wojskowego (choćby strzeleckiego) mogła udzielać nauk innym? Jak i gdzie broń „zdobywała” i jak ją transportowała do getta? Musiała być wszechstronnie zdolna.
„Pomogła zbudować pierwsze partyzanckie jednostki Gwardii Ludowej” – jak i gdzie, ile ich zbudowała? „Zbudowanie” oddziału partyzanckiego było – wbrew dzisiejszym wyobrażeniom – bardzo trudnym i żmudnym przedsięwzięciem. Przydałby się jakiś przykład, choćby jeden. Wg źródeł komunistycznych owa „partyzantka” wyglądała tragikomicznie. Np. GL-owcy nie chcieli mieć karabinów, bo… „były trudne do ukrycia”! I pamiętajmy, że PPR i GL-AL to były sowieckie organizacje agenturalne, nie uznające polskich granic, niepodległości i suwerenności.
A o to, jak rzekomo swobodnie wchodziła do gmachu Gestapo w al. Szucha, strzelała tam do gestapowców a następnie bez przeszkód wychodziła, nawet nie pytam. To był jeden z najbardziej strzeżonych obiektów w okupowanej Warszawie!
„Innym razem weszła do sypialni oficera Gestapo i zastrzeliła go w łóżku”. To byłoby możliwe tylko w tandetnych filmach sensacyjnych czwartej klasy. Ale pokolenia wychowane na bohaterskich przygodach agenta NKWD Hansa Klossa łykną wszystko z zadowoleniem.
„W dniach 7 i 8 października 1942 oddział Tajtelbaum wysadził w powietrze kilka linii kolejowych, które były ważne dla Niemców dla uzupełnienia frontu wschodniego”. Taka akcja kolejowa faktycznie była, miała kryptonim „Wieniec”. Ale wykonały ją elitarne oddziały AK, długo się do niej przygotowując. Odbieranie dorobku bojowego AK nie jest szczytem bezczelności, bo wszystko dopiero przed nami. W tym przypadku Rywa przerosła nawet bandziora Bolesława Drabika „Bolka Bimberka”, dowódcę… „Specjalnej Dywizji Kolejowej GL-AL” (!), który wysadzał niemieckie pociągi tam, gdzie do dziś nie ma linii kolejowej.
Jedyne wydarzenie, opisane w raportach GL, gdzie Rywa Tajtelbaum „Wanda” jest wymieniana (po pseudonimie), to bandycki napad na warszawskiego krawca, który został doszczętnie obrabowany. Oprócz biżuterii (obrączki, łańcuszek i krzyżyk) oraz ubrań, napastnicy „zdobyli” również m.in.: „halkę damską, dwie pary pończoch, słoik kremu, trzy grzebienie, oprawę do okularów i parę skarpet”.
Po tak spektakularnej „akcji bojowej” łup został sprzedany a zysk podzielony. Rywa (czyli „Wanda”) otrzymała parę pantofli i 1400 zł. Co ciekawe, uczestnicy akcję zakończyli z… deficytem. Z podziału łupów wyszło bowiem, że wykonawcom należało się jeszcze od Gwardii Ludowej… 50 zł!
„19 kwietnia 1943 wybuchło powstanie w getcie warszawskim. Dzień później, wieczorem 20 kwietnia, Niuta Tajtelbaum uczestniczyła w akcji, w której oddział Gwardii Ludowej wyłączył stanowisko SS w pobliżu placu Krasińskich”. Tu odwołajmy się do źródła, bo takie jest – dokument GL. Istnieje raport o tej nieudanej akcji, miała ona miejsce 23 kwietnia (a nie 20-go). Nie ma w nim mowy o żadnej kobiecie. Chyba udziału Rywy by nie pominęli? A dowolne zmiany płci, zależnie od okoliczności – nie były jeszcze praktykowane.
Wnioski z przebiegu tej akcji nie były tak budujące, jak o tym czytamy w wikipedii, bowiem: „adiutanci stracili głowy”; „stwierdzono b. słabe wyrobienie bojowe adiutantów, konieczność jak najszybszego wystawienia kadr dowódców bojowych”.
A to istne curiosum: „Za <małą Wandą z warkoczami> – jak mówili o niej stacjonujący w Warszawie naziści – rozesłano list gończy. Za jej schwytanie wyznaczono nagrodę w wysokości 150 000 złotych”. Być może tak było, brak jest jednak jakiegokolwiek potwierdzenia. Struktury Polskiego Państwa Podziemnego rejestrowały codzienne wydarzenia w Warszawie, również te stosunkowo małej wagi. Ale o tak doniosłym fakcie mowy nigdzie nie ma.
I wreszcie: niby znakomita konspiratorka, usilnie poszukiwana, nie przestrzegała elementarnych reguł? Bo oto: „19 lipca 1943 Gestapo zaskoczyło ją w jej mieszkaniu. Bezskutecznie próbowała się otruć. Została aresztowana, torturowana i ostatecznie zamordowana”. Jak osoba poszukiwana mogła przebywać we własnym mieszkaniu? Co do reszty – nie ma żadnego świadectwa w sprawie jej aresztowania, zatem powyższe szczegóły to tekst gazetowy – napisał Żebrowski.
Nie tylko on demaskował fałszywy mit Rywy Tajtelbaum. W 2021 roku, w „Do Rzeczy” ukazał się krytyczny artykuł Patrycji Rowińskiej, która zarzuciła żydowskim oszustom, że w przypadku Tajtelbaum kontynuują zapoczątkowaną już w PRL-u narrację. Zwróciła uwagę na nieścisłości związane z zamachem na Chmielnej, w trakcie którego Niuta miała rzekomo zastrzelić dwóch gestapowców, a trzeciego ranić. Potem miała rzekomo dobić rannego w szpitalu a przy okazji zabiła pilnującego go policjanta. Wskazała, że tak naprawdę, akcja Gwardii Ludowej wymierzona była… w żydowskich współpracowników gestapo.
Jak widzimy, Żydzi nie mogą wytrzymać bez fałszowania historii i kreowania sztucznych bohaterów, gdyż prawidzwych po prostu nie mają.
Polecamy również: Ukraińcy chcą zalać Polskę tanimi jajami. Budują gigantyczną fermę
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!