Felietony

Każde życiowe dzieło bohaterów narodowych zdobi majestat Rzeczypospolitej

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

A przynajmniej powinno – jako wyraz wdzięczności za okazaną lojalność i bohaterski czyn. Wspólnota – a przede wszystkim naród – tylko korzysta z dobrodziejstwa i talentu ludzi wybitnych. Przyjęło się w polskiej kulturze, że probierzem do sprawowania rządów w państwie – na szczeblu centralnym w szczególności – są przesłanki oddanej, obywatelskiej służby Ojczyźnie. Rzadko bywa – żeby naukowiec utożsamiany był z mitycznym Agamemnonem – zdobywcą Troi, czy np. generałem broni Józefem Hallerem, który słynął z ogromnego talentu wojskowego, organizatorskiego i szkoleniowego w okresie, kiedy okoliczności geopolityczne w Europie i na świecie, po wybuchu I wojny światowej, sprzyjały odrodzeniu się ducha patriotycznego w narodzie polskim oraz odbudowie polskiej armii, także na froncie zachodnim (tzw. Błękitna Armia). Nawet gdyby – to nigdy nie zaskarbi sobie powszechnej akceptacji w stopniu równym do swoich ambicji naukowych ani oczekiwań z nich wynikających, ponieważ prostota i zaradność ludzka z łatwością obali każdy mit o wyższości “inteligenta”, któremu zazwyczaj brakuje najważniejszego – bycia i pozostania sobą niezależnie od posiadanego stopnia wykształcenia.

Nabywana, specjalistyczna wiedza musi bowiem przejść swego rodzaju formację kulturową i dyscyplinującą ducha obywatelskiego; wiernie odtworzyć wzorce narodowe, kultywować je i dzielić się nimi z innymi współziomkami. O takim podejściu decydują przede wszystkim zdolności osobowościowe przywódcy; intelektualnie nigdy nie dorównamy mądrości ducha zagłębionego w wierze katolickiej. Takim przykładem zaradności był właśnie gen. Haller, który jako wojskowy (Armii Austro-Węgier) poświęcał się z zapałem także pracy społecznej; zajmował się organizacją kursów rolniczych, hodowlanych i mleczarskich. Od 1912 roku pracował jako instruktor wojskowy: zakładał drużyny Sokoła, szkolił żołnierzy, oficerów i podoficerów ze wskazaniem na młodzież polską.

Numizmatyka, to pojęcie wyrosłe na pobocznym gruncie historii jako szczegółowa wiedza o badaniu monet, banknotów oraz innych znaków pieniężnych pod kątem historycznym właśnie, ale i estetycznym oraz technicznym (np. właściwy dobór kruszcu). Zwykle na Awersie monety lub banknotu o określonym nominale widnieje wizerunek zasłużonego władcy. W polskim wydaniu 10 zł przypadło Mieszkowi I, 20 zł – Bolesławowi I Chrobremu, 50 zł – Kazimierzowi III Wielkiemu, 100 zł – Władysławowi II Jagielle, 200 zł – Zygmuntowi Staremu, a 500 zł – Janowi III Sobieskiemu. Mamy jeszcze tzw. kolekcję monet srebrnych w hołdzie “Sławnym Polakom” – Władysław Anders, Jan III Sobieski, Maria Skłodowska-Curie, Wojciech Kossak, Jan Kochanowski, Witold Lutosławski, Jerzy Popiełuszko. W złocie z kolei zostali uwiecznieni: Fryderyk Chopin, Mikołaj Kopernik i św. Jan Paweł II.

Do podkreślenia znaczenia zasług wybitnej jednostki przyjmuje się również formę nazywania ulic imieniem bohatera narodowego, ronda w mieście, skweru, parku. Czasami na dolnej części elewacji budynków, w których osoby takie mieszkały, tworzyły lub umierały, umieszcza się mosiężne lub marmurowe tablice upamiętniające. Wieńcem radości dla Rzeczypospolitej są więc wszyscy “Niezłomni” – tzw. Żołnierze Wyklęci, panicznie zwalczani przez komunistyczny reżim, z którymi bezpieka rozprawiała się w jeden tylko sposób – kara śmierci. Ostatniemu – Józefowi Franczakowi ps. “Lalek” komuniści z Lublina w zemście odcięli nawet głowę. A był to chwat nad chwaty – bo nie było takiego zdolniachy, który by mu w pojedynkę (na broń krótką) dał radę. Ot, bohater jakich mało i wzór do naśladowania przez ochotników Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT) oraz jednostek szybkiego reagowania typu GROM.

Równie bohaterska była dorastająca młodzież walcząca w Powstaniu Warszawskim w 44. (trwa miesiąc sierpień, więc pamiętajmy o wszystkich poległych Polakach w tej wojnie), która wycieńczona i głodna ginęła na barykadach od kul niemieckich snajperów i od bomb lawinowo zrzucanych przez Niemców na okupowaną Warszawę. To bohaterstwo ma wręcz męczeński i zarazem poetycki wymiar – upamiętniony w wierszach i piosenkach powstańczych. Był to czas bez europejskiego konsensusu, ale za to z niemiecką i militarną “imigracją” na południe i wschód Europy. A dla Polaków to czas bezwarunkowego trwania przy konającej Ojczyźnie.

Przeciwieństwem dumnej – narodowej – numizmatyki jest powalony przez wichurę las. Oznaka słabości pnia drzewa i niewystarczającego ukorzenienia w glebie, w starciu z żywiołową naturą bezlitosnego huraganu. Z obrazu niedawnego spustoszenia Borów Tucholskich przez taką nawałnicę wyziera tło smutku niczym z wojennej pożogi. Roznoszący się naokoło lament ludzi poszkodowanych w tym żywiole zobowiązuje całe społeczeństwo do walki ze skutkami klęski żywiołowej. Niesiona pomoc przez agencje rządowe daje doraźne poczucie bezpieczeństwa i pozwala z optymizmem patrzeć na sprawy polskie. Bardzo martwi i smuci natomiast śmierć młodziutkich harcerek w Suszku (powiat chojnicki), które zostały przygniecione przez walące się drzewa na rozstawione namioty obozu harcerskiego. Niewątpliwy symbol ofiary w służbie Bogu i Ojczyźnie – ukazujący doniosłość ducha harcerskiego, który nie pęka przed żadną poprawnością polityczną (który nie wetuje ustaw proobywatelskich – sic!). Krzyż Harcerski to połączenie Krzyża maltańskiego z polskim krzyżem Virtuti Militari, w którego kształt i symbolikę w swoim czasie zaangażował się wspomniany gen. Haller. Ten kto podczas obozu letniego, w ciemnym lesie, nie stał na warcie między godziną dwunastą w nocy a czwartą nad ranem – kto jako harcerz nie zdobył sprawności “Trzy pióra” (próba milczenia, głodu i samotności) – ten nie ma co się szarogęsić jako zwierzchnik polskich sił zbrojnych.

Niecodzienne zjawiska zachodzące w przyrodzie na przestrzeni minionych lat nieuchronnie wskazują na pewne symptomy walki ze “zwierzchnościami” tego zlaicyzowanego świata. Materia coraz częściej zaczyna ustępować naporowi rzeczy niewidzialnych o niszczycielskiej sile rażenia. Podobny rozmiar szkód wystąpił w 2002 roku na Mazurach; pokotem legło 12 tys. ha Puszczy Piskiej (11% jej obszaru) w wyniku huraganowego szkwału. Wraz z powalonymi drzewami upadł pomysł budowy Centrum Miłosierdzia Matki Bożej z Guadalupe w mieście Piszu, zainicjowanego przez nawróconego grzesznika Pawła Niedźwiedzkiego – oskarżonego później o malwersacje finansowe (?) w związku z tym przedsięwzięciem.

Ostoją niezłomności pozostają wciąż lasy łukowskie i parczewskie na Podlasiu – miejsce (twierdza) dla polskiej partyzantki w okresie II wojny światowej – gdzie rozlokowane były szkoleniowe ośrodki leśne m. in. Armii Krajowej. Nigdy nie zdobyte przez Niemców. Jak niezwyciężony był generał brygady Franciszek Kleeberg w słynnej Bitwie pod Kockiem we wrześniu 39. Wcześniej bijąc pod Jabłoniem i Milanowem wysunięte kolumny oddziałów Armii Sowieckiej. To z powodu niewątpliwego podziwu dla jego oficerskiego talentu, odwagi i żołnierskiego honoru Niemcy pozwolili mu nosić przy bogu oficerską szablę po osadzeniu go w Oflagu IV B Königstein koło Drezna.

Stojąc na szczycie Giewontu w sierpniowym słońcu, twarzą skierowaną na północ w kierunku polskiego Bałtyku, nie sposób dostrzec miejsca, gdzie mógłby stanąć pomnik np. za wetowanie ustaw o SN i KRS przez obecnego prezydenta Dudę. To niesprawiedliwe, nieprawdaż, bo przecież nawet wierny giermek (Sancho Pansa) błędnego rycerza Don Kichota z Manczy ma swój pomnik w Madrycie.

Antoni Ciszewski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!