Historia

Katastrofa chorzowskiej POP

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Głównym ośrodkiem utworzonej w warunkach niemieckiej okupacji przez śląskich harcerzy Polskiej Organizacji Partyzanckiej, było miasto Chorzów. Powstała ona na bazie sformowanej jeszcze przed wybuchem wojny sieci dywersji pozafrontowej z inicjatywy Józefa Korola, który wkrótce został komendantem Okręgu Śląskiego SZP – ZWZ.

Nadmienić należy, że POP, funkcjonując w ramach Związku Walki Zbrojnej, tworzyła w nim wydzielony pion. Utworzony w Chorzowie Obwód POP obejmował miasto Chorzów, a także część dawnego powiatu świętochłowickiego (Łagiewniki, Chropaczów, Lipiny, Świętochłowice, Godula, Orzegów, Nowy Bytom, Bielszowice) oraz przylegające do Chorzowa i powiatu świętochłowickiego części powiatu katowickiego (Siemianowice, Wełnowiec, Bytków, Michałkowice, Wirek – Nowa Wieś, Halemba).

Obwód Chorzów POP podlegał Komendantowi Okręgu Śląskiego. Na jego czele stał Komendant Obwodu, który miał trzech zastępców… Skład Komendy Obwodu przedstawiał się następująco:

Komendant Obwodu – Roman Karwat ps. „Przerwa”
I zastępca Komendanta Obwodu – Alfons Kołodziejczyk ps. „Topór”
II zastępca Komendanta Obwodu – Walerian Nardelli ps. „Gruzin”
III zastępca Komendanta Obwodu – Walter Dudek

Przy Komendzie Obwodu zorganizowane były sekcje: propagandowa, dywersyjna, wywiadowcza, kontrwywiadowcza i społeczna, a w „pionie oddolnym” – 14 – 16 oddziałów, przy czym każdy oddział składał się z pięciu pięcioosobowych sekcji. Sekcje przy Komendzie Obwodu też były pięcioosobowe, za wyjątkiem sekcji wojskowej, która liczyła 27 osób. Łączność z Komendą Okręgu „w górę jak i z oddziałami w dół i między Komendą Obwodu” utrzymywano przy pomocy kurierów.

Sekcja propagandowa rozwijała akcję w kierunku uświadamiania politycznego społeczeństwa i werbowania członków. Posługiwano się własnymi wydawnictwami konspiracyjnymi i obcymi. Wydano dwa numery pisma „Zryw” i fotokopie gen. Sikorskiego Sekcja zaopatrywała członków w  nielegalne papiery osobiste i meldunkowe oraz rozpowszechniała wydawnictwa konspiracyjne.

Sekcja dywersyjna przeprowadzała mniejsze akty sabotażowe, zrywała i  niszczyła niemieckie napisy, afisze, komunikaty oraz pisma i ogłoszenia urzędowe, a także dostarczała i przewoziła materiały wybuchowe.

Sekcja wywiadowcza zbierała informacje o Niemcach zarówno przychylnych dla Polaków, jak i wrogo usposobionych, zbierając także adresy członków „SA”, Gestapo, Policji, konfidentów itp. oraz sporządzała plany sytuacyjne o obiektach przemysłowych i sprawdzała wiadomości o  zamierzonych aresztowaniach.

Sekcja społeczna zbierała fundusze na cele organizacji, wspierała materialnie rodziny polskie nie objęte opieką władz niemieckich, a szczególnie aresztowanych i tych, których żywiciele nie powrócili do domu z działań wojennych.

Sekcja kontrwywiadowcza była w stadium organizacji.

Łącznikiem między Komendą Obwodu a Komendą Okręgu był Marian Michalak. Funkcje kurierów pełnili: Józef Jarczyk, Bolesław Skubała, Jadwiga Czempasówna, Henryk Dronia.

Funkcje oddziałowych pełnili: Jerzy Nowak, Stanisław Marcinek, Bernard Białucha, Mieczysław Kotlarski, Koral Rayske, Zbigniew Blok, Alojzy Pniok, Alojzy Garcorz, Jan Chmiel, Stanisław Dubiel, Stefan Binkowski, Paweł Zalewski, Wincenty Koza, Roman Kozubski, Rafał Grychtoł.

Roman Karwat ps. „Przerwa”, wskazany tu jako komendant obwodu chorzowskiego POP, był równocześnie zastępcą komendanta obwodu chorzowskiego ZWZ („Sił Zbrojnych Polski”). W zasadzie potwierdza to tezę, iż POP po scaleniu z ZWZ zachowała autonomię, przy czym dowódcy POP różnego szczebla zajmowali miejsca w sztabach ZWZ. Ciekawą sprawą jest zasięg terytorialny Obwodu Chorzowskiego POP – przy czym wydaje się, że zasadniczo gros jego członków to harcerze z samego Chorzowa oraz w mniejszym stopniu z terenu dzisiejszych Świętochłowic (tak bowiem wynika z adresów zamieszkania „oddziałowych” oraz innych wymienionych w „memoriale” osób).

W marcu 1940 roku Chorzowski Obwód POP skupiał ok. 600 osób.

Niestety, do szeregów POP zdołali wniknąć agenci gestapo, a jeden z nich należał do ścisłego kierownictwa organizacji. Pierwszym potężnym ciosem było aresztowanie Eryka Zyski. Maria Zyska, składając w dniu 29  czerwca 1967 roku zeznania przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach, mówiła:

„Syn Eryk Zyska, urodz. 21 lutego 1915 r. w Chorzowie, należał do harcerstwa w latach szkolnych. Ostatnio był drużynowym przy Szkole Dokształcającej w Chorzowie przy ul. Powstańców. Przed wojną pracował w  magistracie. Do naszego mieszkania przychodził często Froelich, który po zawiązaniu się organizacji harcerskich roznosił gazetki, jak również „Ausweis”-y. Wszystkie te osoby, które czytały gazetkę, w późniejszym czasie zostały przez gestapo aresztowane. […]

Syn Eryk został aresztowany dnia 24 marca 1940 r. w następujących okolicznościach. Wieczorem do mieszkania wszedł osobnik mówiący po polsku i oświadczył, że jest kolegą z Krakowa mego syna Eryka. Drzwi temu osobnikowi otwierał młodszy syn Józef. Ja i Eryk, słysząc to, a przede wszystkim to, że osobnik ten zaraz włożył nogę między drzwi, zaniepokoiliśmy się tym, i syn postanowił oknem wyjść na zewnątrz, gdyż mieszkaliśmy na parterze. Okazało się jednak, że został z zewnątrz oświetlony i wezwany do zatrzymania się. […]

Następnie weszło do mieszkania 7-miu gestapowców; przeprowadzili dokładną rewizję. W mieszkaniu niczego nie znaleziono. Wówczas jeden z gestapowców kazał mi, abym go poprowadziła na strych. Na strychu dostarczonymi młotkami i siekierami zaczął wybijać mur. Po wybiciu znacznego otworu wyjął worek, w którym znajdowała się broń. Jak mi jest wiadomo, to broń tą ukrył syn Eryk z Froehlichem, a więc stąd wniosek, że o tym musiał donieść do gestapo Froehlich.

Od chwili zabrania syna Eryka nie miałam żadnej wiadomości, dopiero w czerwcu 1940 r. jego żona Hilda otrzymała zawiadomienie, że zmarł w Katowicach w dniu 20 lub 21 czerwca 1940 r. Od tego czasu ślad po synu zaginął. W 1945 r. przyszedł do mego mieszkania młody mężczyzna i powiedział mi, że syn Eryk został wywieziony do Wrocławia i tam ścięty pod gilotyną.”

Roman Kozubski w trakcie przesłuchania w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach w dniu 24 stycznia 1972 roku powiedział, że przed wojną należał do 1-szej Drużyny Harcerskiej im. Bolesława Chrobrego w Chorzowie. Brał udział w kampanii wrześniowej w szeregach WP, dostał się do niewoli, z której uciekł, po czym wrócił do Chorzowa pod koniec października 1939 roku. Należał do POP. W jego „trójce” byli Deja i Gancorz. Deja pracował w „Ubezpieczalni” i on to dostarczał Kozubskiemu papier do powielania gazetek „Świt” i „Zryw”. Papier ten Kozubski przekazywał Erwinowi Olszówce. Kozubski został aresztowany 15 kwietnia 1940 roku.

Ryszard Przeździnk, który również należał do 1-szej Drużyny Harcerskiej, (funkcjonującej przy Szkole Powszechnej nr 13), zeznając przed OKBZH w Katowicach w dniu 17 maja 1967 roku, tak opisał to, co działo się 15 kwietnia 1940 roku i w dniach następnych:

„W dniu 15 kwietnia 1940 r. zostałem aresztowany z Hubertem Przywarą, Edmundem Piaseckim, Robertem Palengą i Alojzym Garcorzem. Nad ranem przyszło dwóch policjantów i jeden gestapowiec. Po przeprowadzeniu rewizji zostałem zabrany do piwnicy w Komisariacie Policji przy ul. Bytomskiej, przez parę godzin doprowadzano kolejnych aresztowanych. Z policji dwoma samochodami ciężarowymi wywieziono nas w  tym samym dniu do gestapo przy ul. Rostka i osadzono w bunkrze. Było nas około 30 osób w wieku od 17 do 22 lat. Przez parę godzin do tego bunkra doprowadzano pojedynczo i grupowo dalszych aresztowanych. W tym bunkrze mogło nas być około 70 osób. Bunkier był przedzielony drewnianą barierką. Gestapowcy ustawili się po obu stronach bunkra i kazali nam przeskakiwać przez barierkę tam i z powrotem i w tym czasie bili nas różnymi narzędziami – kijami, patykami, bykowcami. W pewnej chwili barierka się załamała, lecz to nie przeszkodziło w biciu nas i w dalszym ciągu przepędzali nas przez tę barierkę do tego stopnia, że niektórzy pod wpływem bicia tracili przytomność. Bicie to trwało ponad godzinę. Pod wieczór wywieziono mnie do więzienia policyjnego na podwórzu Magistratu. W areszcie tym był policjant w wieku około 35 lat, piegaty, nazwiska jego nie znam, który miał psa wilczura. Policjant ten wzywał do swojego pokoju pojedynczo i bił smyczą, a pies przytrzymywał nas w kącie, aby nie można było uciekać. […]

W dniu 14 czerwca 1940 r. w grupie około 10 ludzi zostałem przewieziony do obozu przejściowego w Sosnowcu. Najpierw ustawiono nas pod ścianą obozu w odległości około 5 metrów jeden od drugiego, pojedynczo nas wzywano do przedsionka obozu i tam gestapowiec Braun i trzej policjanci, z których jeden miał gęsto zwijaną sprężynę stalową, drugi miał kabel elektryczny, a trzeci miał twarde narzędzie – wszyscy czterej zaczęli mnie bić po głowie i po całym ciele aż do utraty przytomności. Nie pamiętam, w jaki sposób znalazłem się leżący na betonie w szeregu wszystkich w naszej grupie. Na betonie leżeliśmy do drugiego dnia do godzin południowych, a w międzyczasie polewano nas wodą.”

Także Henryk Dronia, harcerz 13-tej drużyny, znalazł się pośród tych, którzy zostali aresztowani w dniu 15 kwietnia 1940 r. Składając w dniu 24 października 1967 roku zeznania przed OKBZH w Katowicach, tak o tym mówił:

„Osadzono mnie w gmachu gestapo przy ul. dra Kostka. Tam zwoziło gestapo wszystkich aresztowanych i ustawiano na korytarzach, umieszczano w piwnicach, w salach licytacyjnych, przy czym bito nawet za małe poruszenie. Następnie wywoływano więźniów grupami i ładowano ich na samochody ciężarowe i wywożono do różnych więzień; Bytomia, Zabrza, Katowic. Naszą ostatnią grupę wzięto do sali licytacyjnej, która była przedzielona barierką o wysokości około 1,30 m. Kazano nam ją przeskakiwać. Razem więźniów było nas około 50. Wśród nas był człowiek o nieznanym mi nazwisku, który miał drewniana protezę nogi. Ten człowiek również razem z nami musiał przeskakiwać przez barierę. Na komendę ,,los” przeskakiwaliśmy barierę, a kto pozostawał z tyłu, tego bito kijami, bykowcami i pałkami gumowymi. […]

Wieczorem moją grupę odtransportowano do więzienia przy magistracie, wśród których było kilkunastu zmasakrowanych i pokrwawionych […] Na drugi dzień samochodem ciężarowym naszą grupę przywieziono do więzienia sądowego. […] Po tygodniu przewieziono mnie do więzienia policyjnego w Świętochłowicach. Ze Świętochłowic przetransportowano nas do Ersatz-Polizei-Gefaengnis w Sosnowcu.”

Wincenty Skowronek, drużynowy I Drużyny Harcerskiej im. Bolesława Chrobrego w Chorzowie zeznania przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach składał w dniu 2 czerwca 1967 roku:

„Z mojej drużyny wówczas aresztowani zostali Alojzy Garcorz, Józef Szary, Paweł Musioł, Ryszard Przeździnk, Jan Czech, Paweł Rolnik, Paweł Gacki i Paweł Malota. […] Moja żona Helena opowiadała mi, że po aresztowaniach kwietniowych 1940 roku udała się do gestapo przy ul. Rostka, uzyskując tam informację, że brat Jerzy przebywa w więzieniu w Bytomiu, a Paweł Musioł przebywa w szpitalu. Do szpitala udała się matka Musioła i dowiedziała się, że syn jej leży w kostnicy. Wydano jej zwłoki. Został pochowany na cmentarzu. Po odebraniu zwłok rodzice stwierdzili, że ich syn miał rozbitą czaszkę z ubytkiem kości wielkości dłoni. Gestapo powiedziało rodzicom, że syn Paweł wyskoczył z okna.”

Z kolei zajrzyjmy do protokołu przesłuchania złożonego w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach w dniu 25 stycznia 1972 roku przez Stanisława Bocheńskiego, który także był członkiem I Drużyny Harcerskiej w Chorzowie i który również aresztowany został w dniu 15 kwietnia 1940 roku. Poddał on w wątpliwość wersję, jakoby Paweł Musioł wyskoczyć miał z okna, zwłaszcza że – na co zwrócił uwagę – okna były zakratowane:

„Paweł Musioł przed aresztowaniem zbiegł i był poszukiwany. Z tego powodu przywieziony został do aresztu przy magistracie, jak już było ciemno i z tego powodu był na korytarzu bity; do piwnic słychać było jęczenie i krzyki: „Polnische Schwein”. Rano jak nas z piwnic wypuszczano do transportu do więzienia sądowego, przechodząc w korytarzu, widziałem i rozpoznałem zwłoki Pawła Musioła.”

Tymczasem oddajmy głos Erwinowi Olszówce, który zeznania przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach składał 19 czerwca 1967 roku:

„Aresztowany zostałem 15 kwietnia 1940 r. w Chorzowie przez gestapo chorzowskie. Zarzucano mi przynależność do organizacji. Po aresztowaniu przewieziono mnie do więzienia w Bytomiu. Łącznie aresztowanych zostało ze mną około 75 – 80 osób. Aresztowani częściowo przewiezieni zostali do więzienia w Bytomiu, Świętochłowicach i w Chorzowie. Z Bytomia byłem doprowadzany do gestapo w Chorzowie. Mnie przesłuchiwał gestapowiec Muehler – o charakterystycznym złamanym nosie. […] On sam mnie aresztował i przesłuchiwał około sześciu razy. W czasie każdego przesłuchania stosowano wobec mnie wyrafinowane tortury – typowe stosowane przez gestapo, jak kopanie po całym ciele, bicie bykowcem, łokciami – w czasie którego wybił mi dwa górne siekacze, byłem skrwawiony i po biciu traciłem przytomność.”

Jan Malota z I Drużyny im. Bolesława Chrobrego, składając zeznania w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach w dniu 8 maja 1967 roku, mówił:

„W dniu 14 lub 15 kwietnia 1940 przez gestapo w Chorzowie zostali aresztowani następujący harcerze z mojej drużyny: Alojzy Malajka, Jerzy Skowronek, Ryszard Przewdzik, Edmund Piasecki, Roman Kozubski, Emanuel Malota, bracia Bocheńscy, Jerzy Olek, Józef Szary. Wymienieni harcerze wywiezieni zostali do różnych obozów koncentracyjnych. Zostali aresztowani także Wiktor i Antoni Mierzejewscy, synowie profesora gimnazjum. Wiktor Mierzejewski, drukarz, pracował w tajnym wydawnictwie „Zryw” i „Świt”. Nadto aresztowany został Antoni Kubica, ur. ok. 1916 roku. Zginął w  Oświęcimiu w 1940 roku. […]

Ja również zostałem aresztowany w pierwszej grupie harcerzy, tj. 14 lub 15 kwietnia 1940 roku. Zabrano mnie na posterunek policji, który wówczas mieścił się naprzeciw Straży Pożarnej w Chorzowie II. Następnie przewieziono mnie do gestapo przy ul. Rostka w grupie ok. 40 ludzi, w której znajdowali się harcerze, powstańcy, członkowie Związku Młodej Polski i inni. Na gestapo spisano tylko nasze personalia i cała grupa została wywieziona do więzienia w  Bytomiu. Wszystkich osadzono pojedynczo w celach, jedynie Kozubski był w  grupowej celi, tak mi się wydaje.

Na drugi, trzeci dzień rozpoczęły się przesłuchania. Byliśmy przesłuchiwani przez gestapo. Przesłuchiwali nas także ludzie w cywilnych ubraniach. Przesłuchujący zaczął od tego. za co zostałem aresztowany. Na moją negatywną odpowiedź zaczął mi wymieniać różnych Polaków, pytając się, czy ich znam i co oni robili; czy chcieliby budować nową Polskę. Kiedy na te pytania nie dawałem odpowiedzi, wezwał dwóch gestapowców, którzy mnie zaczęli bić bykowcami. Przesłuchiwano mnie cztery razy, za każdym razem w podobny sposób. W połowie maja wywieziono mnie samochodem z Przybylskim i Żydkiem, pochodzących z Chorzowa, do obozu zbiorczego w Sosnowcu, który mieścił się w pomieszczeniach fabryki Schöna. Przy wejściu do obozu ustawił się szpaler gestapowców, składający się z ok. 10 osób po każdej stronie, i bito nas bykowcami. Wprowadzono nas do dużej sali, która była przedzielona siatką z drutu kolczastego i wszystkich trzech umieszczono nas w środkowej przegrodzie (tzw. kwarantanna). Przez 24 godziny leżeliśmy twarzą do betonowej posadzki, a potem przeprowadzono nas do innego pomieszczenia, do przedziału nr l, gdzie przebywali sami polityczni. W przedziale tym znajdowało się około 180 aresztowanych (sami mężczyźni w wieku od 16 do 65 lat). W obozie tym przebywałem około 3 tygodnie. W tym czasie chorzowskie gestapo przyjeżdżało i przesłuchiwało innych więźniów. Mnie już więcej nie przesłuchiwano. Gestapo w czasie przesłuchań biło przesłuchiwanych bykowcami do tego stopnia, że jeżeli ktoś nie mógł się podnieść z ziemi albo iść o własnych siłach, wołano dwóch lub trzech więźniów, którzy doprowadzali go do jego pryczy i obmywali z krwi lub moczyli koszulę, aby zmniejszyć ból.

Dnia 25 czerwca 1940 roku wywieziono nas, około 150 więźniów, trzema ciężarowymi samochodami do obozu w Oświęcimiu. Z Oświęcimia zostałem zwolniony 18 października 1941 roku razem z bratem Emanuelem.”

Jerzy Olek , członek Rady 1-szej Drużyny Harcerzy im. Bolesława Chrobrego, przesłuchiwany był w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach w dniu 22 września 1971 roku. Zeznając przed OKBZH w Katowicach, tak opowiedział o swoim aresztowaniu:

„Rano 15 kwietnia 1940 roku aresztowano mnie i osadzono w areszcie gestapo przy ul. Rostka. Po ustaleniu personaliów i zmasakrowaniu nas przez gestapowców, przetransportowani zostaliśmy jeszcze tego samego dnia do więzienia w Bytomiu. Dnia 18 maja 1940 roku przetransportowany zostałem w grupie (pełna ciężarówka) do Ersatz-Polizei-Gefaengnis w Sosnowcu. Dnia 25 czerwca 1940 roku w grupie przetransportowano nas do obozu w Oświęcimiu.”

Jednym z aresztowanych w tych dramatycznych dniach był Jerzy Nowak. Jego brat, Józef Nowak, zeznania przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach złożył 28 stycznia 1972 roku:

„Moi bracia Jerzy (ur. w 1913 r.) i Feliks (ur. w 1924 r.) należeli do drużyny harcerskiej im. B. Chrobrego w Chorzowie. Jerzy w okresie okupacji należał do POP i Polskich Sił Zbrojnych. Jak mi wiadomo, należał do tej grupy, która brała udział w wysadzeniu mostu przed doliną górnika (tj. za kop. „Wyzwolenie”). Dnia 15 kwietnia 1940 roku został aresztowany z domu przy ul. Wodnej i osadzony w gestapo, skąd wywieziono go do Ersatz-Polizei-Gefaengnis w Sosnowcu (hale „Schoena”), a następnie do Dachau, gdzie przebywał do wyzwolenia. […] Najmłodszy brat Feliks, aresztowany w drugiej połowie 1941 roku, znikł bez śladu.”

Jerzy Skowron był drużynowym XXI Drużyny Harcerskiej w  Chorzowie. Przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w  Katowicach zeznawał 17 maja 1967 roku:

„W dniu 15 kwietnia 1940 r. zostałem aresztowany wraz z Eugeniuszem Wróblem, Karolem Oswaldem, obecnie nie żyjącym, i Bogdanem Donotkiem. Do mieszkania przyszło trzech gestapowców i po przeprowadzonej rewizji, która dała wynik negatywny, zabrali mnie do siedziby gestapo, które mieściło się wówczas przy ul. Rostka w Chorzowie. Po spisaniu personaliów w tym samym dniu przewieziono mnie z grupą około 30 mężczyzn do więzienia w Bytomiu. Z więzienia w Bytomiu dowożono nas do Gestapo w Chorzowie, w którym byłem 6 razy przesłuchiwany przez gestapowców Brauna, Müllera, który miał złamany nos, i Schulza. W śledztwie rozpytywano mnie na temat przynależności do harcerstwa i do tajnej przynależności – „Polskie Siły Zbrojne”. W czasie śledztwa wobec mnie stosowano „słupek”, polegający na tym, że zakutego w kajdany rękami do tyłu wieszano mnie na „słupku” i trzymano mnie w ten sposób do utraty przytomności. […]

Aresztowanie członków drużyny Nr XXI nastąpiło na skutek informacji [przekazanych] przez harcerza Jerzego Fröhlicha, który był konfidentem gestapo; jak wiadomo Fröhlich żyje w NRF.

W pierwszych dniach czerwca przewieziony zostałem w grupie około 30 osób do obozu przejściowego w Sosnowcu, mieszczącego się w byłej Fabryce Schöna. Przy wprowadzaniu nas do obozu ustawił się szpaler gestapowców z bykowcami. Każdy z nas pojedynczo przechodził wśród szpaleru, a gestapowcy bili nas bykowcami, gdzie popadło. Po przeleceniu szpaleru, każdego z naszej grupy położono na kozioł, dwóch gestapowców trzymało nas za ręce, a inny wymierzał 25 ciosów bykowcem. […]

W tym czasie aresztowana była rodzina Bryłków. Bryłka był z zawodu drukarzem i był członkiem tajnej organizacji, w której drukował „Zryw” i „Świt”. Z Bryłką była aresztowana jego żona i trzy córki w wieku od 12 do 18 lat.”

Jungert Fritz składał zeznania przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach w dniu 13 listopada 1970 roku.

„We wrześniu 1939 r. uchodziłem na wschód, w okolice Opatowa. Wróciłem do Chorzowa po upływie około 2-ch tygodni. Na ucieczce spotkałem Jana Drzymałę z Chorzowa. Był on harcerzem i z zawodu był nauczycielem. Zacząłem po powrocie pracować w drukarni Edmund Bryłka w Chorzowie. W październiku – bliższej daty obecnie nie mogę określić – przyszedł do mnie do drukarni Drzymała. Powiedział do mnie, że zawiązała się tajna organizacja i że mnie potrzebują do pewnych celów. Organizacja ta nie miała jeszcze nazwy. Dopiero później otrzymała nazwę „POP”, tj. Polska Organizacja Partyzancka.

Najpierw była między nami rozmowa na temat wydawania gazetki. Po paru dniach od tej rozmowy, czy zgadzam się na drukowanie gazetki, przyszedł do mnie Drzymała z gotowym tekstem, który na powielaczu wydrukowałem pod tytułem „Świt” w nakładzie około 100 sztuk. Równocześnie drukowałem na powielaczu „Zryw”. Tych gazetek wyszło po około 10 nakładów. Ja drukowałem tylko około 3 nakłady, a potem wydawanie ich przejął Mierzejewski, syn profesora, a z zawodu drukarz. Łącznikiem między mną a „POP”-em był Marian Michalak – żyjący. Następnie Drzymała omawiał ze mną, czy nie podjąłbym się wydrukowania przepustek, podrobienia pieczątki „Polizei Presidium Kattowitz”. Pracy tej podjąłem się. Następnie przygotowałem klisze do nadruku na blankietach polskich 100-złotówek. Napis brzmiał „Devisenstelle des Gouvernement Krakau”. Stuzłotówki z tym nadrukiem posiadały pewną wartość obiegową na Śląsku. Kiedy ten nadruk udał się, „POP” przez łącznika Michalaka zawiadomił mnie, że mam wyjechać do Krakowa w celu założenia tajnej drukarni. Przy tej okazji przewiozłem około 400.000 złotych w znaczkach o treści „Polacy nieście pomoc Rodakom”.

Do Krakowa wyjechałem końcem lutego lub początkiem marca 1940 r. W Krakowie na osiedlu oficerskim zameldowałem się na hasło. Prawie do połowy kwietnia siedziałem bezczynnie u rodziny Kamińskich, bodajże przy ulicy Katowickiej. W tym czasie przybył do mnie łącznik z konfidentem – oczywiście łącznik nie wiedział, że to są konfidenci. Jeden z konfidentów nazywał się Czech, pochodzący z Sosnowca, i donieśli mi, że w Sosnowcu znajduje się drukarnia. Łączników było dwóch i dwóch było konfidentów. Do Krakowa przyjechali samochodem i razem z nimi zabrałem się samochodem i przyjechałem do Sosnowca. W Sosnowcu weszliśmy do domu, który mieścił się naprzeciw budynku policji. Po wejściu do mieszkania do razu kazano mi podnieść ręce do góry i zostałem aresztowany. Przetransportowano mnie do więzienia w Chorzowie /przy sądzie/. Osadzono mnie w pojedynczej celi i po przesłuchaniu osadzono mnie w obozie Schoena.”

Emanuel Malota, który podobnie jak wielu uprzednio cytowanych należał do 1-szej Drużyny Harcerskiej im. Bolesława Chrobrego, funkcjonującej przy Szkole Powszechnej nr 13 w Chorzowie, zeznając w dniu 27 maja 1967 roku przed OKBZH w Katowicach, stwierdził, iż z początkiem lutego 1940 roku podjął pracę w Berlinie. Nie został więc aresztowany w dniu 15 kwietnia 1940 roku, jednakże 24 kwietnia został aresztowany w miejscu pracy. Z kolei Wiktor Garcorz, który zeznawał w OKBZH w dniu 24 listopada 1967 roku, powiedział, że jego brat, Alojzy Garcorz, został rozstrzelany w obozie w Oświęcimiu 18 sierpnia, nie był jednak w stanie wskazać roku – czy był to rok 1942, czy 1943.

Antoni Spyrka, który należał do II Męskiej Drużyny Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego, zdołał uniknąć aresztowania, jednakże nie na długo. W  protokole jego zeznań złożonych w dniu 27 stycznia 1972 roku przed OKBZH czytamy:

„Przed aresztowaniami 15 kwietnia 1940 roku zostałem ostrzeżony, że jestem na liście. Z Zygmuntem Weglarczykiem postanowiłem uciekać do wojska do Francji. Po stronie czeskiej na Stożku zostaliśmy zatrzymani przez straż graniczną i wydani Niemcom. Przeszliśmy więzienie w Cieszynie i transportem cieszyńskim zbiorowym, bodaj 28 kwietnia, osadzeni w obozie w Dachau, a następnie w maju przerzucono nas do Gusen. W Gusen spotkałem harcerzy: Józefa Grzbielę (brat Janka), Wacława Włodarskiego, Huberta Skolika i Józefa Dubiela.”

Wśród aresztowanych w „masówce” z 15 kwietnia 1940 roku znaleźli się też komendant Obwodu Chorzów ZWZ Ryszard Skowronek oraz jego zastępca Roman Karwat, który równocześnie stał na czele Chorzowskiego Obwodu POP. Po tejże „masówce” zlikwidowano odrębność organizacyjną POP, wcielając ocalałe struktury do ZWZ („Sił Zbrojnych Polski”, jak nazywano wówczas na Śląsku ZWZ).

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!